Halo Panowie! Rak prostaty to nie jest tylko choroba starców. Badajcie się!

Anna Kaczmarek
Pora obiadowa, obok mnie przy stoliku na stołówce siedzi grupka młodych, na oko 30-kilkuletnich mężczyzn. Żartują przy obiedzie. Tym razem na temat chorób prostaty. Jeden z panów zafrapowany pyta innych: – Ale z tym to problem mają starzy faceci? Reszta zastanawia się i odpowiada, że pewnie, że problem dotyczy starców. Jednak pana, który sprowadził żartobliwą wymianę zdań na poważne tory, nie opuszczają wątpliwości. – Kobiety to wiedzą kiedy i co mają badać, a właściwie my w jakim wieku tę prostatę powinniśmy sprawdzać?
Rak prostaty atakuje coraz młodszych mężczyzn. Fot. Shutterstock
Wiadomo w jakim wieku i u kogo. Niestety, niewielu mężczyzn posiada tę wiedzę. Tymczasem lekarze alarmują, że rak prostaty przestał być już dawno chorobą tylko i wyłącznie starców i atakuje coraz młodszych mężczyzn.

Tymczasem ich świadomość, że powinni się badać jest bardzo niska. Jednak czego wymagać, jeśli niektórzy z nich uważają, że prostata to choroba, a nie część ich organizmu. Uwierzcie, słyszałam kiedyś jak mężczyzna zapewniał swoich kolegów, że on żadnej prostaty nie ma… Otóż ma i powinien o nią dbać, bo im wcześniej wykryje się raka prostaty, tym większa szansa na całkowite wyleczenie.


Najmłodszy miał 34 lata


Rak prostaty to jeden z najczęstszych nowotworów złośliwych u mężczyzn. W 2016 roku zachorowało na niego prawie 16 tys. mężczyzn, wynika z danych Krajowego Rejestru Nowotworów. Najczęściej rzeczywiście nowotwór ten wykrywa się u mężczyzn powyżej 65. roku życia, ale coraz częściej chorują panowie, którzy nie ukończyli 45. roku życia.

– Średnia wieku pacjentów, którzy rozpoczynają leczenie, wynosi 69 lat, ale są też zdecydowanie młodsi. Mój najmłodszy pacjent miał zaledwie 34 lata – mówił podczas konferencji prasowej dr Artur Drobniak z Oddziału Klinicznego Onkologii w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.

Na wczesne wykrycie raka prostaty pozwala badanie PSA (badani z krwi - przyp. red.), któremu regularnie powinien poddawać się każdy mężczyzna po 50. roku życia

– Badanie to co prawda budzi wiele wątpliwości i jest mało dokładne, ale pozwala stwierdzić, czy coś dzieje się w organizmie. W połączeniu z badaniem per rectum jest łatwo dostępną i skuteczną metodą pozwalającą u większości pacjentów określić ryzyko zachorowania na raka prostaty. Niestety duża część mężczyzn ma duże obiekcje co do badania przez odbytnicę, uznając to badanie za zbyt krępujące – przyznaje dr Drobniak.

Panowie niestety wolą się wstydzić nie wiadomo czego i narażać swoje życie, niż odważnie stawić czoła temu badaniu. To naprawdę nic takiego, a może uratować życie.

Ruszaj się i nie jedz tłusto


Specjalista wspominał, że rak prostaty nie dotyczy tylko starszych mężczyzn. Przed pięćdziesiątką, a właściwie już od 40. roku życia powinni się badać mężczyźni, u których w rodzinie były zachorowania na raka prostaty.

– Częstotliwość badania PSA i per rectum zależy od tego, ile osób chorowało w rodzinie, w jakim wieku rozwinął się u nich rak i jak blisko osoby te są spokrewnione z pacjentem. Jeśli na raka prostaty chorowało kilka osób w rodzinie, nowotwory pojawiły się u nich w młodości i łączy nas z tymi krewnymi bardzo bliskie pokrewieństwo, wtedy badania należy wykonywać nawet każdego roku.

Gdy zaś w rodzinie zachorowała jedna osoba i miała wtedy 80 lat, to wystarczy poddać się badaniom profilaktycznym co kilka lat – wyjaśnia dr Drobniak.

Czy mężczyzna może zapracować sobie na raka prostaty? W pewnym sensie tak. Siedzący tryb życia i zła dieta sprzyjają zachorowaniu. Można zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka prostaty. Aby tak się stało, mężczyzna musi dbać o siebie: być aktywnym fizycznie i zdrowo się odżywiać, a przede wszystkim unikać tłuszczy zwierzęcych, które wpływają na gospodarkę hormonalną w organizmie i mogą działać onkogennie.

– Nie ma badań, które jednoznacznie dowodzą, że aktywność fizyczna chroni przed rakiem prostaty, ale wiadomo, że zachowania prozdrowotne wzmacniają organizm. Nie dają jednak gwarancji, że rak się nie rozwinie – mówi dr Drobniak.
Dieta bogata w tłuszcze zwierzęce i brak ruchu sprzyja zachorowaniu na raka prostaty.Fot. Shutterstock
Pewnie panowie zapytają, a czym ten rak się objawia? Zła wiadomość jest taka, że nie ma charakterystycznych objawów związanych z rakiem prostaty. Jednak, gdy pojawią się dokuczliwe objawy, np. problemy z oddawaniem moczu czy częste nocne wizyty w toalecie, wtedy niezbędna jest wizyta u lekarza. To mogą być zarówno objawy łagodnego przerostu prostaty ale też raka.

– Nie można tych symptomów bagatelizować i zakładać, że to zapalenie dróg moczowych i samemu się leczyć. Leki przeciwzapalne mogą łagodzić dolegliwości, ale mogą też maskować objawy raka, który przez ten czas będzie się rozwijać – mówi dr Drobniak.

Jak we wszystkich nowotworach, także w przypadku raka prostaty - im wcześniej zostanie wykryta zmiana, tym większa szansa na radykalne wyleczenie i mniej powikłań.

– Wcześnie wykryty rak prostaty można definitywnie wyleczyć za pomocą chirurgii i/lub radioterapii – mówi dr Drobniak.

Ale nie wszyscy pacjenci z nowotworem rozpoznanym na wczesnym etapie zostają poddani leczeniu. Jeśli pacjent jest w starszym wieku, nie ma żadnych objawów, a rak ma niewielkie rozmiary i niski stopień złośliwości, to wystarczy taką osobę jedynie obserwować. Guz do wielkości jednego centymetra może się rozwijać przez wiele lat i nie dawać żadnych objawów. Ważne jest jednak, aby tacy pacjenci z rakiem prostaty byli pod stałą kontrolą lekarza.

– Gdy bowiem zacznie się dziać coś niepokojącego, np. rak da o sobie znać, przyspieszy wzrost, a PSA zacznie rosnąć, będzie można szybko wdrożyć terapię – tłumaczy dr Drobniak.

On karmi się testosteronem


No i powoli dochodzimy do sposobów leczenia raka prostaty. W tej kwestii również krąży wiele niesamowitych i nieprawdziwych opowieści. Warto więc powiedzieć o standardach leczenia ale też o nowych metodach, bo medycyna nie stoi w miejscu i ma coraz to nowe leczenie do zaproponowania. Również dla chorych na raka prostaty.

Podstawową metodą farmakologicznego leczenia pacjentów z rakiem prostaty jest terapia hormonalna. Jej najważniejszą rolą jest wyeliminowanie z organizmu testosteronu lub zablokowanie jego działania. Testosteron stanowi swoiste "paliwo” dla komórek raka prostaty. Hormonoterapia bazuje na lekach podawanych podskórnie, które w znaczący sposób obniżają poziom tego hormonu.

Inną metodą jest podawanie tabletek, które uniemożliwiają działania testosteronu w samej komórce raka. Obecnie dostępne są już leki nowej, drugiej generacji, które zdecydowanie skuteczniej blokują rozwój guza nowotworowego w porównaniu ze znanymi wcześniej preparatami. Są to tak zwane nowoczesne antyandrogeny. Leki te hamują konkretny punkt w mechanizmie podziału komórkowego, dlatego często nazywane są lekami celowanymi.

W Polsce w ramach programów lekowych są refundowane dwa leki z tej grupy. Są one dostępne dla pacjentów z rakiem prostaty opornym na kastrację, u których doszło już do przerzutów.

Lek, który daje czas


9 marca 2020 roku Rada Przejrzystości działająca przy Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji uznała za zasadne objęcie refundacją jeszcze jednego nowoczesnego leku, który wykazał swoje działanie w grupie chorych, u których nie stwierdzono zmian metastatycznych, ale istnieje duże ryzyko progresji nowotworu i pojawienia się przerzutów.

Lek pozytywnie zaopiniowany przez AOTMiT zaliczany jest do grupy antyandrogenów. Blokuje działanie testosteronu oraz innych męskich hormonów zwanych androgenami. Dzięki temu spowalnia wzrost raka prostaty. Z badań wynika, że przynosi on między innymi korzyść pacjentom, którzy mają raka prostaty opornego na kastrację (czyli ich nowotwór nie reaguje na leczenie obniżające poziom testosteronu), u których istnieje duże ryzyko powstania przerzutów.

Wdrożenie terapii nowoczesnym antyandrogenem może opóźniać pojawienie się zmian przerzutowych nawet o dwa lata - zmniejsza ryzyko zgonu, opóźnia wzrost PSA i czas do rozpoczęcia chemioterapii. Wydłuża też czas do pojawienia się objawów choroby i pogorszenia komfortu życia. Co ważne jest to terapia lekiem doustnym, a to kluczowe z punktu widzenia komfortu pacjenta. Dodatkowo jego stosowanie obarczone jest małą ilością działań niepożądanych.
Dr Artur Drobniak
Oddział Kliniczny Onkologii w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie

Każdy z tych nowych leków przyda się w leczeniu pacjentów z rakiem prostaty, bo każdy ma nieco inny mechanizm działania. Jeśli zatem u chorego przestanie działać jeden z nich, można podać mu kolejny. Leki te mają udowodnione bezpieczeństwo, działają na poziomie komórkowym i dzięki temu pacjent może stosować je przez wiele lat przy akceptowalnych skutkach ubocznych.

I dodaje: – Jeśli skuteczność leczenia wyczerpuje się, a pacjent kwalifikuje się do kolejnej linii leczenia dobiera się następny lek, który ma szansę zadziałać.

Takie sekwencyjne leczenie (czyli następujące jedno po drugim) przynosi bardzo dobre efekty terapeutyczne, o czym już wiemy na przykładzie takich nowotworów jak rak jelita grubego czy piersi.

Dziura pomiędzy hormonoterapią a chemioterapią


W momencie rozpoznania zaawansowanego raka prostaty choroba jest wrażliwa na samo obniżenie poziomu testosteronu.

– Stosujemy wówczas leki podawane drogą podskórną co 3-6 miesięcy. Taka terapia pozwala wydłużyć życie, zredukować dokuczliwe objawy choroby i oddalić moment pojawienia się nowych przerzutów – mówi dr Drobniak.

W niektórych przypadkach, zwłaszcza jeśli u pacjenta lekarze stwierdzają dużą ilość przerzutów, standardem jest podawanie chemioterapii.

– Najczęściej jest to docetaksel, cytostatyk znany już od dawna. Pewnej grupie chorych przynosi on korzyści – wyjaśnia dr Drobniak. Ma on jednak sporo wad - jest podawany dożylnie we wlewach, czyli terapia musi odbywać się w szpitalu i może powodować uszkodzenie szpiku kostnego czy śluzówek przewodu pokarmowego.

Lekarze uważają, że nowe leki należałoby podawać chorym jak najwcześniej. – Im wcześniej pacjenci dostaną te nowe leki, tym dłużej będą w dobrej kondycji i mają szanse na dłuższe życie – uważa dr Drobniak. Leki te są w tabletkach. Mają co prawda działania niepożądane, ale w porównaniu z chemioterapią objawy te z reguły są mniej uciążliwe i łatwiejsze do kontrolowania.

Leki te mogą wywoływać uczucie zmęczenia, zmiany skórne, zaburzenia pracy jelit. Istnieją jednak metody, które pozwalają skutecznie łagodzić te dolegliwości.

– Działania niepożądane, jakie te leki wywołują, są na ogół przemijające, dają się przewidzieć i kontrolować. Większość pacjentów jest sobie w stanie z nimi poradzić w warunkach domowych, bez konieczności wizyt w szpitalu – zapewnia dr Drobniak. Dzięki nowym terapiom rak prostaty staje się chorobą przewlekłą.

Tabletki chorzy mogą przyjmować w domu. Jeśli zaś po ich zastosowaniu pojawią się uciążliwe działania niepożądane, pacjenci mogą zredukować dawkę i zastosować leczenie objawowe. Oczywiście pod warunkiem, że zostali odpowiednio poinformowani o takiej możliwości – Mam wielu pacjentów, którzy dostawali nowe leki i jak do tej pory żaden z nich nie zakończył terapii z powodu działań niepożądanych leku – mówi dr Drobniak.

– Nowe leki opóźniają czas do pogorszenia się jakości życia – zaznacza dr Drobniak. Dzięki nim komfort życia chorych jest zachowany na długi czas. Leczenie nowoczesnymi antyandrogenami w formie tabletek nie destabilizuje codziennego funkcjonowania. Jest to szczególnie ważne dla młodszych pacjentów, którzy prowadzą aktywne życie zawodowe i społeczne.