Jest kompromis ws. afery z Anną Lewandowską. Trenerka ustąpiła, ale nie przeprosi aktywistki

Bartosz Godziński
Jedna z najsłynniejszych polskich trenerek fitness zagroziła pozwem wobec aktywistki Mai Staśko. Powód? Krytyka wideo Anny Lewandowskiej na Instagramie. Obie panie doszły po kilku dniach medialnej przepychanki do porozumienia. Nie będzie pozwu, ale i przeprosin również.
Maja Staśko skrytykowała Annę Lewandowską za filmik na Instagramie Fot. instagram.com/majakstasko / instagram.com/annalewandowskahpba
Wszystko zaczęło się od kontrowersyjnego filmiku Anny Lewandowskiej. Trenerka tańczyła na nim do piosenki Beyoncé z doczepionym brzuchem i pupą. W ten sposób chciała zwrócić uwagę na body-shaming i promować ciałopozytywność. Efekt był zgoła odwrotny, a kobiety z nadmiarowymi kilogramami "czuły się jak g***o".

Materiał skrytykowała m.in. aktywistka feministyczna Maja Staśko. "Prawnik Anny Lewandowskiej zagroził mi pozwem i karą w wysokości 50 000 zł, jeśli nie usunę posta, w którym krytykuję przebranie się celebrytki w strój grubej osoby. W poście wskazuję, że trenerce fitness zabrakło empatii, a to, co zrobiła, to szydzenie z grubych osób. I tyle" – napisała na Instagramie. Podobne pismo dostała też modelka plus size Ewa Zakrzewska, która ostatecznie doszła do porozumienia z prawnikami Lewandowskiej. Teraz podobnie stało się z samą Staśko. Poinformowała, że rozmawiała z pracownicą trenerki i dowiedziała się, że żadnego pozwu nie będzie i skończyło się tylko na prawniczym piśmie. Aktywistka nie jest jednak w pełni ukontentowała, bo prawdopodobnie nie otrzyma przeprosin od celebrytki. Wcześniej pisała, że "wizja rozpraw z najlepszymi prawnikami, na których stać Lewandowską, była dla mnie przerażająca". "Usłyszałam, że lepiej się wzajemnie przeprosić i porozumieć" – napisała Staśko. Podkreśliła, że cały czas kontaktowali się z nią tylko prawnicy i pracownicy, a nie sama Lewandowska.


"Trudno więc mówić o jakimkolwiek porozumieniu. Rozmowa przez swoich pracowników milionerki grożącej pozwem z aktywistką, która nie wiedziała, czy będzie miała na życie, bo ją skrytykowała - to też niezbyt równy dialog" – dodała.

"A wzajemnie przeprosić? Nie chcę żyć w świecie, w którym trzeba przepraszać bogatych ludzi za krytykę. Po prostu nie. Codziennie walczę z niesprawiedliwym traktowaniem, także ze względu na majętność - nie będę teraz działać inaczej. Chociaż przykro mi, że tak to działa" – stwierdziła.
Maja Staśko
aktywistka

Bo to coś znacznie więcej niż jedna afera. Nie jestem w stanie jednym gestem pominąć lat katowania mojego ciała przez przemysł kosmetyczny i fitness – choć bardzo bym chciała, żeby to było takie proste.

Chciałabym się "porozumieć", a wszystko nagle by się zmieniło – grube ciała nie stanowiłyby tych "przed", a producenci i celebrytki nie sprzedawaliby nam niepotrzebnych produktów, wmawiając, że nasze ciała są niedoskonałe, byleby tylko powiększać swoje fortuny.

Chciałabym, bym takim jednym gestem przestała zmagać się z zaburzeniami jedzenia, a moja mama – z anoreksją. Chciałabym, bardzo.

Zapowiedziała też dalszą walkę: "z systemem, który ceni wyżej zyski niż ludzi i ich życie i zdrowie; wymiarem sprawiedliwości, który broni bogatych przed biednymi; z przemysłem, który daje zarabiać milionerom kosztem zdrowia i życia zwykłych ludzi".

Czytaj też: Protestowała przeciwko Polańskiemu i wylał się na nią hejt. "Słyszę, że jestem gówniarą, oszołomką"