Ta reklama znanego biura podróży nigdy nie powinna powstać. To koszmar w czystej postaci

Ola Gersz
Kiedy myślisz, że walka o równość płciową ma się dobrze, a stereotypy są już dobrze zakopane sześć metrów pod ziemią, pojawia się biuro podróży Itaka ze swoim nowym spotem "Kanapa". A wraz z nim rodzina rodem z lat pięćdziesiątych XX wieku: leniwy mąż na tytułowej kanapie i z nogami na stole, sprzątająca, atrakcyjna (oczywiście) żona i dwójka rozwydrzonych dzieci. Czuję się, jakbym cofnęła się w czasie. Ale niestety to wciąż XXI wieku. W którym takie reklamy naprawdę nie powinny już powstawać.
Nowy spot biura podróży ITAKA to jeden wielki stereotyp Fot. Screen z YouTube / ITAKA
Tak, pewnie to miał być żart. Żart, który wymaga mitycznego już DYSTANSU. Niestety, oglądając spot "Kanapa" biura podróży ITAKA (hasztag: #Potrzebujęwakacji) nie było mi wcale do śmiechu. Zresztą nie tylko mi, bo w internecie – patrz: YouTube – dominują negatywne komentarze, a nie jestem pewna, czy ITACE o to właśnie chodziło.

Zamysł jest prosty. Jest rodzina. "Tradycyjna", polska, czyli mąż, żona i dwoje dzieci, koniecznie dziewczynka i chłopiec. Mimo że rodzina ma naprawdę więcej twarzy, niż to stereotypowe 2+2 (i reklamy mogłyby w końcu przyjąć ten fakt do wiadomości), to nie jest w tym przypadku ważne. W tym przypadku ważne jest bowiem to, co ta rodzina robi.
Otóż mąż siedzi na kanapie w salonie, w którym panuje bałagan (porozrzucane poduszki, skarpety i skórka od banana na stoliku). Jednym okiem łypie na ekran telewizora (dzieci grają na konsoli), drugim na smartfon, który ma w ręku. Obok niego leży drugi telefon, co ma pewnie podkreślić, że to człowiek skrajnie nieodpowiedzialny, który ucieka w "fejsbuki" i nie potrafi spędzić czasu z własną rodziną.


Mąż oczywiście je chipsy i trzyma nogi na stole, bo przecież właśnie tak zachowują się wszyscy polscy mężczyźni. A i oprócz tego ma dżinsy z dziurami, t-shirt z nadrukiem i skarpetki w śmieszny wzór, czyli atrybuty mężczyzny – wiecznego chłopca. "Wińcyj stereotypów!" – chciałoby się zakrzyknąć.

Wchodzi żona. Młoda i atrakcyjna, w makijażu. Włosy ma związane wysoko, a na głowie ma opaskę à la szkolna sprzątaczka sprzed dekad. Na rękach różowe rękawiczki, w ręku różowa szczotka. Typowa pani domu, zmęczona i zmachana, krząta się i sprząta. Dzieci nie proponują jej pomocy, mąż nawet jej nie zauważa. W pewnym momencie wychyla się zza jej przygarbionych pleców, bo żona-sprzątaczka zasłania mu ekran.

– Potrzebuję wakacji – mówi w pewnym momencie zrezygnowana żona, gdy podnosi ze stolika skarpetkę w kropki. I wychodzi wkurzona z pokoju, co jest jedynym dobrym elementem tego spotu.

Co jest złego w spocie biura podróży ITAKA?


Uprzedzę zarzuty: tak, takie rodziny nadal istnieją. Mąż, który wraca z pracy i nie pomaga żonie w domu. Żona, która robi wszystko, a prace domowe łączy często z karierą zawodową. Rodzina, która ze sobą nie rozmawia, bo woli gry i smartfony. Być może niejedna kobieta, która obejrzy reklamę ITAKI, powie: "O, to przecież ja, to o nas". I może zaśmieje się, albo zapłacze, albo zdenerwuje (oby to ostatnie).

Biuro podróży ITAKA (a raczej osoby odpowiedzialne za jego spoty reklamowe) dobrze wiedziało, co robi. To przecież właśnie takie rodziny, zwane obcesowo i nieładnie "polaczkowymi", jadą na wczasy all inclusive do Egiptu czy Tunezji. "Za kasę z 500 plus pojadą" – ktoś zażartował pod linkiem do nieszczęsnej "Kanapy".

Nie ma nic złego w wakacjach all inclusive, złe jest to, że ITAKA umacnia stereotypy, a przy okazji zapewnia tego typu rodziny, że wszystko jest w porządku. "Wszyscy tak mają, nie martwcie się, róbcie swoje" – wydaje się mówić reklama uspokajającym tonem. To czyste zarabianie pieniędzy na płciowej nierówności, która wiąże się przecież z ludzkim nieszczęściem. Co zresztą widać w reklamie, bo ta rodzina na najszczęśliwszą wcale nie wygląda. I to jest właśnie najgorsze.

ITAKA i seksizm


Media, telewizja, reklamy mają moc kreowania rzeczywistości. Mogą umacniać dobre wzorce, ale i te złe. Spot biura podróży ITAKA utrwala najgorsze możliwe wzorce dotyczące rodziny: stereotypowe, seksistowskie, rodem z amerykańskich lat 50., w których piękna żona, matka i gospodyni krzątała się wokół eleganckiego piekarnika w rozkloszowanej spódnicy i podawała pieczeń swojemu mężowi, który ledwie zerkał na nią znad gazety. Równość płciowa leży tu i płacze. Ba, w ogóle nie istnieje.

Mamy XXI wiek i już czas zacząć zachowywać się stosownie do współczesności, ITAKO. Oraz kreować innego rodzaju żarty. Pora pokazać, że takie życie rodzinne to stereotyp, bo naprawdę nie wszystkie polskie rodziny takie są. Nie każdy mąż to nieodpowiedzialny gówniarz, nie każda żona to pani domu, która obowiązkowo musi wyglądać ładnie przy sprzątaniu. Nie każda rodzina tak spędza czas wolny. Nie każde skarpetki we wzory to oznaka niedojrzałości.

Pora pokazać też, że taka rodzina wcale nie jest jedynym właściwym wyborem i to wcale nie musi tak wyglądać. Pora pokazać zmęczonej żonie, że to ona może leżeć na kanapie, a mąż może sprzątać. Albo i lepiej: sprzątają oboje. A dzieci im pomagają. Wtedy też przecież należą im się wczasy. Bo jeśli nadal tak pójdzie, to pani ze spotu "Kanapa" nie będzie potrzebowała wakacji, ale terapii i rozwodu (i lektury kilku feministycznych lektur).