Szwajcaria Orzyska. Ukryty skarb w samym sercu Mazur
Blog "Krytyka Kulinarna"
Dziś zabiorę Was na przepiękną wycieczkę po… Po moim miejscu na Ziemi. To właśnie Szwajcarię Orzyską wybrałam sobie na to miejsce, w którym zmęczenie mija i to tutaj buduję mazurską chatkę. Tu resetuję się i odpoczywam jak nigdzie indziej. Chodźcie, pokażę Wam moje Mazury!
Fot.: Krytyka Kulinarna
Fot.: Krytyka Kulinarna
Fot.: Krytyka Kulinarna
Zacząć trzeba od tego, że nazwa „Szwajcaria Orzyska” nie jest nazwą geograficzną lecz zwyczajową. Ten teren nazywali tak niemieccy letnicy, którzy chętnie spędzali tu wakacje na przełomie XIX i XX wieku. Mimo, że do Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich jest stąd zaledwie kilka kilometrów, to wciąż jest tu spokój absolutny, nikt nie pływa na silnikach, a morenowy, pagórkowaty teren w jasny sposób tłumaczy nazwę.
Ten wpis jest elementem dużego projektu zainicjowanego przez markę Wiejskie Ziemniaczki, partnera tego materiału. Marka zaprosiła do współpracy blogerów, którzy napiszą o takich właśnie mało znanych skarbach rozsianych po całej Polsce i wspólnie stworzą mapę pełną inspiracji. Uważam, że to projekt godny oraz ze wszech miar chwalebny i cieszę się, że mogę do niego dołożyć swoją mazurską cegiełkę. Stale powiększającą się mapę takich miejsc znajdziecie na stronie Ruszaj w Polskę. Niebawem wystartuje też konkurs i będziecie mogli współtworzyć tę mapę razem ze mną i innymi blogerami. Trzymajcie rękę na pulsie, sama jestem ciekawa jakich polskich skarbów jeszcze nie poznałam!
Fot.: Krytyka Kulinarna
A więc moja cegiełka jest przyjazna i wyjątkowej urody, mam nadzieję, że to poczujecie tak, jak ja. Poza tym umówmy się – jak będę szła do Izy po jajka i ser, to wolę spotykać swoich czytelników, a nie przypadkowych ludzi. Zapraszam. Tu naprawdę zmęczenie mija. Szwajcaria Orzyska jest kwintesencją mazurskiej powolności, lekkiego rozleniwienia, wysprzęglenia. Co jest dość ciekawe, bo z jednej strony życie toczy się spokojnie, bez nerwowych ruchów, a z drugiej dzień w dzień przychodzi moment, kiedy patrzysz na zegarek i mówisz: „Ale jak to już siedemnasta?!”. No, tak to.
Pomyślałam, że ułożę Wam ten wpis w trasę wycieczki. Jeśli lubicie rowery, to będzie to wspaniały środek transportu. Trasa nie jest wymagająca, ale za to obfituje w zapierające dech widoki. I koniecznie zjedzcie lekkie śniadanie, bo obiad czeka Was w jednej z najlepszych mazurskich restauracji. No, co poradzę, że jest po drodze?… To przypadek, naprawdę :)
Trasa Miłki – Marcinowa Wola
Fot.: Krytyka Kulinarna
Uznawana za jedną z najpiękniejszych tras widokowych na Mazurach. Wiedzie wzdłuż czystego jak kryształ i przy okazji jednego z najgłębszych jezior w tej okolicy (49 m) rynnowego Jeziora Buwełno. Te widoczki są jak wygaszacz w Windowsie – miękko spływające do jeziora łąki, zielone pastwiska z uroczymi, łaciatymi krówkami – to wszystko naprawdę pasie oczy. Do tego typowe dla Mazur błękitne niebo z leniwie płynącymi po nim barankami chmur. A po drodze Stara Kuźnia w Przykopie. Jeśli jeszcze jakimś cudem tam nie jedliście, to zaklinam Was na wszystkie świętości: zróbcie to choć raz w życiu. Absolutnie warto!
Rezerwat Bagna Nietlickie
Fot.: Krytyka Kulinarna
Jadąc dalej w stronę Cierzpięt i Ublika po prawej stronie będzie kapliczka i przy niej skręt na Bagna Nietlickie. Poza tym, że jest to wyjątkowy teren trzeba Wam wiedzieć, że tu zatrzymują się żurawie. W ogóle klucze lecących żurawi to dla tego rejonu typowy widok, tak samo jak łoś na drodze w samym środku dnia. Rezerwat nie jest najłatwiejszym terenem i jeśli nie macie w sobie wielkiego zacięcia ornitologicznego, to wiedzcie, że jadąc dalej w stronę Cierzpięt traficie po drodze na mostek. Jest to miejsce uznawane, za jeden z najlepszych punktów obserwacyjnych. Warto mieć ze sobą lornetkę.
Mazurskie Bieszczady
Fot.: Krytyka Kulinarna
Jadąc dalej w stronę Ublika na chwilę zwróćcie swe oczy nadobne w prawo, zobaczycie przepiękny pagórkowaty teren nazywany tu właśnie Mazurskimi Bieszczadami. Możecie skręcić w jedną z dróżek i albo trochę porowerować, albo – jeśli będziecie podróżować samochodem – wybrać się na spacer. Z tych górek rozciągają się przepiękne widoki. A z ciekawostek – po drodze będziecie też mijali typowy mazurski dom z zabudowaniami gospodarczymi z charakterystycznego dla tego regionu kamienia. Poznacie go po tym, że jest położony najwyżej w okolicy i ma wspaniały widok na Buwełno. To tutaj kręcono niektóre sceny do filmu „Bogowie”.
Ublik
Fot.: Krytyka Kulinarna
Tym sposobem dotrzecie do Ublika, absolutnie uroczej wsi letniskowej położonej nad jeziorami Ublik Wielki i Ublik Mały. Wieś została założona w 1450 roku, doczekała się nawet pałacyku, wcale nieźle dziś utrzymanego. Jest w nim umiarkowanie interesujący hotel, ale bryła i widok nadal zachwycają. Ublik koi spokojem, choć jest znacznie większy, niż mogłoby się pozornie wydawać. Tu warto przesiąść się w kajak i popłynąć przez…
Tunel Miłości
Fot.: Krytyka Kulinarna
…do kolejnego jeziora. Ale zatrzymajmy się na sekundę. Obecnie jeziora Ublik Wielki i Ublik Mały łączy świetnie zachowany poniemiecki tunel, który powstał wskutek zbudowania tu nasypu. Nasypem biegła niegdyś linia kolejowa, a dziś to wąska dróżka, którą można dotrzeć do asfaltowej trasy Orzysz-Giżycko. Tunel jest niebezpieczny, bo jak mówią miejscowi jego poziom romantyzmu grozi ciążą. Dlatego nie pływajcie tam z nikim przypadkowym.
A tak serio – jest trochę ukryty i aby go odnaleźć trzeba podpłynąć do samego brzegu. Zapytajcie miejscowych, na pewno Was pokierują. Warto się poświęcić, aby odkryć…
Jezioro Ublik Mały nazywane Jeziorem Zielonym lub Szmaragdowym
Fot.: Krytyka Kulinarna
A niektórzy mówią też na nie „Ludwik”. Od tego płynu do naczyń. Tu warto wybrać pogodny dzień, bo kolory pojawiają się tylko przy słonecznej pogodzie. Co więcej – najintensywniejsze są przy brzegach. Ublik Mały jest spokojnym, niewielkim jeziorem, którego temperatura jest zawsze nieco niższa, niż w sąsiednim Ubliku Wielkim, bowiem bije tu wiele źródeł. Podobno na dnie jeziora znajduje się sporo niemieckiego uzbrojenia z okresu II Wojny Światowej.
Z Ublika możecie wyruszyć w stronę Wyszowatych piękną trasą między dwoma jeziorami: Buwełnem po lewej i Ublikiem Wielkim po prawej, by po kilku kilometrach zamknąć pętlę i wrócić do Miłek.
Fot.: Krytyka Kulinarna
Fot.: Krytyka Kulinarna
Fot.: Krytyka Kulinarna
Fot.: Krytyka Kulinarna
Fot.: Krytyka Kulinarna
Fot.: Krytyka Kulinarna
Fot.: Krytyka Kulinarna
Fot.: Krytyka Kulinarna
Fot.: Krytyka Kulinarna
Fot.: Krytyka Kulinarna
Fot.: Krytyka Kulinarna
Oto jest mój kawałek nieba w samym sercu Mazur. Ten mikroregion, bo chyba mogę tak napisać, koi ciszą i spokojem, choć do Niegocina i prujących przez nie motorówek jest stąd dziesięć minut samochodem. W sumie tak też można, ale… Może jutro.