Kuriozalne słowa na konferencji w MEN. Dyrektorka szkoły zdradziła "sposób" na koronawirusa

Adam Nowiński
Ministerstwo Edukacji Narodowej zorganizowało w piątek kolejną konferencję prasową dotyczącą początku roku szkolnego w czasie epidemii koronawirusa. Jedną z zaproszonych przez resort była Maria Nawrocka-Rolewska, wicedyrektorka szkoły podstawowej nr 380 w Warszawie. Jej sposób na radzenie sobie z koronawirusem jest głośno komentowany w mediach społecznościowych.
Wicedyrektorka warszawskiej podstawówki (pierwsza z lewej) zdradziła, jak należy myśleć o koronawirusie. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta



Była ona jedną z kilku przedstawicieli szkół, którzy zostali zaproszeni przez Dariusza Piontkowskiego, by wypowiedzieć się na temat przygotowań do rozpoczęcia roku szkolnego. Wychodzi na to, że Nawrocka-Rolewska znalazła sposób na radzenie sobie ze zbliżającą się drugą falą koronawirusa. Zdradziła go podczas konferencji.

Czytaj także: Piontkowski o powrocie dzieci do szkół. Znowu zabrał głos ws. maseczek w trakcie lekcji

Pozytywne myślenie

– Wszystko zależy od tego, co myślimy i czujemy. To, że koronawirus jest, to oczywiste, ale to nie znaczy, że wszyscy się zarażą i wszyscy przeniosą się na drugą stronę lustra, bo takiej możliwości po prostu nie ma. Jest grypa, była angina i po tych chorobach są różne powikłania i następuje czasami śmierć. Jednak nie bierzemy tego pod uwagę – zauważyła wicedyrektor.

Co według niej należy więc robić? Jej zdaniem nie przywoływać "tego złego, co może się wydarzyć" i działać w drugą stronę. – Jeżeli będziemy emanować optymizmem i będziemy nastawieni na pozytywne rozwiązania, to one takie będą. Widzę, że niektórzy z państwa myślą negatywnie, myślą o tym co złego może się wydarzyć i to zło państwa spotyka. Człowiek dostaje to, czego pragnie, o czym ciągle myśli – stwierdziła.

Na reakcję na jej słowa nie trzeba było długo czekać. Swój komentarz zamieściła w mediach społecznościowych posłanka Kinga Gajewska. "Włosi to prawdopodobnie tacy pozytywni, weseli ludzie. Widocznie te 35 463 zgony wynikają z tego, że akurat ci byli za mało optymistycznie nastawieni do życia" – stwierdziła posłanka KO. Inne reakcje na wypowiedź wicedyrektor warszawskiej podstawówki były podobne.

"Jeżeli za kilka dni, posyłacie swoje dzieci do szkoły i czujecie się odrobinę zaniepokojeni, polecam posłuchać panią dyrektor jednej ze szkół. To balsam na wasze skołatane nerwy" – czytamy w jednym z postów.

Minister edukacji komentując wypowiedź wicedyrektor warszawskiej podstawówki stwierdził jedynie, że... chyba rzadko bywa ona na konferencjach prasowych.

Czytaj także: Zakopane nie zgadza się ze słowami Piontkowskiego. Samorząd musiał się jednak ugiąć