Jego relacje śledzą miliony. Kim jest NEXTA, najpopularniejszy białoruski bloger?

Katarzyna Zuchowicz
Nie jest to ani telewizja, ani portal internetowy, choć ktoś mógłby tak pomyśleć, widząc w sieci nagrania podpisane NEXTA. Na Twitterze jest ich mnóstwo, a NEXTA to dziś główne źródło informacji o tym, co dzieje się na Białorusi i prawdziwy, medialny, fenomen. Aż trudno uwierzyć, że stoi za nią jeden człowiek. Stsiapan Putsila, który kilka lat temu wyjechał z Białorusi do Polski. Skąd bierze wszystkie nagrania, które podbijają internet?
NEXTA to jeden z najbardziej popularnych białoruskich blogerów. fot. Screen/https://youtu.be/zwBXH4oXfUc/Biełsat TV
Od początku białoruskich protestów NEXTA zdominował internet. Jest dosłownie wszędzie. Jego nagrania i zdjęcia przekazują dalej Polacy, mieszkańcy innych krajów, zagraniczne media. NEXTA ma relacje i informacje, których nie ma nikt.

To nagrania z samego epicentrum wydarzeń, gdy protesty rozlały się na ulice Mińska. Ale też z okien bloków, czy sklepów, na których w zbliżeniach widać, jak milicja robi łapanki i brutalnie atakuje ludzi.
Ostatnio z ulic, na które wychodzi coraz więcej strajkujących. Ale też takie, które pokazują inną twarz mundurowych. Nagrań, które pokazują ludziom prawdę, jest ogrom i poza Białorusią można mieć wrażenie, że NEXTA jest z kamerą wszędzie. Tak jest, ale wygląda to zupełnie inaczej.


Kto kryje się za NEXTA


NEXTA to nie są klasyczne media. Za nazwą kryje się jeden z najpopularniejszych blogerów na Białorusi. W zasadzie dziś numer 1, bo w ostatnim czasie lawinowo przybywa mu obserwujących. "Każdej minuty przyciąga tysiące nowych subskrybentów" – zauważali jego fenomen również za granicą, gdy liczby zbliżały się do miliona.
On sam podkreśla, że przy projekcie pracują cztery osoby. Inaczej nie dałby rady, tyle ma pracy.

Stsiapan Putsila ma 22 lata i od kilku lat prowadzi kanały NEXTA na YouTube i na popularnym w krajach byłego ZSRR komunikatorze Telegram. Każdy z nich ma setki tysiące subskrybentów. Jeden z jego ubiegłorocznych filmów o Łukaszence miał na YouTube niemal 3 mln wyświetleń.
– To dzieło jednego człowieka, które trwa już od dłuższego czasu i stało się coraz bardziej popularne. Nazwa to gra słów. Jak się odczyta je cyrylicą, to po białorusku oznacza " Niechta", czyli "Ktoś". W tej chwili NEXTA jest w zasadzie najważniejszym blogerem na Białorusi. Wszyscy oglądają jego kanały, bo najbardziej i najszybciej pokazują, co dzieje się w kraju. Oglądają go miliony ludzi nie tylko na Białorusi, ale ogólnie w krajach rosyjskojęzycznych – mówi naTemat Kuba Biernat, dziennikarz Bielsat TV.

Dodaje, że NEXTA to jednak nie tylko informuje. On zagrzewa też ludzi do boju: – Namawia, żeby wychodzili z domów. Na przykład w poszczególnych dzielnicach Mińska, jeśli coś się tam dzieje. Ma dwa cele: jeden informacyjny, drugi aktywizujący.

To NEXTA w czasie kampanii wyborczej nagrał "Mury" Jacka Kaczmarskiego z mężem rywalki Aleksandra Łukaszenki, Swiatłany Cichanouskiej. Siarhiej Cichanouski sam jest bardzo znanym, politycznym blogerem na Białorusi. To on miał startować w wyborach prezydenckich, ale został aresztowany.

NEXTA mieszka w Polsce


Stsiapan Putsila od pięciu lat mieszka w Polsce, w Katowicach studiował organizację produkcji filmowej i telewizyjnej, był związany z Biełsat TV, prowadził młodzieżowy program "Subiektyw". Jego ojciec jest dziennikarzem sportowym tej stacji i mieszka w Mińsku.

"Mam doświadczenie dziennikarskie, ale NEXTA nie jest klasycznym projektem dziennikarskim. To nowoczesny projekt medialny, w którym korzystamy z najnowszych technologii komunikacji i który nie jest podporządkowany klasycznym standardom dziennikarskim" – tłumaczył w lipcu w wywiadzie dla "Krytyki Politycznej".

Na czym polega projekt? Skąd biorą informacje i wszystkie nagrania? – W internecie znajduje np. nagrania z komórek, ludzie sami mu je też wysyłają. Zyskał takie zaufanie społeczne, że wysyłali mu też np. dokumenty – mówi Kuba Biernat.

Ale skala jest dużo większa niż może się wydawać. Siła tego projektu jest naprawdę ogromna.

Mają siatkę informatorów


NEXTA mówi o siatce informatorów w różnych instytucjach i urzędach, o tym, że informacje – w formie audio, wideo, zdjęć – otrzymują od subskrybentów swoich kanałów i praktycznie wszędzie mają swoich ludzi.

W niedawnej rozmowie z Onetem opowiadał, że dostają po kilka tysięcy wiadomości dziennie, które muszą weryfikować i publikują te najlepsze.

"Dzięki temu widzimy, co dzieje się niemal na żywo, "tu i teraz” niemal w każdym miejscu na Białorusi" – mówił.

Opowiadał m.in. o źródłach w wojsku białoruskim i KGB. O tym, że dostali np. informację, że 15 współpracowników OMON-u z Mińska odeszło z pracy po brutalnym stłumieniu protestów. A czterech śledczych, którzy prowadzili sprawę Cichanouskiego, zwolniło się.

"Ludzie z wewnątrz systemu oczywiście boją się mówić (...), ale wiemy, że wiele osób wewnątrz systemu jest bardzo niezadowolonych. Są gotowi do tego, jeśli protesty osiągną masę krytyczną, by przejść na stronę narodu. To bardzo nas inspiruje" – powiedział.

Co ciekawe, NEXTA nie ma swojej strony internetowej. Ale Telegram, który w Polsce raczej nie jest znany, to w krajach byłego ZSRR bardzo popularny komunikator.

– To rodzaj czatu, na który wrzuca się wiadomości i filmiki. Gdy na Białorusi jest blokowany internet, forma telegramowego czatu jest najbardziej możliwa do obchodzenia. Ze stroną jest problem, by ją otworzyć. Tu, nawet jak internet jest zablokowany, można wejść np. przez serwery proxy, które zmieniają adres IP i przestawiają np. z Białorusi na Wielką Brytanię – tłumaczy Kuba Biernat. Czytaj także: "Równolegle z walką na ulicach toczy się wojna w Internecie". Tak na Białorusi blokuje się protesty

Dlaczego nie może wrócić na Białoruś


Stsiapan Putsila zaangażował się w projekt, kiedy mieszkał już w Polsce. Na Białorusi nie był od trzech lat.

"W 2018 roku do mojego domu rodzinnego przyszła milicja z nakazem rewizji. Sprawa dotyczyła rzekomej obrazy urzędu prezydenta, czyli Łukaszenki. (...) Po przeszukaniu powstał kanał na Telegramie" – opowiadał.

Na Białorusi wszyscy wiedzą co taka "obraza" może oznaczać. – Od razu zostałby aresztowany. Przypomnę, że w 2011 roku Andrzej Poczobut został skazany za obrazę prezydenta na portalu i siedział w areszcie kilka miesięcy – mówi Kuba Biernat.

Sam Putsila mówił o tym w "Krytyce Politycznej": "Teraz, kiedy więcej niż połowa liczących się białoruskich blogerów siedzi w więzieniu, nie mam wątpliwości, że gdybym był w Białorusi albo tylko pojechał do domu odwiedzić rodzinę, to siedziałbym z nimi".

Dodał jednak, że kiedy tylko będzie taka możliwość, od razu chce wrócić na Białoruś. Ale dopóki dostaje sygnały, że może zostać tam zatrzymany, woli zostać w Polsce i robić swoją robotę stąd.

Jak podaje "Wyborcza", tydzień temu oficjalnie otrzymał w Polsce status uchodźcy.