Duda nie spotyka się z faworytem wyborów w USA. Nowy sondaż dramatyczny dla Trumpa

Adam Nowiński
Andrzej Duda lecąc do USA był raczej pewny wygranej pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce. Tego samego nie może powiedzieć Donald Trump, którego notowania od kwietnia są lecą na łeb na szyję i są o wiele gorsze niż jego kontrkandydata ze strony Demokratów – Joe Bidena. To on ma największe szanse, żeby jesienią wygrać amerykańskie wybory.
Donald Trump nie może być pewny swojej kolejnej kadencji w Białym Domu. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Według sondaży i symulacji, które przeprowadził prestiżowy tygodnik "The Economist" nowym prezydentem USA zostanie najprawdopodobniej Joe Biden. Kandydat Demokratów ma szansę zdobyć od 233 do 412 głosów elektorskich. Z kolei obecnie urzędujący prezydent USA, Donald Trump, może liczyć na przedział od 126 do 305 głosów.

Do objęcia urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych trzeba zdobyć więcej niż 270 głosów. Widać więc, że największe szanse, żeby tego dokonać, ma Joe Biden, który od kwietnia tego roku notuje wyraźny wzrost poparcia.

Wychodzi na to, że wszystkie ustalenia, które Andrzej Duda wynegocjuje podczas swojej wizyty w Waszyngtonie, mogą zostać postawione pod wątpliwość przez nowego lokatora Białego Domu po jesiennych wyborach. A patrząc na to, że Prawo i Sprawiedliwość nie rozmawia z Demokratami, bo nawet podczas środowej wizyty Duda nie spotka się z nikim od nich, kontynuacja ustaleń z Trumpem może być bardzo trudna.


Wizyta Dudy


Wieczorem polski prezydent spotka się w Białym Domu z Donaldem Trumpem. O godzi. 20:15 czasu polskiego (14:15 lokalnego czasu) Duda zostanie powitany przez prezydenta USA, po czym w Gabinecie Owalnym rozpoczną się rozmowy obu przywódców.

Później zaplanowano rozmowy delegacji pod przewodnictwem obu prezydentów. W Ogrodzie Różanym Białego Domu na godzinę 21:30 (15:30 czasu lokalnego) przewidziane jest spotkanie Trumpa i Dudy z dziennikarzami.

Czytaj także: Duda nie zabłysnął na konferencji w USA. Szczególnie kuriozalne były słowa o koronawirusie

źródło: "The Economist"