Prowadził autobus z 2 promilami we krwi. Wiadomo, jak dostał się za kierownicę

Karol Górski
W poniedziałek w naTemat.pl pisaliśmy o kierowcy warszawskiego autobusu, w którego organizmie policja wykryła ponad dwa promile alkoholu. Zdziwienie budziło to, że mimo wzmożonych kontroli trzeźwości, mężczyzna zasiadł za kółkiem. Okazało się, że aby poprowadzić pojazd, pijany kierowca przełamał specjalne zabezpieczenie.
Kierowca warszawskiego autobusu miał we krwi dwa promile alkoholu. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Sytuacja miała miejsce w autobusie linii 724. Zachowanie kierowcy wzbudziło wątpliwości jednej z pasażerek, która w końcu zdecydowała się zabrać mu kluczyki, uniemożliwiając dalszą jazdę i wezwała policje. Przybyli na miejsce funkcjonariusze przebadali mężczyznę alkomatem. W wydychanym powietrzu urządzenie wykryło ponad dwa promile.

W toku wszczętego śledztwa wyszło na jaw, w jaki sposób kierowca ominął kontrolę trzeźwości. – Przesłuchano świadków zdarzenia, dokonano oględzin monitoringu. Ustalono, że kierowca przełamał zabezpieczenie, które umożliwia uruchomienie silnika dopiero po wykonaniu testu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu – poinformowała prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, cytowana przez portal RMF 24.


Wobec mężczyzny zostały podjęte środki zapobiegawcze. Grozi mu nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności.

To kolejne w ostatnim czasie zdarzenie z nietrzeźwym kierowcą warszawskiego autobusu w roli głównej. Pod koniec czerwca prowadzony przez znajdującego się pod wpływem amfetaminy Tomasza U. pojazd spadł z mostu Grota-Roweckiego. Zginęła jedna osoba. Dwa tygodnie później na Bielanach autobus potrącił zaparkowane wzdłuż ulicy samochody. W organizmie kierowcy też wykryto narkotyki.

Czytaj także: "Max 113 pasażerów w wagonie". Kto to sprawdzi, gdy zacznie się szkoła? Tu dopiero może być tłok

źródło: RMF 24