Ja nie wejdę w ten zakręt? Oczywiście, że dam radę – tak myśli kierowca po amfetaminie

Anna Kaczmarek
Mogę to zrobić, dam radę, mam takie umiejętności – tak pewnie myślał kierowca autobusu, który wypadł z Trasy Toruńskiej w Warszawie. Po zażyciu amfetaminy nie brał pod uwagę możliwości technicznych autobusu. Jego kolega, który niedługo po nim spowodował mniej groźny wypadek i staranował autobusem 4 samochody, był prawdopodobnie tak zmęczony, że nie pomogły mu nawet zażyte narkotyki. Jednak nie to jest najważniejsze, co wzięli ci młodzi ludzie i jak to zadziałało, ale dlaczego to zrobili.
Bulwersują cię kierowcy autobusów, którzy spowodowali wypadek po narkotykach? Takich kierowców jest wielu na polskich drogach. Bez stymulantów nie dają rady w pracy. Dariusz Borowicz / Agencja Gazeta
Czy nam się to podoba, czy nie, narkotyki są obecne w życiu wielu, szczególnie młodych ludzi. Tajemnicą poliszynela jest to, że niejeden z nich bierze także w pracy i nie są to tylko przedstawiciele tzw. białych kołnierzyków. Amfetaminę biorą zawodowi kierowcy, pracownicy magazynów, kelnerzy – słowem wielu ludzi, którzy pracują po kilkanaście godzin dziennie, zarywają noce itd.

Sami nie wiedzą co biorą

W kontekście narkotyków, które ludzie biorą w pracy, najczęściej mówi się o amfetaminie i kokainie. Prof. Mariusz Jędrzejko, pedagog społeczny, socjolog, specjalista terapii uzależnień, dyrektor naukowy Centrum Profilaktyki Społecznej mówi wprost: – Tak naprawdę to nawet nie wiedzą co biorą. Znikoma część narkotyków na polskim rynku to są tzw. czyste narkotyki. Mamy w tej chwili na rynku głównie mieszane substancje, które działają wielokierunkowo.


– W zawodach, związanych z bohemą, gdzie znaczenie mają działania koncepcyjne, najczęściej brana jest kokaina. Tam gdzie jest ruch drogowy - amfetamina, ale często jest to amfetamina z metaamfetaminą albo z psychostymulantami, najczęściej z dopalaczami. Zażywający nie wiedzą często o tych dodatkach, ponieważ świat narkotyków sparszywiał już do końca – wyjaśnia profesor.

Amfetamina, kokaina - to narkotyki które są uznawane za bardziej "poważne”. Wszyscy wiedzą, że nie powinno się po nich prowadzić. Jednak marihuana, bardzo popularna wśród młodych ludzi, traktowana jest jako coś niespecjalnie poważnego. Jednak jeżdżenie po niej samochodem może skończyć się tragicznie.

– Powiedzmy jadę samochodem po marihuanie, nie wiem gdzie jest środek drogi, jakieś pasy. Zbliżam się do innego samochodu - źle oceniam odległość, jadę wolno - bo po marihuanie jeździ się wolno, wjeżdżam na chodnik, po którym idzie kobieta z dzieckiem… – opisuje prof. Jędrzejko.
Amfetamina i kokaina to najczęściej zażywane narkotyki w pracy.Fot. Roman Jocher / Agencja Gazeta

Po amfetaminie mogę wszystko

Amfetamina, jak tłumaczy nam specjalista, była podawana podczas II wojny światowej np. pilotom amerykańskim, żeby potrafili przelecieć np. z Wielkiej Brytanii 700-800 km i zaatakować Monachium. Amfetamina zwiększa wytrzymałość człowieka, jest pobudliwa kiedy pojawia się reakcja, czyli musi być bodziec zewnętrzny. Człowiek sam po amfetaminie jest generalnie "napakowany” energią i mówi: mogę.

– Ten mężczyzna, który autobusem staranował 4 samochody, był silnie pobudzony, ale najprawdopodobniej był też zmęczony i narkotyk już mu nie pomógł. Natomiast mężczyzna, który spadł z Trasy Toruńskiej, najpewniej myślał: jak to nie wyrobię się na tym zakręcie, oczywiście, że się wyrobię. Niestety zapomniał o tym, że nie siedzi w niewielkim samochodzie sportowym, tylko w autobusie, gdzie reakcja kół jest zupełnie inna – wyjaśnia nam prof. Jędrzejko.

Jego zdaniem mężczyzna miał zaburzone myślenie na poziomie abstrakcyjnym, poznawczym.

– Normalnie kierowca bierze pod uwagę szereg czynników takich jak prędkość, warunki atmosferyczne itd. Tymczasem człowiek po amfetaminie bierze pod uwagę jedynie swoje: ja umiem, ja potrafię. Dlatego np. ludzie po amfetaminie wsiadają na kitesurfing nad Zatoką Pucką, pędzą, bo mają „power”, a później rozbijają głowy o plażę.

Jestem bogiem


Słowa profesora potwierdza Luiza, która wiele lat temu wyszła z uzależnienia od amfetaminy.

– Po tym narkotyku wydaje ci się, że wszystko możesz, że góry przeniesiesz, jesteś trochę takim bogiem. Tak naprawdę, to owszem zwiększa możliwości fizyczne i możesz wykonywać przez długi czas proste czynności szybko, bez męczenia się np. sprzątać. Jednak tam, gdzie potrzebna jest ostrość umysłu, to wydaje ci się, że jesteś świetny, a tak naprawdę to nie robisz tego dobrze.

Przykładowo, wydaje ci się, że świetnie ciekawie opowiadasz, a tak naprawdę pleciesz trochę bez sensu jak ktoś z boku cię posłucha. Człowiek też np. czyta i nie jest w stanie zrozumieć tego co czyta – opowiada Luiza.

Dodaje, że oczywiście bywają też stany zawieszenia. No i po jakimś czasie narkotyk przestaje działać - jeśli nie weźmie się kolejnej dawki, to zaliczamy tzw. zjazd - organizm próbuje odpocząć.

– Kiedyś z ciekawości zmierzyłam sobie puls po amfetaminie. Był bardzo wysoki - 250 uderzeń serca na minutę. To wykańcza organizm. Uzależnienie to prosta droga do wykończenia organizmu – podsumowuje.

Dlaczego usiedli za kółkiem na haju?


Wróćmy jednak do naszych kierowców autobusów komunikacji miejskiej. Ich zachowanie jest godne potępienia. Jednak zamykanie oczu na powody takich zachowań również.

– Gdyby to był jeden przypadek w tej firmie przewozowej, to można byłoby jeszcze nie zastanawiać się nad tym głębiej, ale przy dwóch przypadkach powinien włączyć się przysłowiowy bezpiecznik: co się w tej firmie dzieje? Nie ma co się zastanawiać, co ci ludzie wzięli i jak to działa, tylko dlaczego wzięli – podkreśla prof. Jędrzejko.

Zróbmy więc przykładową diagnozę społeczną. Przypuśćmy, że spłacają kredyt mieszkaniowy, pracują w jednej firmie na pół etatu, w drugiej na kolejne pół etatu. Tracą premię, jeśli np. pójdą na zwolnienie lekarskie.

– Ostatnio rozmawiałem z dziewczyną, która ciągiem pracowała 24 dni. Rozchorowała się, poszła na zwolnienie i straciła premię. Właściciele firm nie zastanawiają się nad konsekwencjami swojego postępowania. Wiele osób, żeby utrzymać rodzinę, zarobić na spłatę kredytu mieszkaniowego, pracuje po kilkanaście godzin dziennie przez 6 dni w tygodniu. To niestety nie zostaje bez konsekwencji. Zwyczajnie szybsze zużycie organizmu, oznacza krótsze życie – mówi nam specjalista.

Według niego, w naszych czasach, człowiek musi być ciągle pobudzony, bo trzeba pracować, zdobyć pieniądze, mieszkanie, samochód, pozycję. – Zupełnie nie rozumiemy swojej śmiertelności - urodziliśmy się, więc umrzemy. Jedynym celem człowieka jest żyć jak najdłużej.

Kontrole nic nie dadzą

Jednak nad powodami jeżdżenia czy pracy na przysłowiowym haju nikt się nie zastanawia. Kontrole policyjne kierowców niestety nie rozwiążą problemu

– Przeprowadzanie masowych kontroli kierowców na obecność narkotyków jest bez sensu. To niczego nie zmieni. Zostaną jedynie wyrzucone w błoto ogromne, publiczne pieniądze. To jest czysto socjalistyczne reagowanie w kampanii wyborczej. To niedopuszczalne – podkreśla profesor.

Jak tłumaczy, policja bada kierowców czy inne osoby testami, które wykrywają 8 narkotyków, gdy tymczasem na rynku mamy jakieś 150.

– Konieczna jest znajomość niechemicznego rozpoznawania zachowań narkotykowych. Zaproponowałem Stołecznej Komendzie Policji w Warszawie, że zrobię policjantom darmowe szkolenie z takich metod. Niestety władze stołecznej policji nie były zainteresowane. Tymczasem są ogromne braki dotyczące rozpoznawania zachowań narkotycznych. Teraz, w czasie kampanii prezydenckiej, zapewne Komenda Główna Policji pochwali się setkami tysięcy kontroli, które nie są nic warte. Policja niestety nie chce się uczyć – ubolewa specjalista.
Prof. Mariusz Jędrzejko
Pedagog społeczny, socjolog, specjalista terapii uzależnień, dyrektor naukowy Centrum Profilaktyki Społecznej

Rozmawiałem też ze Służbą Ochrony Państwa, żeby przeszkolić ich kierowców w zakresie narkotyków, bo przecież często pracują przez wiele godzin za kółkiem. Usłyszałem, że tam nie ma problemu narkotyków. Oczywiście, są za to napoje energetyczne i inne stymulanty, które również są problemem ale tego nikt nie zauważa.

Jednak nie wszyscy są ignorantami. Profesor chwali Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Łodzi, które poprosiło Centrum Profilaktyki Społecznej o przeszkolenie wszystkich swoich dyspozytorów i kierowców w zakresie rozpoznawania zachowań narkotykowych. Specjalista zachęca wszystkich, którzy chcą się szkolić w tym zakresie do wejścia na stronę Centrum Profilaktyki Społecznej: www.cps.edu.pl - tu można znaleźć na ten temat informacje.

– Nie szkolimy w Polsce kadr przedsiębiorstw w zakresie rozpoznawania zachowań narkotykowych. Tymczasem narkotyki są czymś powszechnym w polskim społeczeństwie. Badania pokazują, że 25 proc. Polaków w wieku 18-19 lat użyła narkotyku. Ten problem będzie rósł. To młode pokolenie, to również kierowcy – mówi prof. Jędrzejko.

Wielu kierowców na haju

Jego zdanie robiona jest teraz nagonka na kierowców, a nie szuka się odpowiedzi na pytanie, dlaczego oni sięgają po narkotyki. System gospodarki zmusza ludzi do tego, żeby zachowywali się nienormatywnie.

– Jakiś 0,5 proc. kierowców jeździ pod wpływem narkotyków, a to jest jakieś 10 - 50 tys. kierowców codziennie, którzy są potencjalnymi zabójcami. Często są to ludzie zmuszeni do skrajnie ciężkiej pracy. Psychostymulanty sprawiają, że kierowca nie jest w stanie ocenić sytuacji, widzi tylko siebie – podsumowuje prof. Jędrzejko.