Rodzinna masakra pod Słupskiem. Zabił siekierą żonę, widziały to ich dzieci
37-letni Paweł S. na oczach swoich dzieci: 4-letniego syna Dawida i 6-letniej Laury zaatakował siekierą ich matkę. Kobieta przez pięć dni walczyła o życie w szpitalu, ale rany były tak poważne, że nie udało się jej uratować. – Mamę boli i śpi na działce – według relacji "Faktu" powtarza wciąż synek zamordowanej kobiety.
Obie grupy spędzały czas osobno. Nagle Paweł S. w amoku podbiegł do byłej żony. – Rzucił się na Kasię, uderzył ją w głowę. A potem... rozharatał plecy, tak że złamał jej kręgosłup – mówi znajoma rodziny. Zmasakrowana kobieta trafiła do szpitala, przeszła operację, ale nie udało się jej uratować.
– Z zeznań świadków wynika, że to były ułamki sekund. Nikt nie spodziewał się ataku, nikt nie zdążył zareagować – opowiedziała Magdalena Gadoś, szefowa Prokuratury Rejonowej w Słupsku.
Paweł S. dostał na razie zarzut usiłowania zabójstwa, ale może on ulec zmianie na zarzut zabójstwa. Mężczyznę aresztowano na trzy miesiące. Trafił na oddział psychiatryczny szpitala w Szczecinie. Wszystko wskazuje na to, że był pod wpływem narkotyków. Nie przyznał się do winy i nie chciał składać wyjaśnień.
źródło: "Fakt"