"365 dni" zniknie z Netflixa? Jest odpowiedź platformy na reakcje niezadowolonych widzów

Bartosz Świderski
Na początku czerwca na Netflixie zadebiutował film "365 dni", który szybko zyskał miano światowego hitu. Polska produkcja wywołała zagranicą spore poruszenie – widzowie, który twierdzą, że film gloryfikuje toksyczne związki, zwrócili się do platformy z prośbą o usunięcie erotyka z serwisu. Rzecznik prasowy Netflixa wydał oświadczenie w tej sprawie.
"365 dni" zniknie z platformy Netflix? YouTube.com/BlankaLipińska
W rozmowie z "The Guardian" rzecznik prasowy Netflixa nie odniósł się do kontrowersji związanych z produkcją "356 dni". Podkreślił jednak, że platforma wykupiła licencję na film, ale nie brała udziału w jego kręceniu. Reprezentant Netflixa dodał również, że na początku filmu pojawiają się specjalne ostrzeżenia dotyczące seksu, nagości oraz przemocy, którą widzowie zobaczą na ekranie.

"Użytkownicy mogą sami wybierać, co chcą oglądać, a czego nie. Do tego służą dostępne u nas filtry oraz ustawienia dostosowane do kategorii wiekowych" – podkreślił.

W petycji organizacji Pro Empower do Netflixa napisała o tym, jakie niebezpieczeństwa niesie za sobą polski film - "romantyzuje porwanie" i stawia w pozytywnym świetle m.in. toksyczną męskość i napaść seksualną. W poście na Twitterze czytamy, że "365 dni" ma "wzmacniać kulturę gwałtu" i jeśli serwis nie zdecyduje się na usunięcie produkcji, to apelują, by chociaż opatrzył ją stosownym ostrzeżeniem.


Przypomnijmy, że brytyjska piosenkarka Duffy, która jest autorką przeboju "Mercy", zdradziła na początku tego roku, że dekadę temu została porwana i zgwałcona przez swojego oprawcę. Artystka postanowiła zabrać głos w sprawie filmu "365 dni". "Niestety, ofiary handlarzy ludźmi są niewidoczne, a film '365 dni' ukazuje ich cierpienia jako 'erotyczny dramat'" – oceniła.

Czytaj także: To jeszcze gorsze niż samo "365 dni". Dziewczyny odgrywają sceny molestowania na TikToku

źródło: "The Guardian"