"Odkryłam, że mam w piersi jakąś zmianę". Dramatyczny apel Sary Boruc do fanów
Sara Boruc-Mannei nagrała poruszający film na InstaStories. Wytłumaczyła fanom, dlaczego w ostatnim czasie wyglądała na smutną. Projektantka biżuterii i żona byłego bramkarza reprezentacji czeka na wyniki biopsji. Zaapelowała również do internautów o to, by sami się badali.
Czytaj także: Boruc wraca do Warszawy. Legia wita go nostalgicznym nagraniem
Następnie opowiedziała na swoim InstaStories, że była wtedy w trakcie przeprowadzki, a jej dzieci zmieniały szkoły. Miała więc głowę zajętą innymi sprawami. – Ale codziennie jak się kładłam spać, to o tym myślałam i codziennie jak wstawałam rano to też o tym myślałam – przyznała.
Po 2-3 tygodniach żona byłego bramkarz reprezentacji zdobyła się na odwagę i umówiła się na USG. – Okazało się, że będzie konieczna biopsja cienkoigłowa – powiedziała Boruc-Mannei. – Nie opowiadam wam tego dlatego, że mam już wyniki i wszystko jest OK, nie mam ich. Czekam, czekanie jest najgorsze – przyznała i dodała, że wyniki ma poznać jeszcze w tym tygodniu.
Sara Boruc-Mannei zapewniła też, że sama biopsja nie boli. – To delikatne nakłucie. Został mi delikatny siniaczek. To nic w porównaniu ze strachem, który się przeżywa w oczekiwaniu na wyniki – dodała. W komentarzach pod jej najnowszym zdjęciem, w którym podziękowała fanom, możemy przeczytać mnóstwo słów wsparcia od fanek. Oto kilka z wpisów.
"My kobiety jesteśmy silne, jesteśmy w stanie przetrwać wszystko. Trzymam mocno za Panią kciuki, trzeba myśleć pozytywnie"
"Ja miałam podejrzenie raka szyjki macicy - czekałam na wynik prawie sześć tygodni. Wiem co czujesz. Ale będzie wszystko dobrze, musi być. Ja w to wierzyłam i jest. Głowa do góry - strach ma wielkie oczy. Trzymam kciuki"
"Jestem w takiej samej sytuacji. Zmiana w piersi, nie wiadomo co będzie... Czekam na kolejne badania i wyniki. Czekanie jest najgorsze"
"Kilka miesięcy temu miałam identyczną sytuację. Wyczuwalna zmiana, szereg badań i wielki strach. Do czasu otrzymania wyników przepłakałam wiele nocy. Okazało się, że to nie było nic groźnego, ale emocji z tamtego okresu nigdy więcej nie chciałabym powtórzyć. Trzymam kciuki, żeby u pani też tak było"