Facebook zmienia regulamin. Będzie mógł usunąć wasze treści pod bardzo konkretnym warunkiem

Zuzanna Tomaszewicz
Wielu użytkowników Facebooka mogło trafić już na powiadomienie o tym, że od października zmianie ulegnie regulamin portalu społecznościowego. Jeden z podpunktów budzi jednak zastrzeżenia. Facebook będzie mógł usuwać i blokować udostępniane przez nas treści.
Facebook chce wprowadzić zmiany, które mogą nie spodobać się części użytkowników. Fot. Facebook / Mark Zuckerberg
"Możemy usunąć lub ograniczyć dostęp do Twoich treści, usług lub informacji, jeśli uznamy, że jest to uzasadnione, aby uniknąć lub złagodzić negatywne skutki prawne lub regulacyjne dla Facebooka" – czytamy w punkcie 3.2 regulaminu Facebooka, który wejdzie w życie już 1 października bieżącego roku.

Jak widzimy, w nowej wersji regulaminu Facebook chce, aby ludzie za pośrednictwem portalu mogli się wypowiadać i udostępniać ważne dla nich treści, ale "nie kosztem bezpieczeństwa i dobrego samopoczucia reszty społeczności".
Fot. Facebook.com
"Użytkownik nie może wykorzystywać naszych produktów do wykonywania czynności ani udostępniania treści, które: naruszają niniejszy Regulamin, Standardy społeczności oraz pozostałe regulaminy i zasady mające zastosowanie do korzystania przez użytkownika z Facebooka; są niezgodne z prawem, wprowadzające w błąd, dyskryminujące lub oszukańcze; naruszają prawa innej osoby, w tym jej prawa własności intelektualnej; 2: Użytkownik nie może wysyłać wirusów czy złośliwego kodu ani podejmować działań, które mogłyby zablokować, przeciążyć lub zakłócić należyte funkcjonowanie czy pogorszyć wygląd naszych produktów; 3: Użytkownik nie może uzyskiwać dostępu ani gromadzić danych z naszych produktów sposobem zautomatyzowanym (bez naszej uprzedniej zgody) ani próbować uzyskiwać dostęp do danych, do których nie pozyskał zgody na dostęp" – napisano.


To nie pierwsza kontrowersja w ostatnich dniach. Przypomnijmy, że Mark Zuckerberg grozi Australijczykom, że nie będą mogli udostępniać na swoich profilach materiałów newsowych. Wszystko dlatego, że rząd Australii domaga się od Facebooka i Google’a dzielenia się częścią dochodów z reklam z wydawcami prasy.