Dowożą na telefon, jeżdżą z paczkami po szpitalach. Inicjatywy przedsiębiorców budzą respekt

Monika Przybysz
Jaki jest numer telefonu do Twojego osiedlowego sklepu? W czasie największego rzutu epidemii wiele osób nauczyło się go na pamięć. To właśnie w ten sposób powiadamiali sprzedawcę ze „swojego” sklepu, jakie zakupy ma im danego dnia dostarczyć pod drzwi mieszkania.
Fot. materiały prasowe
Zanim zaczniecie się dziwić, że w czasie epidemii wiele lokalnych sklepów zdecydowało się dowozić zakupy, zastanówcie się, ile jest w Polsce sklepów wielkopowierzchniowych. Z perspektywy wielkiego miasta może się wydawać, że dyskonty i hipermarkety są „wszędzie”. Otóż, nie. Nie ma ich nawet „prawie” wszędzie.

60 proc. Polaków nie robi zakupów w sklepach wielkopowierzchniowych, bo takich w ich miejscowości nie ma. Są oczywiście mniejsze sklepy i to właśnie do nich trafia każde 4 z 10 złotych, jakie wydajemy na zakupy spożywcze w skali kraju.
Jeśli umiejscowić te liczby w kontekście epidemii, która dla wielu z nas oznaczała zamknięcie w domu i drastyczne ograniczenie możliwości wychodzenia do sklepu, sytuacja powinna wyglądać dramatycznie: to przecież duże sieci dysponują możliwościami logistycznymi i technicznymi, potrzebnymi, aby uruchomić zakupy na dowóz. A co z miejscami, które znajdują się poza ich zasięgiem?

Okazuje się, że z zagospodarowaniem tej niszy właściciele niezależnych sklepów poradzili sobie doskonale. Jak informują przedstawiciele Grupy Eurocash, współpracującej z ponad 15 tys. sklepów takich marek jak abc, Groszek, Delikatesy Centrum, Lewiatan, Gama czy Euro Sklep, chęć niesienia pomocy członkom swojej lokalnej społeczności już od jakiegoś czasu była wśród przedsiębiorców ogromna.

— Od 3 lat organizujemy konkurs „Herosi Polskiej Przedsiębiorczości”. Edycja 2018 roku była poświęcona zaangażowaniu przedsiębiorców w poprawę jakości życia lokalnych społeczności. Nagrodzone projekty pokazały, że przedsiębiorcy mają serce nie tylko do biznesu, ale zależy im na dobru małych ojczyzn, w których żyją i pracują — wspomina Katarzyna Kopaczewska, Członek Zarządu Grupy Eurocash.

Zeszłoroczna edycja konkursu, pod nazwą „Herosi Innowacyjności”, również przewidziała kategorię dla przedsiębiorców z żyłką aktywisty. Dzięki wygranej w tej kategorii już wkrótce w Polsce pojawią się między innymi nowe place zabaw, a lokalne drużyny sportowe, szkoły oraz miejsca aktywności sąsiedzkiej dostaną niezbędne dla ich funkcjonowania dofinansowanie.

Herosi codzienności dowożą na telefon

Grupa Eurocash, poza tym, że pomaga właścicielom sklepów rozwijać ich biznes, zajmuje się również dystrybucją produktów szybko zbywalnych. Jako największa tego typu firma w Polsce już na samym początku epidemii uruchomiła kilka własnych inicjatyw pomocowych, skierowanych nie tylko do klientów sieci, ale również konsumentów kupujących w ich sklepach.

Jedną z nich były „Zakupy dla Seniora 60+”. Polegała ona na zbieraniu zamówień na zakupy za pośrednictwem specjalnej infolinii, dokonywaniu zakupów spożywczych i dostarczaniu ich seniorom przez ochotników. Do akcji w charakterze wolontariuszy zgłosili się pracownicy Eurocash: najpierw było ich 175, a szybko liczba ta wzrosła do 230.

— Zasięg akcji stale się powiększał. Na początku zaangażowani byli tylko nasi pracownicy, następnie dołączyli do niej także nasi klienci – właściciele niezależnych sklepów, dzięki czemu „Zakupy dla Seniora 60+” są dostępne w coraz większej liczbie regionów. Wielu franczyzobiorców sieci organizowanych przez Grupę Eurocash promuje akcję we własnym sklepie, a niektórzy razem ze swoimi pracownikami zostają wolontariuszami – mówi Katarzyna Kopaczewska, Członek Zarządu Grupy Eurocash.

Odgórne inicjatywy to jedno, ale wielu właścicieli sklepów postanowiło zorganizować pomoc skrojoną na miarę potrzeb swojej własnej społeczności.

Sąsiedzka pomoc

Wielu przedsiębiorców obawiało się o swoich stałych klientów i zastanawiało, jak utrzymać z nimi kontakt w tak trudnym momencie. — Mój mąż wpadł na pomysł, aby wspomagać starsze osoby w tym trudnym okresie i umożliwić im zakupy na telefon — wspomina Aneta Zając, właścicielka 6 sklepów abc.

Okazało się, że wdrożenie takiej “procedury” wcale nie było tak trudne, jak pewnie wydawałoby się jeszcze kilka miesięcy temu, przed epidemią.

– Nie musieliśmy zatrudniać dodatkowych osób, mam tak fajne pracownice sklepu, że świetnie dają sobie ze wszystkim radę. Klienci składają zamówienie telefonicznie, dziewczyny je weryfikują, nabijają na kasę i szykują zamówienie, klient już wie, jaka jest wartość paragonu. Jeśli trzeba dowieźć zakupy samochodem, wsiadam ja lub mąż – mówi Aneta Zając.

Podobne doświadczenia ma Tomasz Antczak, właściciel sklepu Lewiatan w Golenicach:

– Nosiłem się z zamiarem uruchomienia zakupów na telefon od roku, ale ze względu na epidemię koronawirusa przyspieszyłem pracę w tym kierunku. Mój sklep jest w małej miejscowości, w okolicznych wsiach też nie ma innego sklepu, sporo osób nie ma też dostępu do Internetu. Jeśli nie mają samochodu, często nie mają możliwości zrobienia zakupów. Chciałem więc dać im możliwość zakupów na telefon. Aktualnie z tej opcji korzystają głównie osoby starsze i na kwarantannie.
Tomasz Antczak pomagał swoim starszym klientom przetrwać pandemięFot. materiały prasowe
Przedsiębiorcy troszczą się, co oczywiste, o starszych klientów, ale nie zapominają również o młodszych. Adrian Klimek, właściciel sklepu Koliber w Rogowie, poza dowozami na telefon, uruchomił również sklep internetowy:

– Od roku planowaliśmy uruchomić sklep internetowy i umożliwić klientom zdalne zakupy. Kiedy dowiedzieliśmy się o epidemii, wiedzieliśmy, że musimy zacząć jak najszybciej. Dodatkowo postanowiliśmy rozszerzyć tę możliwość również o zakupy na telefon – wiedzieliśmy, że nasi klienci tego potrzebują. Więc powiedziałem żonie – chodź, zrobimy to! I udało nam się uruchomić sklep internetowy oraz zakupy na telefon.

Paczki dla medyków

W lokalnych społecznościach informacje rozchodzą się tempem błyskawicy — również te o potrzebie niesienia pomocy. Przedsiębiorcy często jako jedni z pierwszych wsłuchiwali się w głosy dochodzące ze szpitali i placówek medycznych:

— Gdy wybuchła epidemia, nieustannie docierały do nas informacje o lekarzach, pielęgniarkach, ratownikach medycznych, którzy z wielkim sercem i zaangażowaniem, walczą o nasze zdrowie — wspomina Karol Graniszewski, współwłaściciel sklepu Gama oraz hotelu „Willa Zagórze” i restauracji „Tymczasem”. Wraz z bratem, siostrą i zespołem zorganizował więc akcję: „Dawka energii — ciepły posiłek dla personelu medycznego”.

– Ze swojej strony dostarczaliśmy posiłki, przygotowywaliśmy i kupowaliśmy produkty ze środków, które uzbieraliśmy. W zbiórkę włączali się przyjaciele firmy, klienci, lokalna społeczność i internauci, którzy zdecydowali się nas wesprzeć online. Do każdego transportu ze swojej strony dokładaliśmy też określoną liczbę posiłków – tylko od firmy.

Inicjatywa spółki Lewiatan Żory miała bardziej spontaniczny charakter. Początkowo pomoc miała trafić do Polaków, którzy bez żadnego przygotowania utknęli na kilkanaście godzin na granicy.

Na początku epidemii sytuacja była jednak bardzo dynamiczna: kiedy udało się skompletować paczki, granice zaczęły się odblokowywać i pomoc przestała być potrzebna. Pracowników spółki ta sytuacja nie mogła zniechęcić:

— Podzwoniliśmy po lokalnych szpitalach. Wybraliśmy 2 placówki: szpital w Rybniku oraz szpital jednoimienny w Raciborzu. W obu otrzymaliśmy informację, że potrzebują wielu rzeczy. Rozmawialiśmy z ordynatorem i oddziałową, zapytaliśmy co możemy zapewnić. Poza prowiantem były to koce, ręczniki oraz bielizna dla personelu – skarpetki czy podkoszulki. Tego potrzebowali najbardziej — wspomina Michał Narożyński, Prezes Zarządu spółki Lewiatan Żory.
Pracownicy Lewiatan z ŻorFot. materiały prasowe
Powyższe przykłady to tylko kropla w morzu inicjatyw, w które angażują się przedsiębiorcy związani z Eurocash.

– Te aktywności są bardzo zróżnicowane: to zarówno pomoc w rozwożeniu zakupów dla seniorów czy osób pozostających w izolacji, jak i np. zbiórki produktów czy funduszy na pomoc personelowi medycznemu. Łącznie odnotowaliśmy kilkaset takich inicjatyw w skali kraju, a na pewno o wielu nie wiedzieliśmy, gdyż były spontaniczną reakcją na potrzebę chwili. Jedno jest pewne – w trudnych czasach nasi partnerzy zdali egzamin na 5+, nie tylko zapewniając produkty na stoły milionów Polaków w najcięższych chwilach pandemii, ale przede wszystkim zaangażowaniem i sercem dla wszystkich potrzebujących — podsumowuje Członek Zarządu Eurocash.

Artykuł powstał we współpracy z Eurocash.