Tak policjanci "pilnowali" Borusewicza. Wicemarszałek sam zdemaskował ich po wiecu

Adam Nowiński
Na początku lipca w Wejherowie odbył się wiec wyborczy Rafała Trzaskowskiego, w którym uczestniczył wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Po jego zakończeniu w drodze na parking zauważył jednak, że idzie za nim dwóch mężczyzn. Postanowił podejść do nich. Okazało się, że to policjanci, którzy dla niepoznaki wcielili się w spacerowiczów jedzących lody.
Bogdan Borusewicz zdemaskował śledzących go policjantów. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta / Facebook.com / Bogdan Borusewicz
Bogdan Borusewicz opublikował akcję z policją z 4 lipca w mediach społecznościowych. Na nagraniu widać jak w pewnej chwili wicemarszałek Senatu zbliża się do dwóch mężczyzn, którzy jedli lody i pyta ich, czy interesuje ich to, gdzie on idzie. "Tak jak najbardziej, policja" – usłyszał w odpowiedzi polityk PO. – Długie lata doświadczeń z PRL zrobiły swoje – tak Borusewicz podsumowuje "Gazecie Wyborczej" akcję zdemaskowania policjantów. – Sprowadziłem ich w zaułek, żeby nie mieli ruchu, i podszedłem do nich. Zapytałem, dlaczego za mną chodzą. Odpowiedzieli, że są z policji – opowiada wicemarszałek Senatu.


Ale polityk nie zostawił tego incydentu bez wyjaśnienia, o które zwrócił się do policji w Wejherowie. Z listu, który otrzymał od KPP w Wejherowie insp. Beaty Perzyńskiej, wynika, że niemundurowani funkcjonariusze zapewniali ochronę Borusewiczowi.

– Spodziewałem się takiej odpowiedzi, ale jest delikatna różnica między śledzeniem a ochroną, bo jeśli jest ochrona, to osoba ochraniana musi zostać o niej powiadomiona. Podczas wiecu i po nim nie było żadnego zagrożenia. Możliwe, że to jest tylko nadgorliwość – komentuje Bogdan Borusewicz.

Przypomnijmy, że już raz policja musiała tłumaczyć się ze "śledzenia" polityków opozycji. W 2017 roku na opublikowanych nagraniach funkcjonariusze przekazywali sobie, gdzie obecnie znajduje się Ryszard Petru i przywódcy Obywateli RP. Wtedy policja tłumaczył to ochroną parlamentu.

Czytaj także: "Petru opuścił Sejm", "dawaj za nim ogon". Są nagrania rozmów tajniaków dowodzące, jak policja tropi opozycję

źródło: "Gazeta Wyborcza"