Ekscytujesz się polską Izerą? A więc zobacz ten przełomowy elektrowóz z Czech i... płacz
Pierwsza od wielu miesięcy podróż samolotem, po raz pierwszy od wiosny widzę wokół siebie tłum ludzi. Przyleciałem właśnie do Pragi, aby – po (pozytywnym, czyli negatywnym) przejściu testu na COVID-19 – trafić do wielkiego centrum kongresowego O2 Universum na oficjalną prezentację Škody Enyaq iV, czyli pierwszego modelu tej marki stworzonego od podstaw jako pojazd elektryczny.
Tak wyglądają uroczyste gale w dobie koronawirusa•Fot. naTemat
Elta – od niej zaczęła się elektryfikacja czeskich samochodów•Fot. naTemat
Pierwsze skojarzenie: samochód przypomina nieco modele Kodiaq albo Karoq, które najpierw zostały skradzione przez kosmitów i oddane ziemianom po zafundowaniu futurystycznego (w granicach rozsądku) tuningu optycznego. Widać też nawiązania do koncepcyjnego modelu Vision S, za którym – jak i za wszystkimi wymienionymi przed chwilą SUV-ami – stoi Jozef Kabaň, główny stylista samochodów marki Volkswagen.
Pan na niebiesko to Thomas Schäfer, prezes zarządu marki Škoda•Fot. naTemat
Podczas prezentacji największą uwagę poświęca się opcjonalnemu grillowi nazywanemu Crystal Face – w tę wykonaną z przezroczystego plastiku atrapę chłodnicy wbudowano 130 diod LED, które mogą podświetlać przód auta w naprawdę odjazdowym stylu. Jeżeli jesteś miłośnikiem efektownych iluminacji bożonarodzeniowych, daj sobie spokój z lampkami choinkowymi – zaparkuj pod domem tę Škodę, a szacunek i zazdrość sąsiadów masz jak w banku.
Kryształowe twarze w pełnej okazałości•Fot. naTemat
Wymiary zewnętrzne tego SUV-a nie są imponujące: ot, 4649 mm długości, 1879 mm szerokości oraz 1616 mm wysokości, czyli mamy do czynienia z samochodem odrobinę krótszym od nowej Octavii w wersji liftback (ta mierzy 4689 mm).
Zajrzyjmy do środka...•Fot. naTemat
Jednak wsuwając się do wnętrza e-Škody, człowiek orientuje się, że to pojazd, który nie musi mieć kompleksów nawet przy Superbie; miejsca jest tu naprawdę dużo, zarówno z perspektywy człowieka zasiadającego w fotelach, jak i na kanapie.
Skoro o wnętrzu mowa: moją uwagę zwraca duży, bo mierzący aż 13 cali wyświetlacz centralny (opcjonalny, w najtańszych wersjach będzie o trzy cale mniejszy) będący centrum komunikacji na linii człowiek-Enyaq. Na pokładzie znajduje się również asystentka głosowa o imieniu Laura.
Niestety, piękne widoki za oknem to jedynie fototapeta•Fot. naTemat
To naprawdę inteligentna dziewczyna, która zna aż 15 języków. Na liście znalazł się również polski, choć w przedprodukcyjnych egzemplarzach, które udostępniono podczas premiery, komunikacja w języku Kochanowskiego, Słowackiego i Mickiewicza… hmmm… nieco kulała. Ale spokojnie, Laura ma jeszcze nieco czasu na naukę.
Spasowanie elementów wnętrza i jakość (ekologicznych, jak podkreślają przedstawiciele Škody) materiałów użytych w kabinie są naprawdę wzorowe. Wszystko wokół jest miłe w dotyku i sprawia, że samochód wydaje się "so premium", jak ekscytuje się pewien z belgijskich dziennikarzy, który właśnie muska elementy kabiny z niezdrową wręcz ekscytacją w oczach.
Tak, z tej perspektywy również jest naprawdę dobrze•Fot. naTemat
Jak przystało na pojazd na wskroś nowoczesny, w tym pojeździe nie zabrakło elementów wyposażenia, które do niedawna należałoby wrzucić do kategorii "science fiction", takich jak chociażby odjazdowy wyświetlacz Head-up Display wykorzystujący technologię rzeczywistości rozszerzonej.
Nieco klimatów kolarskich•Fot. naTemat
Aha, przednie i tylne światła w technologii LED będą w modelu Enyaq iV standardem, jednak za dopłatą można otrzymać "mądre" reflektory LED Matrix z układem 24 diod, które na bieżąco dostosowują się do warunków na drodze.
Jak to jeździ? Nie wiem. Na razie można bazować wyłącznie na suchych danych, które podał producent. A te wyglądają następująco: podstawową wersją będzie Enyaq 50 iV z akumulatorem o pojemności 55 kWh brutto dysponujący mocą nieco ponad 148 KM i 220 niutonometrami maksymalnego momentu obrotowego, który pierwszą setkę ma osiągać po 11,4 sekundy. Zasięg maksymalny to 340 kilometrów zgodnie z procedurą testową WLTP.
Nieźle, jednak jeżeli chcesz czegoś więcej, możesz postawić na wersję 60 iV (odpowiednio: 62 kWh/ niecałe 180 KM/ 310 Nm/ 8,7 s/ 390 km), bądź też 80 iV (82 kWh/ ok. 204 KM/ 310 Nm/ 8,5 s i całe 510 km na jednym ładowaniu). Wszystkie te wozy będą napędzane na oś tylną, jednak jeżeli wolisz odpychać się od nawierzchni wszystkimi czterema kołami, powinieneś przyjrzeć się Škodzie Enyaq 80X iV.
Z bliska Cristal Face wygląda nieco... plastikowo•Fot. naTemat
O 20 kilometrów na godzinę szybciej pojedziesz wisienką na owym czesko-niemieckim torcie, czyli wersją vRS iV. Ta czteronapędówka, mogąca pochwalić się mocą niemal 306 KM i 460 niutonometrami, pierwszą setkę "łyka" w 6,2 s, natomiast zasięg to 460 kilometrów.
Podczas gali w Pradze dowiaduję się, że o zwiększenie zasięgu na jednym ładowaniu walczono na rozmaite sposoby, w tym montując opony o niskich oporach toczenia, projektując nadwozie o bardzo niskim (Cx 0,27) współczynniku oporu powietrza, a także specjalną (i opcjonalną) pompę ciepła do ogrzewania i klimatyzacji wnętrza. Co jednak, gdy akumulatory zaczną domagać się prądu?
Jak wygląda platforma MEB? Oto ona•Fot. naTemat
Weźmy pod uwagę najbardziej optymistyczny scenariusz: gdy podłączysz się do takiej ładowarki (choć trafienie na nią w Polsce przypomina znalezienie kwiatu paproci), akumulatory nowej Škody będziesz mógł "zalać" od dziesięciu do osiemdziesięciu procent w… 38 minut. Takie "Simply Clever" to ja rozumiem!
Felgi, które naprawdę robią robotę•Fot. naTemat
No a skoro dotarliśmy do kwestii finansowych, warto pogdybać na temat ceny owego pojazdu. Na razie mogę bazować jedynie na kuluarowych rozmowach z przedstawicielami Škody (oficjalne cenniki pojawią się ponoć jeszcze we wrześniu), zdaniem których podstawowa wersja modelu Enyaq iV powinna trafić do polskich salonów z metką, na której będzie widniała kwota ok. 150 000 zł. Do salonów wóz (produkowany, co istotne, w Mladej Boleslavi, nie w Niemczech) ma trafić na początku pierwszego kwartału 2021.
Jak w trakcie kilkudziesięciosekundowej pogawędki mówi mi Andrej Babiš: "To, czego właśnie dokonuje Škoda, po prostu musi okazać się gigantyczym sukcesem, nie ma innego scenariusza". Cóż, biorąc pod uwagę, że mamy tutaj do czynienia z ładnym, świetnie wyposażonym i perfekcyjnie dopracowanym SUV-em, wierzę mu na słowo.
Po prawej premier Czech – niestety, musicie mi uwierzyć na słowo•Fot. naTemat