W Słowenii postawili się Ziobrze. Taka jest reakcja na list ws. konwencji stambulskiej

Katarzyna Zuchowicz
"Polska zaprasza Słowenię do wycofania się z konwencji stambulskiej" – donosiły kilka dni temu słoweńskie media. Pisały o liście resortu Zbigniewa Ziobry do Ministerstwa Sprawiedliwości tego kraju, który musiał wywołać tu spore poruszenie. Zareagowały trzy ministerstwa i niektórzy politycy. Odpowiedź, jak czytamy, była negatywna.
Zbigniew Ziobro zaproponował Słowenii wycofanie się z konwencji stambulskiej Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Według słoweńskich mediów list został wysłany do Słowenii w ubiegłym tygodniu. Ministerstwo Sprawiedliwości tego kraju miało otrzymać go 25 sierpnia.

"Nadeszło pismo z Polski, w którym badano, czy Słowenia dołączy do niej, wycofując się z Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej" – informował słoweński dziennik "Delo", potem informację przekazywały inne media w tym kraju.

Inicjatywa nowej konwencji


Jeden z portali zilustrował artykuł zdjęciem Zbigniewa Ziobry. Napisał, że Polska uważa tę konwencję za szkodliwą, ponieważ wymaga ona, by dzieci uczyły się w szkole o gender. "Ziobro nazwał konwencję stambulską feministycznym wynalazkiem, który chce usprawiedliwić homoseksualną ideologię" – pisał Total Slovenia News.


Czytamy również, że Zbigniew Ziobro miał wyjść z inicjatywą opracowania nowej konwencji o sprawach rodzinnych, ochronie dzieci i walce z przemocą domową. Miałaby ona zawierać zapisy m.in. o tym, że rodzina składa się tylko z matki, ojca i dzieci, a małżeństwo możliwe wyłącznie między kobietą i mężczyzną.
Według mediów Ministerstwo Sprawiedliwości tego kraju odpowiedziało, że nie widzi powodów, by coś zmieniać. "Ministerstwo uważa, że ​​konwencja stwarza dobre podstawy do stawienia czoła wyzwaniom społecznym i toruje drogę wartościom, takim jak równość i przyzwoitość dla wszystkich naszych obywateli" – stwierdziła minister Lilijana Kozlovič.

Takie samo stanowisko zajęły słoweński MSZ i Ministerstwo Rodziny. "Dwa kolejne ministerstwa odrzucają list Polski ws. konwencji stambulskiej" - podała 3 września agencja STA.

Słowenia podpisała konwencję w 2011 roku i ratyfikowała ją w 2015, czyli w tym samym roku co Polska.

Dlaczego nie udało się ze Słowenią


– Odpowiedź słoweńskiego Ministerstwa Sprawiedliwości na polską propozycję o wycofaniu z Konwencji Stambulskiej była negatywna i nie jest to zaskoczeniem. System prawny naszego kraju jest oparty na tradycji (np. kobiety mają prawo do głosowania od 1910 roku) i aktach prawnych z czasów byłej Jugosławii, które np. w 1952 roku dały kobietom prawo do aborcji, w 1974 roku uznane za konstytucyjne – mówi naTemat dr Ana Bojinović Fenko, dyrektor stosunków międzynarodowych na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu w Lublanie.

Podkreśla: – Prawa kobiet i równość płci to jeden z aspektów bezpieczeństwa ludzi. To norma, którą Słowenia od lat 90. ubiegłego wieku popiera w swojej polityce zagranicznej. A zatem inna odpowiedź słoweńskiego Ministerstwa Sprawiedliwości byłaby silnym zwrotem w wewnętrznej i zagranicznej polityce kraju.

Dodaje, że ochrona kobiet przed przemocą domową jest już tak silnie zakorzeniona na Słowenii, że gdyby rząd chciał przyłączyć się do polskiej propozycji, musiałby zmierzyć się nie tylko ze sprzeciwem politycznej opozycji, ale też całego społeczeństwa. Jak w ogóle mieszkańcy Słowenii patrzą na polską propozycję? – Jako na działanie zainicjowane przez bardzo konserwatywny, polski rząd – mówi.

Wskazuje, że koalicja rządząca w Słowenii jest zdominowana przez partie prawicowe. I być może polski rząd zinterpretował to tak, że będzie to potencjalny sojusznik do wycofania się w z konwencji stambulskiej.

– Właściwie tylko jeden członek Słoweńskiej Partii Demokratycznej (SDS) na Twitterze wyraził swoje poparcie dla wycofania Słowenii z konwencji – mówi prof. Ana Bojinović Fenko.

Poseł tej partii, Branko Grims, w lipcu napisał na Twitterze, że również Słowenia powinna wycofać się z konwencji stambulskiej.

Inni politycy w Słowenii komentują

"Taka inicjatywa polskiego ministra jest dla nas całkowicie nie do przyjęcia" – komentowała w "Delo" przewodnicząca słoweńskiej Partii Nowoczesnego Centrum Janja Sluga. Mówiła, że Słowenia w ogóle nie powinna o tym myśleć.

"Naszym zdaniem wytyczne zaproponowane w liście przez polskiego ministra, które miałyby stanowić podstawę nowego dokumentu, zagrażają słoweńskiemu systemowi konstytucyjnemu i prawnemu" – komentowała. Dodała, że konwencja stambulska to wielkie osiągnięcie cywilizacyjne i duży krok naprzód w walce z przemocą. "Wycofanie się z niej, naszym zdaniem, przeniesie nas z powrotem do mrocznej przeszłości, kiedy znęcanie się nad kobietami i dziećmi było czymś normalnym" – powiedziała.

Uwagę zwróciła również słoweńska eurodeputowana Tanja Fajon.

Reakcja w polskim Ministerstwie Sprawiedliwości


Informacja o liście polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości poszła dalej w świat. Zareagował jeden z dyrektorów w Human Rights Watch. W ironiczny sposób napisał: "Polska do Słowenii: Hej, uważamy, że kobiety powinny być bite. Chcielibyście do nas dołączyć?".
A co na to polskie Ministerstwo Sprawiedliwości?
Jak podał Polsat, dziennikarz Grzegorz Kępka pytał o list wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kaletę. – Na terytorium RP zostały pewne manipulacje dotyczące tej aktywności wskazane. Ten list dotyczył sformułowania nowego aktu prawa międzynarodowego, który inaczej niż konwencja stambulska określałby te wszystkie sprawy, które są naturalne i w konwencji antyprzemocowej powinny się znaleźć, czyli walka z przemocą, ochrona słabszych, ale z drugiej strony uniknięcie tej ideologicznej oprawy – odpowiedział Kaleta w programie "Graffiti".

Czytaj także: Przeczytałem konwencję stambulską. Oto jej 4 punkty, które ratują kobiety przed piekłem na ziemi