"Co robili do tej pory?". Wściekłość z powodu szkół sięga zenitu. Połowa wakacji i nikt nic nie wie
Niby dzieci mają we wrześniu wrócić do szkoły. Takie były zapowiedzi przed wakacjami, wciąż powtarza to minister edukacji. Ale w praktyce nie wiadomo nic. Teraz słyszymy, że przepisy na jakich miałyby działać szkoły mają być znane dopiero w połowie sierpnia. A ostateczna decyzja o powrocie w ogóle może zapaść w ostatnim tygodniu wakacji. Wśród rodziców oraz w szkołach aż się gotuje. "Co robiliście do tej pory? – reagują wściekli.
Sądząc po reakcjach internautów, mają je totalnie w nosie. Oni teraz najbardziej chcą wiedzieć jedno. "Nie mydlić oczu muzeami. Co ze szkołami od września?", "Kiedy do szkoły?", "Wakacje wakacjami, a co będzie od września? Rodzice nauczycielami nadal?" – dopytują pod postami MEN. Bez skutku, bo tu takiej informacji nie znajdziemy.
Kiedy dzieci wrócą do szkoły
Minister edukacji do tej pory jak mantra powtarzał, że 'chcemy, aby uczniowie od września wrócili do tradycyjnej nauki w szkołach". Albo "zakładamy, że od września wrócimy do stacjonarnych zajęć w szkołach". – Pracujemy nad przepisami, które zagwarantują bezpieczeństwo uczniów po powrocie do szkół – mówił.Żadnych konkretów jednak nie poznaliśmy. – Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmiemy po konsultacjach z głównym inspektorem sanitarnym i z ministrem zdrowia – stwierdził jedynie Dariusz Piontkowski.
Wypowiedzi polityków tylko rodzą kolejne niepewności. Czy w ogóle dzieci wrócą do szkoły? Widać, że nasila się irytacja i obawy przed chaosem, który może nas czekać.
"Trzymanie w niepewności do ostatniej chwili to lekceważenie przez rząd rodziców, nauczycieli, dyrektorów i dzieci" – czytam na grupach w sieci. "Mam tego po dziurki w nosie. Raz mówią, że na pewno wrócimy. Potem, że w zasadzie nie wiadomo. Teraz znowu to samo. Dowiemy się na...tydzień przed" – burzą się rodzice i nauczyciele.
"W końcu doba ma 24h, więc zdążymy się przygotować nawet jak nam 31 sierpnia powiedzą, co nas czeka..." – ironizują.
Kiedy zdecydują o powrocie do szkół
Z niedawnych słów ministra edukacji wynika np., że to dyrektor szkoły i kurator mieliby odegrać ważną rolę w powrocie dzieci do szkół. W sieci już powstała petycja do szefa MEN w tej sprawie. Podpisała ją żona Władysława Frasyniuka."Spychanie odpowiedzialności na dyrektorów szkół jest zwykłym tchórzostwem i całkowitym brakiem odpowiedzialności ze strony instytucji państwowych. Apelujemy do Pana o niezwłoczne przygotowanie pakietu jednoznacznych przepisów obowiązujący od 1 września 2020 roku. Leży to w interesie całego polskiego społeczeństwa" – napisała.
Ostatnią lawinę wywołały słowa wiceministra zdrowia, który 27 lipca stwierdził, że tak naprawdę decyzja o powrocie do szkół będzie podjęta "już pod koniec sierpnia". – Tydzień czy dwa przed rozpoczęciem roku szkolnego. To będzie zależało od sytuacji epidemiologicznej, która jest dynamiczna – powiedział w Programie Trzecim Polskiego Radia Waldemar Kraska.
Sytuacja jest jednak dynamiczna nie od dziś. Statystyki wcale nie chcą być lepsze. Wciąż słyszymy o drugiej fali zachorowań, która może czekać nas jesienią. A wakacje są już na półmetku.
Kiedy wytyczne dla szkół
Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło właśnie, że wspólnie z Głównym Inspektorem Sanitarnym przygotowują wytyczne odnośnie zasad na jakich uczniowie mają wrócić we wrześniu do szkół. Podobno są już na ukończeniu, ale dopiero teraz usłyszeliśmy, że mamy je poznać w pierwszej połowie sierpnia.I znów wielu zastanawia się, dlaczego tak późno? "Na 5 dni przed końcem wakacji będą "rewelacyjne" wytyczne??!!"- kpią niektórzy w sieci.
Zapowiada się za to koniec z przychodzeniem przeziębionych dzieci do szkoły. Każda infekcja ma być przechorowana w domu.
"Czyli teraz z byle katarem dziecko zostaje w domu. Co za bzdura! Przeziębienie to nie choroba i nie koronawirus. Dochodzimy do granic absurdu. Dzieci bawią się normalnie na placach zabaw, stadiony otwarte, plaże, baseny, kina, eventy branżowe, puby, kościoły, ale szkoły pod specjalnym reżimem" – to jeden z komentarzy.
Angażował się w kampanię Dudy
Wielu zarzuca ministrowi Piontkowskiemu, że praktycznie go nie widać. Milczy, nie mówi o konkretach.Czytaj także: "Myślałam, że po Zalewskiej nie może być gorzej". Minister, który stał się twarzą chaosu
Ale za to aktywnie brał udział w kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. Agitował za nim na wiecach, a potem wylewnie dziękował innym za zaangażowanie.