Tipsy źle ci się kojarzą? Zaraz zmienisz zdanie. Polka tworzy genialne press-on nails
Mega gwiazda muzyki pop Jennifer Lopez, internetowa celebrytka Chrissy Teigen czy amerykańska kongresmenka Alexandria Ocasio-Cortez odkryły je dopiero w tym roku. Ale press-on nails, czyli, mówiąc prościej, sztuczne paznokcie do samodzielnej aplikacji (a najprościej i nieco kolokwialnie: tipsy), są elementem beauty świata już od dawna. Jeśli jednak ostatni raz mieliście z nimi do czynienia w latach 90., mocno zdziwicie się ich obecną odsłoną.
Kiedy pierwszy raz usłyszałaś o press on nails?
Jakoś w styczniu tego roku. Odbywałam wtedy zawodowy kurs manicurzystki. To był mój cel na rok 2020: zdobyć zawód, który jest przyjemny i możliwy do wykonywania wszędzie na świecie.
Oglądałam wtedy obsesyjnie perfekcyjnie wykonywane paznokcie na Instagramie. Też chciałam umieć zbudować tak doskonały kształt z żelu czy akrylu. To trwało do momentu, gdy na którymś zdjęciu zobaczyłam te piękne paznokcie… ułożone równo obok siebie, w pudełeczku. Na kolejnym, 30-sekundowym filmiku, jakaś dziewczyna zakładała je sobie sama na rękę.
Byłam w szoku zrozumiawszy, że większość idealnych paznokci z neta to właśnie press-onsy, czyli paznokcie malowane na niesławnych u na tipsach. Amerykanki obecnie noszą te paznokcie jako element outfitu, zmieniany w zależności od potrzeby, nastroju czy humoru.
Cóż, rzeczywiście, w Polsce na razie tipsy źle się nam, millenialsom, kojarzą. Ttrzeba mieć jednak świadomość, że wszystko wraca: kwadratowe czubki w butach, wcześniej trójkątne. Raz supermoodne są spodnie rurki, a kiedy indziej jest szał na marchewy czy dad-jeans.
Jestem pewna, że tipsy także zrobią wielki come-back, zwłaszcza, że są dużo zdrowszą opcją dla płytki paznokcia, pozwalają na większa swobodę i wygodę, oszczędzają czas - zalety mogłabym wymieniać długo. Jestem pewna, że młodsze pokolenia będą często sięgały po tę opcję zdobienia paznokci.
Trzeba się zaopatrzyć w niezbędne rzeczy, co nie jest takie łatwe, bo np. dobrej jakości tipsy i inne potrzebne produkty trzeba zamawiać z zagranicy. Mnóstwo materiałów, które mnie interesują, także nie jest dostępnych u nas, a np. w USA czy Japonii (i rzecz jasna, w Chinach).
W ogóle niewiele nie-manicurzystek zdaje sobie sprawę, że w wyposażenie takiego kuferka lub dwóch, które są potrzebne do stworzenia różnokolorowych kompletów paznokci trzeba na początek zainwestować naprawdę sporą sumkę, a potem właściwie cały czas do niego dokładać.
Opanowanie całego know-how zajęło trochę czasu. “Pazy” tą techniką robię już parę ładnych miesięcy i cały czas się uczę. Niemniej wiedzę mogę zdobywać właściwie tylko z zagranicznych stron, bo w Polsce jeszcze nie jest to popularne. Myślę więc, że wkrótce sama zacznę prowadzić jakieś mini-szkolenia.
Na pewno czas nie goni tak, jak podczas pracy salonie. Mogę skupić się na dopracowaniu detali, pracować we własnych widełkach czasowych i na swoich warunkach.
Z drugiej strony jest to praca samotnicza, żmudna i drobiazgowa, więc to od indywidualnego usposobienia zależy, czy człowiek znajdzie w tym odprężenie, czy raczej udrękę.
No właśnie, tak jak mówiłam, press-ony mają wiele zalet, z których największą jest to, że szanują twój czas, pieniądze i płytkę paznokcia. Mogą je nosić alergiczki, mogą osoby, które wcześniej uzależnione były od przedłużania w salonie i narzekały na spędzany na fotelu czas.
Press-ony są doskonałe dla osób, które chcą tylko spróbować u siebie długich paznokci, choć równie dobrze można zamawiać też krótkie zestawy, niewychodzące poza płytkę. Moje paznokcie idealnie sprawdzą się na większe wyjścia, sesje zdjęciowe, na weekendowe wypady, gdy po powrocie do pracy musimy mieć niepomalowane i "gołe" paznokcie.
Moje klientki w salonie często traktują tę metodę jako wybawienie. Wiem, że większość z nich nie zrezygnuje z malowania hybrydowego na rzecz press-onsów, ale nie o to tu chodzi. Chodzi o pewną wolność i nowe możliwości, które się pojawiają.
Zdecydowanie. Zwłaszcza fakt, że paznokcie będą “skrojone” na miarę. Co trzeba wiedzieć, zanim złoży się u ciebie zamówienie?
Że to paznokcie robione z pasją przez żywą osobę, gdzieś tam po drugiej stronie łącza internetowego (śmiech). A tak na serio: u mnie znajdziesz gotowe wzory, wzorniki kolorów, możliwe gotowe kształty i długości.
Równie dobrze możesz też napisać, podesłać zdjęcie i jeśli tylko posiadam odpowiednie materiały, mogę wykonać podobny komplet. Zazwyczaj, zanim stworzę taki pełny set, wysyłam do akceptu fotkę jednego zrobionego pazurka. Możesz też wysłać swój moodboard - uwielbiam takie wyzwania.
Do zamówienia kompletu paznokci trzeba także znać szerokość swoich płytek paznokci. Zmierzenie ich zajmuje chwilę i robi się to tylko raz. Jak je zmierzyć tłumaczę za pomocą prostej grafiki w FAQ, dostępnej na instastories: wystarczy flamaster, linijka i kawałek taśmy klejącej. Często warto też napisać, czy ma się płytkę wypukłą czy płaską oraz podesłać fotkę swoich dłoni.
Nieprzemycie płytki załączonym wacikiem z alkoholem izopropylowym i nałożenie ich na nieprzygotowany paznokieć. Samo przygotowanie zajmuje dosłownie moment. Wszystko jest opisane w załączonej do zestawu ulotce. Wraz z zestawem dostajesz też wszystkie niezbędne do tego “narzędzia”: mały pilniczek, buferek, wacik i patyczek. Banalnie prosta operacja, ale istotna.
Czyli nie trzeba jakoś specjalnie przygotowywać paznokci? Na przykład ścierać płytki?
Jeśli chodzi o przygotowanie: myjemy ręce, suszymy, za pomocą załączonych materiałów postępujemy tak jak na załączonej do zestawu ulotce. I można naklejać!
Paznokcie badtaste są autorskie, zrobione z dedykacją dla kupującej je osoby: wykonane ręcznie, zrobione na wymiar, a do tego wielorazowe, więc warte każdego grosza. Paznokcie przedłużone w salonie są znacznie droższe i po jakimś czasie nawet te najpiękniejsze trzeba jednak pożegnać. Press-ony badtaste nails mozna po użyciu schować z powrotem do pudełeczka i wykorzystać ponownie, aż do naturalnego zużycia materiału.
Warto zaznaczyć, że te, które kupimy w sieciówkach i drogeriach to zupełnie coś innego: są one wykonane z cienkiego plastiku, zazwyczaj do jednorazowego użytku. Trudno, żeby wyglądały naturalnie. Press-ony robione na wymiar, gdy odpowiednio leżą, są nie do odróżnienia od paznokci przedłużanych żelem czy własnych.
Paznokcie przyklejone na naklejki nosimy 1-3 dni. Można je zdjąć w każdej chwili i jeśli potrzebujemy ich na krótko to właśnie ta opcja będzie dla nas idealna. W drugiej opcji naklejamy je na płytkę paznokcia za pomocą kleju i tak założone press-onsy można wtedy nosić od ok 5 do 14 dni.
Jeśli zaś założymy je za pomocą kleju na utwardzoną bazę hybrydową, będą potrzebowały frezarki lub pilnika, by odczepiły się od naszej płytki, czyli będą przyklejone praktycznie tak samo mocno, jak klasycznie przedłużone pazy.
Obecnie najchętniej wybieranym wzorem jest misterna bandana lub szylkretowy, albo krowi french. Dziewczyny często przysyłają także swoje upragnione wzory z netu, lub stawiają na tzw. "solid color".
Ja już szykuję nowe zestawy inspirowane malarstwem, abstrakcyjne. Możliwości związane z press-onami są nieskończone i to sprawia, że będzie to najfajniejsze odkrycie tej dekady.