Zagotowało się w Zjednoczonej Prawicy. Kurator od Ziobry odwołany po słowach o "wirusie LGBT"

Tomasz Ławnicki
Partia Zbigniewa Ziobry ostro protestuje przeciwko decyzji ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego. Szef MEN odwołał łódzkiego kuratora oświaty Grzegorza Wierzchowskiego. Odwołanie nastąpiło tuż po słowach kuratora w Telewizji Trwam, że "wirus LGBT" jest groźniejszy od koronawirusa. Wojewoda łódzki zapewnia, że ta dymisja nie ma nic wspólnego z wypowiedzią kuratora.
Łódzki kurator oświaty Grzegorz Wierzchowski odwołany po słowach w TV Trwam o "wirusie LGBT". Fot. screen ze strony YouTube.com / Radio Maryja
Ależ zagotowało się po prawej stronie Twittera. Politycy związani Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry nie kryją oburzenia faktem, iż Grzegorz Wierzchowski stracił stanowisko łódzkiego kuratora oświaty. Odwołanie nastąpiło tuż po tym, jak Wierzchowski w mediach o. Tadeusza Rydzyka ogłosił, iż koronawirus nie jest tak straszny, jak "wirus LGBT".
Grzegorz Wierzchowski
były łódzki kurator oświaty

Jesteśmy na etapie wirusa, ale myślę, że ten wirus LGBT, wirus ideologii jest znacznie groźniejszy, bo to jest wirus dehumanizacji społeczeństwa, dehumanizacji młodych ludzi i odebrania im wartości.

Łódzki kurator mówił o "ideologii LGBT" i o świecie bez "zasad i wartości". Przekonywał, że działania owego "wirusa" są "ukierunkowane na młodego człowieka" i oceniał, że nie jest to przypadek. Wierzchowskiemu wtórowała Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty, drugi z gości "Rozmów niedokończonych" w Telewizji Trwam i Radiu Maryja.
W sobotę Wierzchowski potwierdził, iż dzień po jego wypowiedziach w mediach o. Rydzyka otrzymał odwołanie ze stanowiska. Podkreślał, iż z ministrem Dariuszem Piontkowskim widział się jeszcze w środę i szef MEN o żadnej decyzji nie wspominał. Wniosek, jaki wysnuli polityczni stronnicy odwołanego kuratora, jest jasny: decyzja to efekt jego słów o "wirusie LGBT". A oni nie posiadają się z oburzenia.


Na profilu Solidarnej Polski ukazało się oświadczenie z żądaniem wyjaśnień powodów odwołania Wierzchowskiego i ze słowami pełnego poparcia dla jego słów, jakie padły w Telewizji Trwam.

"Solidarna Polska w pełni szanuje prawo naszych koalicjantów do prowadzenia polityki personalnej w resortach, za które odpowiadają. Jednak dymisja łódzkiego kuratora oświaty Grzegorza Wierzchowskiego, którą media wiążą z jego wypowiedzią w Telewizji Trwam na temat zagrożenia ideologią stojącą za LGBT, wzbudziła niepokój wśród naszych wyborców. Dlatego zwrócimy się z prośbą o wyjaśnienie jej powodów. W pełni podzielamy opinię Pana Kuratora o zagrożeniach dla polskiej młodzieży, jakie niesie ze sobą agresywna i dyskryminująca ideologia LGBT" – czytamy w oświadczeniu partii Zbigniewa Ziobry. Jeszcze ostrzej zareagowali posłowie Solidarnej Polski. "Musimy bronić wartości! Jeżeli powodem dymisji kuratora są tylko słowa o ideologii to jest to zły sygnał skręcania w lewo" – grzmiał Jacek Ozdoba.

Wobec zamieszania, jakie wybuchło, głos zabrał wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński. Zapewnił, że odwołanie Wierzchowskiego nie miało nic wspólnego z wypowiedzią z czwartku, bowiem on o tę dymisję u szefa MEN wnioskował tydzień wcześniej.

"W pt., 14.08 wystąpiłem z wnioskiem o odwołanie Łódzkiego Kuratora Oświaty. Była to decyzja wielokrotnie konsultowana i omawiana wcześniej z Ministrem Edukacji. Podyktowana głęboką analizą sytuacji w łódzkiej oświacie i nie miała żadnego związku z jego medialnymi wypowiedziami" – napisał Bocheński. "Czyli jednak zaprzecza pan, że jest w was resztka przyzwoitości. Ok" – brzmi jeden z komentarzy pod wpisem wojewody łódzkiego.