"Nie malujemy trawy na zielono". To tam ma odbyć się debata TVP, której chce Duda
Rafał Trzaskowski, kandydat Koalicji Obywatelskiej na urząd prezydenta, na razie nie potwierdził, że weźmie udział w debacie prezydenckiej TVP w Końskich. – Zgodnie z tym, co usłyszałem od pana prezesa Kurskiego, to debata tak czy inaczej odbędzie się w Końskich, nawet, jeśli wystąpi w niej tylko jeden kandydat – mówi nam burmistrz Końskich Krzysztof Obratański.
– W poniedziałek będziemy na debacie w Końskich, czekamy na Rafała Trzaskowskiego, w symbolicznym miejscu, o którym mówił Grzegorz Schetyna, że wyborów nie wygrywa się w Wilanowie, ulubionym pewnie miejscu dziennikarzy TVN tylko właśnie w Końskich – stwierdził Adam Bielan.
Andrzej Duda już potwierdził udział w poniedziałkowej debacie, wciąż tego jednak nie zrobił jego kontrkandydat Rafał Trzaskowski. Sceptycznie odniósł się do debaty organizowanej przez TVP: – Dosyć ustawek – podkreślił Trzaskowski.
Kandydat Koalicji Obywatelskiej zadeklarował z kolei, że będzie uczestniczył w debacie organizowanej przez TVN, TVN24, Onet.pl i Wp.pl.
I do tego zachęcił również Andrzeja Dudę: – Pan prezydent był już na dwóch PiS-owskich debatach w PiS-owskiej telewizji, gdzie przede wszystkim poruszane były zastępcze tematy. Może dziś jest okazja do tego, żeby jednak urządzić inną debatę? Panie prezydencie, w czwartek czekamy. Pierwszy raz nie będzie pan znał pytań, które będą zadane, ale może to ożywi trochę debatę.
To Jacek Kurski zadzwonił do pana z pytaniem o debatę prezydencką?
Krzysztof Obratański: – Tak, pan prezes Jacek Kurski zaproponował zlokalizowanie debaty w Końskich. Poprosił mnie o opinię na ten temat i ewentualną zgodę na współpracę. Debata wymaga stosowanego miejsca.
Jeszcze tego samego dnia do Końskich przyjechał dyrektor wykonawczy Telewizji Polskiej pan Paweł Gajewski, któremu pokazałem kilka możliwych lokalizacji. Hala sportowa przy ulicy Gajewskiego zrobiła najlepsze wrażenie, jeżeli chodzi o cele, którym ma przyświecać ta debata.
Czyli?
Wspominana hala jest na tyle duża, że można zbudować w niej odpowiednią dla skali wydarzenia scenografią i pomieścić widownię. Towarzyszący hali parking jest w stanie przyjąć wozy transmisyjne, samochody z wyposażeniem do zorganizowania studia czy zabudowy scenografii. To będzie jednak kilka ogromnych tirów.
I przedsięwzięcie również dla państwa?
Dla nas w mniejszej skali, ponieważ bezpośrednio w tym nie uczestniczymy. W piątek po prostu przekażemy ekipie telewizyjnej klucze do hali i parkingu. Udostępnimy też wszystkie możliwe instalacje, czyli zasilanie elektryczne, dostęp do szatni, toalet.
Był pan zaskoczony telefonem Kurskiego i pomysłem, by to w Końskich zorganizować debatę prezydencką TVP?
I tak, i nie. Nie jest tak, że spodziewałem się w każdej chwili, iż coś takiego może się wydarzyć, ale od jakiegoś czasu nasze miasto jest popularne i wymieniane w różnych kontekstach.
Ze względu na stwierdzenie Grzegorza Schetyny, że "wyborów nie wygrywa się na Wilanowie, tylko w Końskich"?
Nie tylko. Pan Władysław Kosiniak-Kamysz, który właśnie w Końskich kończył swoją kampanię, przywołał powiedzenie Grzegorza Schetyny nieco je trawestując.
Końskie w obiegu publicznym stało się więc archetypicznym synonimem miejsca, które jest ważne przez kwestię skali. Takich miasteczek jest bardzo dużo, tym bardziej więc mam satysfakcję, że na nasze miasto została zwrócona uwaga opinii publicznej, światła wszystkich fleszy i kamer.
Kampanijne szlaki przecinają się w Końskich, politycy publicznie podają przykład miejscowości. To przynosi miastu jakeś korzyści?
Dla mnie to przede wszystkim ogromna satysfakcja i promocja miasta. Jeszcze do niedawna miałem wrażenie, że częściej w Polsce kojarzona jest Sielpia, jako dosyć znany ośrodek wypoczynkowy. Często spotykałem się z opinią, że Końskie to miasteczko obok Sielpi. Mam wrażenie, że proporcje rozpoznawalności zaczynają się odwracać.
A czy przekłada się to na jakieś materialne korzyści?
Za szybko, by mówić wprost o jakimś wpływie. Ale mam nadzieję, że jest on nieuchronny.
Udział w debacie w Końskich – póki co – potwierdził tylko Andrzej Duda. Czyli nie jest pewne, że ona się odbędzie?
Zgodnie z tym, co usłyszałem od pana prezesa Kurskiego, to debata tak czy inaczej się odbędzie.
Nawet, jeśli wystąpi w niej tylko prezydent Andrzej Duda?
Tak, nawet jeśli wystąpi w niej tylko Andrzej Duda, jeden sztab. Trudno jest mi sobie wyobrazić, że jego kontrkandydat zdecydowałby się na radykalną odmowę. Wydaje mi się, że Polacy zasługują na taką konfrontację tête-à-tête dwóch kandydatów.
Jest jeszcze pomysł drugiej debaty, którą zorganizują TVN, TVN24, Onet.pl i Wp.pl. Tu z kolei zaproszenie przyjął wyłącznie Rafał Trzaskowski.
Pozwoli pani, że nie będę tego komentował, ponieważ nie dotyczy to miasta Końskie. Nie jesteśmy organizatorem tej debaty, tylko udostępniamy miejsce. Oczywiście kibicujemy, by debata doszła do skutku i spełniła swoje zadanie. Ale miasto jest gościnne dla wszystkich sztabów.
Czyli gdyby zadzwonił do pana redaktor naczelny innej telewizji i zapytał, czy może w Końskich zrobić debatę, też by się pan zgodził?
Spotkałoby się to oczywiście z taką samą odpowiedzią: zapraszam serdecznie, jesteśmy gotowi na współpracę, czyli na udostępnienie naszych obiektów, na identycznych warunkach.
Telewizja jakieś pieniądze za wynajem hali zapłaci przecież.
Dużo na tym zarobicie?
Nie będą to duże pieniądze. Nie mamy w cenniku osobnej pozycji pod nazwą "wynajem hali na debatę prezydencką".
Jak w Końskich przyjęto informację, że do miejscowości przyjedzie prezydent i inni ważni politycy?
Ta debata wśród mieszkańców wzbudza zainteresowanie i daje im satysfakcję. Natomiast rodzi to pewien problem, ponieważ bardzo dużo osób jest zainteresowanych wzięciem w niej udziału jako widownia.
Prosty mechanizm jest więc taki: "słuchaj panie burmistrzu kochany, ja tam muszę być, pan mi załatwi?".
Czy bycie przykładem na skalę całej Polski Wam się opłaci? Politycy Was wspierają?
Nie mogę pani na to pytanie odpowiedzieć. Pewne rzeczy dzieją się swoim trybem. I mnie jest trudno powiedzieć, że korzystne dla nas rozstrzygnięcie jakiegoś konkursu wynikało z tego, że u nas będzie debata i że politycy w rozmowach z wyborcami wymieniają Końskie jako przykład.
Mam nadzieję, że tego rodzaju roztrzygnięcia są przede wszystkim wynikiem dobrze przygotowanych projektów. Ale jeśli w tle jest nić sympatii i rozpoznawalności Końskich, to tylko się cieszyć.
Wydaje mi się natomiast, że bez względu na to, kto i z kim sympatyzuje, to samo miejsce zyskało na rozpoznawalności.
Mieszkańcy Końskich z dużym entuzjazmem przyjmują obecnego prezydenta? Kibicują mu?
Tak, jest to prawdą. Ostatnia wizyta pana prezydenta w Końskich spotkała się z ogromnym odzewem i bardzo dużo osób chciało Andrzeja Dudę widzieć, choć formuła organizacyjna niespecjalnie na to pozwalała.
Znam to tylko z przekazów telewizyjnych, ponieważ nie zostałem uprzedzony o całym wydarzeniu. W czasie wizyty pana prezydenta byłem akurat na urlopie. I Polska, i demokracja polegają na tym, że jest swoboda w wyrażaniu poglądów i mogę panią zapewnić, że w Końskich sympatie polityczne są podzielone.
Czyli nie jest to bastion PiS?
W Końskich mamy sympatyków pana prezydenta i PiS, są również zwolennicy innych kandydatów.
Myślę, że gdyby w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Końskich pan prezydent Duda uzyskał wynik na poziomie ponad 80 proc., to nikt nie zaproponowałby naszego miasta jako miejsca debaty.
Wydaje mi się, że fakt, iż sympatie tutaj się rozkładają i każdy kandydat może spotkać się z dobrym przyjęciem, jest to argument za wyborem Końskich.
Czy i w drugiej turze wyborów w Końskich wygra Andrzej Duda?
W pierwszej turze wyborów w Końskich wygrał pan prezydent Andrzej Duda, uzyskując ponad 50 proc. poparcia. W związku z tym trudno jest zakładać, że nastąpi jakieś radykalne odwrócenie tendencji. Ale doświadczenie uczy, że wszystko jest możliwe, a debata może przesądzić o sympatiach i przepływach elektoratów w sposób, którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
Chcę też dodać, że każdy z kandydatów dostał tu poparcie i każdy jest mile widziany.
Z tym, że – przyzna pani – jest to bardziej pytanie do politologa niż burmistrza miasteczka. Ja mam raczej problemy z tym, jak np. w warunkach pandemii, ograniczenia dochodów zmontować pieniądze na oczekiwane przez mieszkańców inwestycje, jak poradzić sobie z funkcjonowaniem w ograniczonej skali pływali miejskiej, w jaki sposób zorganizować pracę przedszkoli. To są nasze problemy dnia codziennego.
Ale jak przyjeżdżają do Was tacy politycy, to można im szepnąć na ucho i opowiedzieć o problemach.
Mogę panią zapewnić, że wykorzystam każdą okazję, jaka tylko będzie możliwa, żeby nasze problemy, które radykalnie nie różnią się od kłopotów innych podobnych miast, ujrzały światło dzienne.
Malujecie trawę na zielono, drzewa na brązowo? Jak szykujecie się na przyjazd prezydenta?
Miasto żyje swoim rytmem. Gdyby była pani w Końskich, to mogłaby pani zobaczyć, że to ładne i schludne miasto. Staramy się o to, żeby przynajmniej zewnętrzne elementy tego ładu i porządku były widoczne. Oczywiście nie na wszystko mamy wpływ, bo przechodzące przez miasto drogi, są i gminne, ale i powiatowe, wojewódzkie, krajowe.
Jesteśmy w kontakcie z zarządcami, ale nie możemy ich zastąpić. Mam nadzieję, że oni też staną na wysokości zadania i te estetyczne elementy, które wpływają na ocenę takich miast, i tutaj zadziałają.
I mogę panią zapewnić, że nie malujemy trawy na zielono, nie wieszamy dodatkowych liści. To wszytko jest poza nami. Żyjemy swoim rytmem, mamy swoje problemy. Bardzo cieszymy się na tę debatę, ponieważ ona koncentruje uwagę całej Polski na naszym miasteczku. Uważamy to za szansę, którą chcemy wykorzystać.