Takiej inwazji szarańczy nie było od dziesięcioleci. Walczą z nią 23 kraje, również wyspa w Europie
W Etiopii i Somalii takiej inwazji nie było od 25 lat. W Indiach – od 26, a w Kenii od 70. Szarańcza pojawiła się też w Jemenie. – Czegoś takiego nie widzieliśmy od kilku dekad – przyznał Ali Juneid z jemeńskiego ministerstwa rolnictwa. Władze tego kraju pilnie apelują o pomoc. Kraj zmaga się z wojną domową, biedą, powodziami i koronawirusem. A teraz to. ONZ ostrzega, że tylko w tym kraju ponad 3 mln ludzi może odczuć "alarmujące" problemy z żywnością.
"Świat musi otworzyć oczy, zanim będzie za późno" – apeluje brytyjski "Telegraph".
Największa inwazja od lat
Atak szarańczy odczuwają w tym roku 23 państwa. Eksperci najczęściej łączą tak masowy atak ze zmianami klimatycznymi i anomaliami pogodowymi. Gorąco, deszcze, wilgoć, to idealne warunki. Najgorzej jest we wschodniej i północnej Afryce, na Bliskim Wschodzie oraz w południowej Azji. Cierpią m.in. Etiopia, Uganda, Somalia, Indie, Pakistan, Iran, Oman, Arabia Saudyjska.
To nagranie z Iranu w maju obiegło internet.
"Zniszczyła pola, pastwiska, łąki. Zaatakowały domy i ogrody. W 2019 roku ten sam gatunek dokonał zniszczeń na powierzchni 2 tys. hektarów" – podają media.
W tym roku, jak czytamy, jest jeszcze gorzej.
Inwazja szarańczy na Sardynii
"Miliony szarańczy zaatakowały środkową Sardynię" – grzmią media już od wiosny. Żarłoczne owady są w regionie Nuoro, podobno przywędrowały z Maroka. Pierwsze przybyły już w maju i miały zaatakować 13 gmin. "Rok 2021 będzie jeszcze gorszy" – przewiduje serwis Open Online.
Cytuje szefa lokalnego oddziału stowarzyszenia rolniczego Coldiretti. "W ubiegłym roku, w tym samym czasie, było podobnie, ale w mniejszej skali. Nie podjęto stosownych kroków i dziś znajdujemy w poważniejszej sytuacji. Jesteśmy bardzo zaniepokojeni" – powiedział Alessandro Serra.
Tak walczyli z szarańczą na Sardynii
Plaga szarańczy w Europie? Można się zdziwić. Tu, na Sardynii, historycznie to jednak nic nowego. Gdy jest gorące lato, to się zdarza. "Mieszkańcy Sardynii zawsze z nimi walczyli, różnymi środkami, łącznie z arszenikiem na początku XX wieku i miotaczami ogniach w latach 30. – wyjaśniał Roberto Pantaleoni, entomolog z uniwersytetu w sardyńskim Sassari, autor książki na ten temat. Jego słowa cytuje portal chińskiej telewizji CGTN.
Pantaleoni opowiadał, że zaraz po II wojnie światowej inwazja szarańczy na wyspie była tak ogromna, że w walkę była zaangażowana cała populacja wyspy i wojsko.
"By powstrzymać plagę, użyto małego chrząszcza, który zjada jaja szarańczy. W całych kontynentalnych Włoszech zebrano około 20 tys. chrząszczy i przetransportowano na Sardynię" – mówił.
Aż do teraz. Powód? Upalne lato, deszcze, ale też odpływ rolników, czyli więcej jałowej ziemi, która leży odłogiem.
"Szarańcza pustynna to owad o cyklu uzależnionym od opadów deszczu. Liczne z jego pokoleń w okresie suszy funkcjonują jako owady osiadłe, nie zbierając się w grupy i nie powodując większych szkód. Co kilka pokoleń, wraz z obfitymi deszczami, pojawia się bardzo „towarzyska”, wędrowna forma szarańczy. Opady deszczu zapowiadają owadom zazielenienie się zwykle jałowych obszarów i zachęcają do szaleńczego namnażania się, zbierania w roje i ucztowania". Czytaj więcej
Najpierw koronawirus, teraz szarańcza
Sardyńscy rolnicy, którzy uprawiają pola, cierpią i liczą straty.
Ale prawdziwy dramat przeżywają w dużo biedniejszych krajach."Szarańcza to 6-centymetrowy owad o wadze 2 gramów, który żywi się roślinami uprawnymi. Choć nie jest szczególnie duży, może wyrządzić ogromne szkody. Wszystko dlatego, że szarańcza przemieszcza się w chmarze, która może liczyć nawet 150 mln owadów na kilometr kwadratowy". Czytaj więcej
"I tak mamy trudne życie. A koronawirus i szarańcza przyniosły nowe problemy. Żyjemy z pasterstwa. A jeśli nie ma pastwisk, pojawia się problem" – mówią w reportażu "Guardiana" mieszkańcy wschodniej Afryki. Ludzie boją się, że nie będą mieli czym karmić bydła. A w konsekwencji, siebie.
W Indiach, które zajmują trzecie miejsce na świecie pod względem liczby zakażeń COVID-19, takiej inwazji nie było od kilkudziesięciu lat. Ludzie boją się o uprawy ryżu, trzciny cukrowej, bawełny.
Ostatnio pojawił się w Brazylii, drugim kraju na świecie najbardziej dotkniętym koronawirusem. Owady mogą pokonywać dziennie 150 km. W maju przywędrowały z Paragwaju do Argentyny, a ta właśnie alarmuje, że zmaga się z drugim atakiem.
"Chmary szarańczy wielkości Manhattanu w niektórych regionach mogą być większym zagrożeniem niż COVID-19" – przewiduje Sara Menker, szefowa Gro Intelligence, organizacji, która zajmuje się m.in. analizami danych dot. rolnictwa.
Czytaj także: Największa od dziesięcioleci plaga szarańczy. "Mogą zjeść wszystko"