"Bolszewika goń". Tym tweetem Tusk doprowadzi prawicę do furii na finiszu kampanii

redakcja naTemat
Donald Tusk tuż przed ciszą wyborczą zaapelował o mobilizację i zachęcenie do niej innych. Niby nie napisał wprost, o co chodzi, ale zapewne wszyscy odbiorą to jednoznacznie – o głos na Trzaskowskiego i przeciwko monopolowi władzy PiS. Tusk powrócił przy tym do swojego słynnego stwierdzenia o bolszewikach.
Donald Tusk przed wyborami prezydenckimi mobilizuje słowami "bolszewika goń!". Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
"Nie marudzić i nie narzekać. Przekonywać i mobilizować - każdego, wszędzie, do ostatniej chwili. Bolszewika goń" – co, między innymi ze względu na wypowiedź Tuska sprzed dwóch lat, można odbierać jednoznacznie: jako zachętę do pokazania czerwonej kartki PiS w postaci wyboru Rafała Trzaskowskiego na prezydenta. Zapewne było to odniesienie to słynnych słów o "współczesnych bolszewikach" wypowiedzianych w 2018 roku. – Józef Piłsudski i Lech Wałęsa mieli o wiele trudniejszą sytuację niż my dzisiaj. Ale dali radę. Dlaczego wy nie mielibyście pokonać współczesnych bolszewików? – stwierdził Tusk w Łodzi podczas Igrzysk Wolności. Te kontrowersyjne słowa były szeroko komentowane, oczywiście miano bolszewików błyskawicznie przypisano politykom Prawa i Sprawiedliwości.


Czytaj także: Donald Tusk wyjaśnił swoje słowa o bolszewikach. Wygląda na to, że nikt w PiS go nie zrozumiał

"Kiedy powiedziałem, że Polacy dziś też mogą pokonać współczesnych bolszewików, wszyscy uznali, że to było o PiS. Nawet PiS tak pomyślał. A to było o bolszewikach, o nikim innym" – sprecyzował Tusk na Twitterze wobec zarzutów, że tak naprawdę chodziło mu o polityków PiS.

Czytaj także: Trzaskowski wyprzedza Dudę w najnowszym sondażu. Przed jego zwolennikami wielki test