Margot siedzi w miejscu okrytym złą sławą. Zasłynęło przemocą i dziwnymi samobójstwami
Margot – aktywistka kolektywu "Stop Bzdurom" najbliższe 2 miesiące ma spędzić w Zakładzie Karnym w Płocku. Miejsce to od lat okryte jest złą sławą, a wśród więźniów panuje opinia, że trafienie tam może być "wyrokiem śmierci". To w Płocku w tajemniczych okolicznościach powiesili się osadzeni mający kluczowe znaczenie dla sprawy Krzysztofa Olewnika.
"W więzieniu w Płocku narkotyki są wszędzie. W łaźni, na spacerniaku, w celach" – pisała przed laty dziennikarka. Prócz problemu handlu substancjami psychoaktywnymi, w który zamieszani mieli być strażnicy oraz inni pracownicy zakładu, w miejscu tym miało dochodzić do regularnego zastraszania, bicia i upokarzania więźniów.
Margot w więzieniu "seryjnego samobójcy"
Jednak miejsce to okryte jest złą sławą przede wszystkim ze względu na zagadkowe samobójstwa osób, które mogły pomóc w wyjaśnieniu jednej z najgłośniejszych i najbardziej skomplikowanych afer III RP.4 kwietnia 2008 w celi Zakładu Karnego w Płocku znaleziono ciało Sławomira Kościuka, którego zeznania przyczyniły się do skazania sprawców porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika Mężczyzna miał powiesić się w swojej celi na więziennym prześcieradle w kąciku sanitarnym, do którego nie docierały kamery monitoringu. W jego organizmie znaleziono toksyczną ilość środków psychotropowych.
Trafienie do Płocka jest jak "wyrok śmierci"?
Kawałkami prześcieradła co noc dziurkę od klucza zamykał z kolei Robert Pazik (pseud. "Pedro") – kolejny ze skazanych w sprawie Olewnika. 19 stycznia 2009 roku także i jego znaleziono martwego w celi. Choć uznano, że mógł on popełnić samobójstwo, to jednak według relacji świadków w nocy, kiedy zginął Pazik w stronę jego celi zmierzali zamaskowani mężczyźni w ciemnych kominiarkach – pisał w 2011 roku "Dziennik Gazeta Prawna".Najbliższa rodzina Pazika twierdziła, że osadzony bardzo bał się trafienia do Zakładu Karnego w Płocku (wcześniej siedział w więzieniu w Sztumie). W rozmowie z rodziną jeszcze za życia stwierdził, że przewiezienie go do Płocka oznacza dla niego "wyrok śmierci".
– Nie wierzę w te wszystkie samobójstwa. Samobójcom ktoś pomógł. W Zakładzie Karnym w Płocku dzieje się coś niewyobrażalnego – mówił przed laty Włodzimierz Olewnik, ojciec zamordowanego w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Czytaj także:
⦁ "Najgorsza rzecz, jaka mogła ją spotkać". Już wiadomo, dokąd trafi aresztowana aktywistka
⦁ Polska znowu na ustach świata. Media donoszą o pacyfikacji protestu w Warszawie
⦁ "Zniszczyliście wizerunek Policji". Była komendantka ostro o piątkowej pacyfikacji