"Nigdy nie powinien wejść w życie". Prawnik wyjaśnia, czym grozi zapis w ustawie covidowej

Katarzyna Zuchowicz
Naruszenie obowiązków służbowych czy innych przepisów ma nie być przestępstwem, jeśli ktoś dopuści się tego w celu przeciwdziałania covid-19. Taki zapis znalazł się w projekcie zmiany tzw. ustawy covidowej, który trafił do Sejmu. Prawnicy nie zostawiają na nim suchej nitki. – Przepis jest tak szeroki, że zarówno polityk, policjant, jak i przeciętny Kowalski, jeżeli dopuści się przestępstwa, zostanie usprawiedliwiony – mówi naTemat dr Mikołaj Małecki, prawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
PiS chce zmienić przepis w ustawie covidowej. Prawnicy komentują, że może oznaczać to bezkarność w imię walki z koronawirusem. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Jak była Pana pierwsza myśl na wieść o tym, co w związku tzw. ustawą covidową wymyślił PiS?

Władza chce zagwarantować sobie bezkarność, bo wie, co uczyniła. Jak się okazało, dotychczasowe wrzutki w ustawach anty-covidowych nie wystarczają, żeby wszystkich ewentualnych winnych usprawiedliwić, dlatego potrzebny jest pojemniejszy przepis, taki worek bez dna.

Czyli tak rozluźnią przesłanki, żeby każde nadużycie prawa dokonane przez władze polityczne uszło płazem wszystkim, którzy mają coś na sumieniu – w przeszłości, ale i przyszłości, bo przepis będzie dotyczył i starych, i nowych spraw.


Komu najbardziej? Powiedzmy wprost.

Przepis w przestrzeni publicznej przedstawiany jest już jako #LexSasin. Ale myślę, że podpada pod niego wiele różnych nazwisk. Zwróćmy uwagę na zagadnienia, które wchodzą w grę. Przepis obejmuje kwestie związane z wydatkowaniem środków publicznych na maseczki, które nie spełniają wymogów. A także różnego rodzaju, nie do końca jasne interesy związane z respiratorami. Oraz organizację wyborów bez podstawy prawnej, czyli cały szereg działań i zaniechań różnych osób.

Chodzi o bardzo szerokie spektrum zachowań nie tylko funkcjonariuszy publicznych, ale tez osób, które z nimi współdziałały. Nawet jeżeli nie były przedstawicielami władzy politycznej. Przedsiębiorcy również się tu załapią. Mogą to być czyny o charakterze korupcyjnym, oszustwa, fałszerstwa. Wszystkie te osoby będą usprawiedliwione, jeśli zostaną spełnione bardzo nieprecyzyjne przesłanki określone w art. 10d. Jaki może mieć on wpływ na przeciętnego Kowalskiego?

Przepis adresowany jest również do niego. Wyraźnie mówi, że chodzi o naruszenie jakichkolwiek obowiązujących przepisów. Nie chodzi tylko o obowiązki służbowe i nie tylko o przedstawicieli władzy politycznej, choć oczywiście do nich w pierwszej kolejności będzie znajdował zastosowanie.

Przepis jest tak szeroki, że zarówno polityk, policjant, jak i przeciętny Kowalski, jeżeli dopuści się przestępstwa, zostanie usprawiedliwiony.

On rykoszetem obejmuje zachowania osób fizycznych, czasami nie mające związku z przeciwdziałaniem koronawirusowi. Na przykład o charakterze typowo kryminalnym, również związanym z używaniem przemocy.

Jak przepis wejdzie w życie sąd nie będzie mógł się uchylić i powiedzieć: do polityków go stosujemy, a do Jana Kowalskiego, który kogoś uderzył, nie. Mamy równość wobec prawa.

Pan wskazał na Twitterze na hipotetyczną, skrajną, sytuację. "Według projektu można zabijać osoby bez maseczki".

Przykład skrajny, ale sytuacje skrajne też mogą się zdarzyć. Wyobraźmy sobie, że ktoś zdejmuje maseczkę w autobusie. Pasażer, który uważa, że w ten sposób ochroni innych przed zagrożeniem koronawirusem wyrzuci siłą taką osobę z autobusu. Uważa, że jest to społecznie korzystny cel, działa przecież w obronie bezpieczeństwa innych pasażerów.

Ta sytuacja idealnie spełnia wszystkie przesłanki z art. 10d. Da się powiedzieć, że działał z korzyścią dla interesu społecznego, jest cel ochrony covidowej. Bez naruszenia przepisów interwencja nie byłaby skuteczna. To wystarczy, by sprawca mógł czuć się chroniony. Kodeks karny by go nie usprawiedliwił – obrona konieczna czy stan wyższej konieczności wymaga działań proporcjonalnych. Nowy art. 10d o żadnej proporcjonalności nie mówi.

Pod osłoną covida można więc przeprowadzać różnego rodzaju machlojki gospodarcze, ale także w pewnych wypadkach nie będzie przestępstwem stosowanie przemocy. To skrajnie niebezpieczna sytuacja. Niektórzy żartują, że będzie można turystów wygonić z plaży. Jakie jeszcze hipotetyczne sytuacje mogą być efektem takiego przepisu?

Weźmy na przykład policję, która pacyfikuje jakiś protest obywatelski lub protest grupy zawodowej. Z przekroczeniem uprawnień, niezasadnymi zatrzymaniami, dopuszczeniem się przemocy przez funkcjonariuszy. Zawsze będzie łatwo uzasadnić, że policja działa w ochronie interesu społecznego.

Taki przepis prowadzi do ryzyka, że interwencje policyjne będą podejmowane bez żadnych hamulców. On rozluźnia granice, które mamy dziś. A jego przesłanki są tak nieostre, że zawsze będzie można z tego wybrnąć i powiedzieć: działałeś w celu przeciwdziałania covidowi, cel był korzystny, bo rozganiałeś spontaniczne zgromadzenie, to nie podlegasz odpowiedzialności karnej. Można sobie wyobrazić, jak łatwa może to być wymówka.

Ważne jest też to, czego w tym przepisie nie ma, a pojawia się praktycznie we wszystkich kodeksach państw demokratycznych. Chodzi o proporcjonalność, o wyważenie, jakie dobro prawne może być poświęcone, a jakie może być ratowane w sytuacji nadzwyczajnej. W tym przepisie nie ma opisanej żadnej proporcjonalności. Czyli tak naprawdę poświęcenie każdego dobra prawnego, nawet zdrowia i życia, w tych warunkach może być usprawiedliwione.

Przepis jest tak szeroki, że to działanie nie ma żadnych granic. Często słyszymy, że ktoś bronił się na przykład przed włamywaczem, i przekroczył granice obrony koniecznej. Albo policjant zastosował środki przymusu niewspółmierne do zagrożenia, użył paralizatora albo pobił zatrzymanego. Są określone granice, w jakich mogę chronić siebie lub innych ludzi, w jakich ten policjant może użyć siły. Ale nic ponad to.

A tu tych granic nie ma. Proszę sobie wyobrazić kogoś, kto pobił inną osobę ze skutkiem śmiertelnym, i ona była zakażona, a on miał intencję, by ochronić w ten sposób społeczeństwo. Analogiczne przykłady mogą odnosić się do działania służb i policji. Ten przepis to wymówka dla takich osób. Dlatego jest tak groźny. Nigdy nie powinien wejść w życie.

Podsumujmy, jakie może być największe zagrożenie związane z tym przepisem?

Bezkarność za już popełnione czyny władzy politycznej, za jej działania bez podstawy prawnej. Rozluźnienie hamulców dla władzy politycznej na przyszłość. Przepis będzie dotyczył służb, które mogą stosować różnego rodzaju przemoc bez podstawy prawnej lub nadużywać prawa, pozbawiać obywatela wolności na czas dłuższy niż przewidziany w przepisach, utrudniać zatrzymanym kontakt z obrońcą czy rodziną.

Rykoszetem przepis usprawiedliwia też typowe czyny kryminalne, które bardzo łatwo będzie podciągnąć pod ochronę społeczeństwa przed covidem.

A jakie absurdalne sytuacje może rodzić?

Przesłanki są tak ogólne, że prokurator zawsze będzie mógł powiedzieć, że coś jest interesem społecznym - albo że nie jest. Absurd polega na tym, że o czyjejś odpowiedzialności karnej nie będzie decydowało prawo, tylko władza polityczna. Sami siebie będą sądzić na podstawie przepisów, które sami stworzyli. Jest to sprzeczne ze wszelkimi standardami państwa prawa.

To jawne, ustawowe, bezprawie, jeśli funkcjonariusze publiczni piszą sobie przepis, który wyłącza ich odpowiedzialność za nadużycia władzy. Tak w państwie demokratycznym nie może się zdarzyć. Władza polityczna nie może sama siebie zwolnić z obowiązku działania na podstawie i w granicach prawa, który wynika z konstytucji. Uchwalenie tego przepisu będzie naruszeniem konstytucji i podstawą do rozliczenia tych przestępstw w przyszłości, po przywróceniu praworządności. Pytanie, co dalej?

Projekt ma badać komisja finansów publicznych, co jest kolejnym absurdem. Mam nadzieję, że Sejm powstrzyma nowelizację. Nie wyobrażam sobie, że osoba odpowiedzialna za obywateli zagłosuje za przyjęciem tego przepisu. Mam nadzieję, że posłowie, którzy będą o nim decydowali, uchronią nas przed eskalacją przemocy i nieprzewidywalnymi skutkami, jakie przepis ten sprowadzi, gdy wejdzie w życie.