Zatrudniają dobrych jasnowidzów. Trendy w branży motoryzacyjnej, które przewidzieli Szwedzi

Dawid Wojtowicz
Wśród producentów samochodów Volvo jest tą firmą, która od pewnego czasu bardzo trafnie przewiduje przyszłość. Raz na jakiś czas szwedzki koncern wychodzi przed szereg, podważając jakąś prawdę, którą motoryzacyjna branża żyła od lat. I po kilku latach okazuje się, że miał rację. Oto katalog proroctw Volvo, które się spełniły.
Volvo, szwedzki producent samochodów, od pewnego czasu bardzo trafnie przewiduje przyszłość. Raz na jakiś czas wychodzi przed szereg, podważając jakąś prawdę, którą branża motoryzacyjna żyła od lat. Po kilku latach okazuje się, że miała rację. Oto katalog Volvo Cars

Kres silników ośmiocylindrowych

To był rok 2013, era panowania aut z silnikami 6, 8, a nawet 12-cylindrowymi. To właśnie w tym czasie Derek Crabb z działu technicznego Volvo Cars zapowiedział produkcję silników nie większych niż 4-cylindrowe, pewny, że miejsce silników V8 jest tam, gdzie miejsce dinozaurów. Konkurencja zaczęła pukać się w czoło, przekonując, że nikt takiego auta nie kupi.

Pokazany światu w 2013 roku model XC90 drugiej generacji, w którym nie było ani jednego silnika innego niż 4-cylindrowego, otworzył oczu nawet największym niedowiarkom, notując dobre wyniki sprzedażowe w Stanach Zjednoczonych. Volvo w ciągu kilku lat przechodziło na coraz mniejsze silniki, podnosząc swoją sprzedaż z 330 000 w 2012 roku do ponad 700 000 egzemplarzy w roku ubiegłym. Chcąc nie chcąc, śladem Szwedów podążyła i konkurencja.

Elektryczna przyszłość

Jeszcze 8 lat temu nie wyobrażano sobie dobrych osiągów bez sześciocylindrowych Diesli czy ośmiocylindrowych silników benzynowych. Volvo przyszłość widziało jednak w silnikach elektrycznych. W 2012 pokazało światu hybrydę plug-in z dużą baterią, którą można doładowywać. Na samym prądzie model V60 D6 Plug-in hybrid był w stanie pokonać odległość ok. 40 km. Ów samochód uznano wtedy za motoryzacyjne kuriozum.

Okazało się jednak, że auto z napędem hybrydowym idealnie wpasowało się w ekologiczny trend, który zapoczątkowała Unia Europejska, zaostrzając przepisy dotyczące emisji CO2. Hybrydy zaczęły sprzedawać się jak ciepłe bułeczki, a zdobyte przy ich budowie doświadczenia posłużyły do zbudowania hybrydowych odmian wszystkich modeli Volvo. W 2020 roku hybrydy pomogły Szwedom spełnić normy CO2 w odróżnieniu od konkurencji.

WLTP

W 2018 roku urzędnicy z Brukseli zastąpili procedury pomiaru zużycia paliwa aut (ECE), które producenci aut łatwo obchodzili, nowym systemem pomiarowym WLTP, wymagającym wykonania homologacji dla każdego modelu oddzielnie. Ponieważ Volvo Cars przeprowadziło homologację wszystkich swoich modeli, z chwilą wejścia tej normy w życie z jej oferty nie ubył ani jeden model.

A co z innymi producentami? Wielu z nich wychodziło z założenia, że Unia się ugnie i jakoś ten temat się przepchnie. Tak się nie stało. I tak wprowadzenie nowego cyklu pomiarowego wywołało w Niemczech panikę. Setki tysięcy wyprodukowanych aut bez homologacji WLTP zaległo na niedokończonym lotnisku w Berlinie. Jeszcze nigdy nie było ono tak pożyteczne, jak dwa lata temu.

Zmierzch mototargów

Kilka dni temu gruchnęła wieść, że targi motoryzacyjne w Genewie w 2021 roku zostały anulowane. Z uwagi na koronawirusa nie odbyły się też w 2020 roku. Wisi na włosku istnienie najbardziej prestiżowej imprezy motoryzacyjnej w Europie. Wcześniej los Genewy podzieliły targi w Lipsku, Frankfurcie, Paryżu. Wiele firm jest zaskoczonych, ale akurat nie Volvo.

Ostatni raz Szwedzi wystawiali się na targach IAA we Frankfurcie w 2014 roku, a w Paryżu w 2015 roku. Chwilę po ich rezygnacji te targi zamykano. Koncern z Goeteborga stoi bowiem na stanowisku, że pompowanie milionów Euro w premierę, którą wszyscy mogą zobaczyć w internecie – mija się z celem. Środki woli zdecydowanie przeznaczać na promocję w sieci i rozwój sprzedaży online.

Koniec guzików z kokpitu

Przez wiele lat obowiązywała prosta zasada: tanie auta miały kilka guzików na krzyż, a luksusowe – kilkadziesiąt. Producenci aut żywili głębokie przekonanie, że kabina samochodowa to nie smartfon czy tablet, a kierowcom nie da się zapewnić wygodnej obsługi bez guzików, pokręteł i gałek. Volvo uznało, że wyjście przed szereg w tym aspekcie będzie jednak słusznym posunięciem.

Pierwszym modelem, w którym sterowanie funkcjami auta odbywało się wyłącznie przez dotykowy ekran, był pokazany światu w 2013 roku koncepcyjny wóz Volvo Concept Coupe. Minęło kilka lat i dziś wszyscy producenci, którzy bronili guzików jak niepodległości, usuwają je z kokpitów. Samochody z guzikami przypuszczalnie podzielą losy telefonów z fizyczną klawiaturą.

Pożegnanie z Dieslem

Coraz surowsze normy emisji spalin zwiastują koniec samochodów z silnikiem Diesla. Produkcja tych pojazdów staje się coraz droższa, a sprzedaż spada. Na dodatek zaufanie do tych silników podkopała afera Dieselgate. Nad tym segmentem rynku motoryzacyjnego zawisły więc czarne chmury, a prognoza długoterminowa jest bardzo pesymistyczna. Od tych obaw wolne jest Volvo.

Szwedzki producent samochodów osobowych klasy premium już kilka lat temu zapowiedział odejście od produkcji aut z silnikiem Diesla. W porę wyczuł, że te pojazdy wyjdą z mody z uwagi na ekologiczne trendy zmierzające do "wycinania" ze spalin nie tylko dwutlenku węgla, ale także tlenków azotu, siarki czy cząsteczek sadzy.

Artykuł powstał we współpracy z Volvo