Kolizja pojazdu Służby Ochrony Państwa. Andrzeja Dudy nie było w środku
Kolejna kolizja pojazdu Służby Ochrony Państwa. Tym razem do zdarzenia doszło w miejscowości Folwark pod Opolem. W zdarzeniu drogowym uczestniczyło auto SOP, które jechało przed kolumną pojazdów Andrzeja Dudy. Prezydent nie jechał tym pojazdem. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń.
Van Służby Ochrony Państwa zderzył się z samochodem osobowym. Jak relacjonował obecny na miejscu reporter TVN24, który także jechał z Opola na kolejne spotkanie Andrzeja Dudy z wyborcami, w samochodzie osobowym jechała rodzina z dwóją dzieci. Prezydent był w drodze do Głogówka. W czasie zderzenia Andrzej Duda był w Dudabusie.
"Kierowca, z którym rozmawiałem, mówił, że skręcał w lewo, jadąc od strony Opola, i w pewnym momencie po prostu uderzyło w niego auto. Wygląda to tak, jakby to auto musiało wyprzedzać przez wysepkę, przez przejście dla pieszych" – relacjonował w TVN24 reporter Konrad Borusiewicz. Mieszkańcy Folwarku mówili, że słychać było, iż pojazd SOP jechał na sygnale.
Kolizje BOR i SOP
Ostatnie lata to cała seria wypadków i kolizji z udziałem samochodów najpierw Biura Ochrony Rządu, a potem Służby Ochrony Państwa. Jednym z najszerzej komentowanych było zdarzenie pod Toruniem, gdy ze spotkania z o. Tadeuszem Rydzykiem do Warszawy na galę ku czci Jarosława Kaczyńskiego pędził ówczesny minister obrony Antoni Macierewicz.
Czytaj także: Jak "wypadek" szefa MON zmienił się tylko w "kolizję". Jedna zmiana, która ma wielkie znaczenie dla tego, co się stanie
Po dziś dzień toczy się proces ws. wypadku z udziałem pojazdu wiozącego premier Beatę Szydło. Do zdarzenia doszło w lutym 2017 r. Młody kierowca seicento odpowiada za nieumyślne spowodowanie wypadku, choć wśród prawicowych działaczy nie brakowało teorii, że w rzeczywistości był to zamachowiec, który chciał zabić panią premier. Mężczyzna został zatrzymany. Później sąd orzekł, że zatrzymanie to było bezzasadne.