Kuriozalna mowa końcowa prokuratora ws. wypadku Szydło. Przedstawił niebywałe oczekiwania

Adam Nowiński
Po dwóch latach żmudnego procesu sprawa wypadku kolumny Beaty Szydło w Oświęcimiu zmierza ku końcowi. W tym tygodniu uczestnicy procesu mieli okazję wysłuchać mów obrony i oskarżenia. Szczególnie słowa prokuratora wywołały spore zdumienie i oburzenie, zwłaszcza oskarżonego Sebastiana Kościelniaka.
Oburzenie po słowach prokuratora podczas mowy końcowej w procesie dot. wypadku kolumny rządowej Beaty Szydło. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
– Czy przez te 3 lata od zdarzenia, a 2 lata od momentu, kiedy sprawa została przekazana do sądu, Piotr (…), usłyszał od oskarżonego chociaż raz słowo "dziękuję za to, że jestem cały i zdrowy i żyję"? Czy pokrzywdzeni Piotr (…) i Beata Szydło usłyszeli przez te 3 lata od oskarżonego chociaż raz słowo "przepraszam, zawaliłem, chciałbym cofnąć czas, żeby to się nie wydarzyło"? – pytał w mowie końcowej Rafał Babiński z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Wychodzi na to, że prokurator sam wydał wyrok jeszcze przed końcem rozprawy i zażądał przeprosin dla kierowcy BOR-u (poprzednik SOP – red.) oraz dla byłej premier Beaty Szydło. Jego słowa oburzyły kierowcę seicento, którego pojazd uczestniczył w zderzeniu z rządową kolumną w 2017 roku w Oświęcimiu.


– Było to po prostu bezczelne z jego strony – skwitował je Sebastian Kościelniak w rozmowie z TVN24, który w procesie nie przyznał się do winy. Zdaniem jego obrony to kierowca BOR był sprawcą tego zdarzenia.

– Kościelniak mógłby ponosić odpowiedzialność za to zdarzenie, gdyby mógł widzieć i słyszeć pojazdy uprzywilejowane – mówił podczas procesu obrońca Kościelniaka mec. Władysław Pociej. Wyrok w tej sprawie ma zapaść na początku lipca.

Wypadek kolumny Szydło


Przypomnijmy, że 10 lutego 2017 roku rządowa limuzyna, w której podróżowała Beata Szydło, uległa wypadkowi w Oświęcimiu. Rządowa kolumna trzech samochodów wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochodów i następnie zaczął skręcać w lewo. I tak doszło do kolizji z autem szefowej rządu, które następnie trafiło w drzewo. Błyskawicznie zatrzymano młodego kierowcę, szybko pojawiły się też spekulacje, iż mógł to być zamach. Po kilku miesiącach od zdarzenia sąd uznał, iż zatrzymanie Sebastiana Kościelniaka było bezzasadne.

Czytaj także: Dowód z wypadku Szydło zniszczony skutecznie. Dane stracono bezpowrotnie

źródło: TVN24