Kto zatrzyma to szaleństwo? Kuriozalne przyjęcia z ujawnieniem płci dziecka to w USA już istna plaga

Ola Gersz
Dym, confetti, torty, balony. Kolor niebieski lub różowy. A do tego katastrofy lotnicze, wybuchy i... aligatory. Gender reveal parties, czyli przyjęcia, na których ujawniana jest płeć nienarodzonego dziecka, to już w USA fenomen. Fenomen coraz ostrzej krytykowany i niebezpieczny. Po tym, jak w Kalifornii podczas przyjęcia rozprzestrzenił się groźny pożar, coraz więcej Amerykanów zaczyna nawoływać do bojkotu "płciowych imprez". W tym... ich propagatorka.
Przyjęcia, na których ujawnia się płeć, to w USA prawdziwy fenomen. Fot. Screeny z YouTube
Pożary od kilku tygodni dewastują amerykańskie zachodnie wybrzeże.. Strażacy walczą z ogniem – który szybko się rozprzestrzenia z powodu suszy i silnych wiatrów – w aż trzynastu amerykańskich stanach, m.in. w Kalifornii, Oregonie, Waszyngtonie, Utah, Nevadzie, Arizonie, Idaho, Montanie i Wyoming. Na zachodzie USA szaleje już blisko 80 pożarów, a łącznie spłonęła już powierzchnia o wielkości blisko 11 tysięcy kilometrów kwadratowych.
Jednego z tych pożarów dałoby się jednak uniknąć. Mowa o pożarze El Dorado, który szaleje w Kalifornii i z którego powodu w pięciu hrabstwach władze wydały już stan wyjątkowy. Tysiące ludzi zostały ewakuowanych ze swoich domów, zagrożone są budynki mieszkalne i publiczne, zwęglone są lasy i łąki, palą się popularne wśród turystów wzgórza. A to wszystko z powodu... ludzkiej bezmyślności.


El Dorado, który szaleje w pięknym i dzikim lesie narodowym San Bernardino (San Bernardino National Forest), rozpoczął się bowiem podczas przyjęcia w plenerze. A dokładniej podczas przyjęcia ujawniającego płeć dziecka, na które czeka podekscytowana rodzina – gender reveal party.

Pożar na przyjęciu


Oczekująca dziecka para, ich rodzina oraz przyjaciele spotkali się w sobotę rano. Zebrali się w parku El Dorado Ranch w mieście Yucaipa w hrabstwie San Bernardino w Kalifornii, aby wspólnie poznać płeć przyszłego członka rodziny.

Dzień był wyjątkowy upalny, a w mieście panowała susza. To jednak nie przeszkodziło imprezowiczom uruchomić urządzenia pirotechnicznego – miało ono wypuścić z siebie kłęby różowego (dziewczynka) lub niebieskiego dymu (chłopczyk). Około godziny 10:30 maszyna stanęła w ogniu, który momentalnie zaczął się rozprzestrzeniać – wszyscy uciekli, został tylko jeden uczestnik przyjęcia, który próbował na własną rękę ugasić pożar.
"Kalifornijska straż pożarna przypomina mieszkańcom, że z powodu suchych warunków i krytycznej pogody pożarowej nie potrzeba wiele, aby wywołać pożar" – apelowały służby do Kalifornijczyków i turystów po całym zdarzeniu.

Rodzina, która spowodowała pożar – zarejestrowana przez kamery monitoringu – może teraz odpowiedzieć za swoją bezmyślność. Grozi im nawet wielomilionowe odszkodowanie. Najprawdopodobniej odpowiedzą nie tylko za uruchomienie urządzenia pirotechnicznego w parku i nieumyślne spowodowanie pożaru, ale pokryją także koszty walki z pożarem oraz zniszczeń.

Czym jest gender reveal party?


A to wszystko z powodu mody na gender reveal party (chwytliwej polskiej nazwy na to niestety nie ma). Ta do naszego kraju jeszcze nie dotarła, chociaż niektórzy, jak youtuberka Andziaks, podłapali już ten koncept zza oceanu.

Za propagatorkę tych ciążowych przyjęć (których nie należy mylić z baby shower, mimo że niektórzy Amerykanie łączą obie te imprezy) uważa się Jennę Karvunidis, która na swoim blogu High Gloss and Sauce w 2008 roku ogłosiła płeć swojego dziecka poprzez pokrojenie tortu w stosownym (w jej wypadku różowym) kolorze. Prawdziwy boom na te przyjęcia nastąpił jednak dopiero trzy lata później, a dziś osiągnął już histeryczną wręcz skalę.

Na czym polegają przyjęcia ujawniające płeć płodu? Właśnie na... ujawnieniu płci płodu. O tym, czy nowy członek rodziny będzie dziewczynką lub chłopcem, dowiadują się nie tylko dziadkowie, ciotki, wujkowie i przyjaciele, ale również sami rodzice. Wynik badania USG w gabinecie lekarskim przejmuje bowiem wybrana przez nich osoba, która ma całą imprezę zorganizować. Na przyjęciach (organizowanych i w domu, i w plenerze) rodzina gra w gry w drużynach niebieskiej i różowej, obstawia płeć w zakładach, je różowe i niebieskie muffinki i robi sesję zdjęciową. Gdy w końcu następuje wielki moment... wtedy zaczyna się dziać. Sposób na ujawnienie płci jest bowiem dużo i coraz więcej.

Niektórzy kroją więc tort, w którym krem jest różowy lub niebieski. Inni wypuszczają z pirotechnicznych urządzeń dym, rozwalają kijem baseballowym piniatę z różowym lub niebieskim konfetti, otwierają pudło pełne balonów, i tak dalej, i tak dalej. Kiedy oczom rodziny ukazuje się stosowny kolor, następują okrzyki radości i łzy wzruszenia (albo rozpaczy w przypadku dzieci, które chciałyby mieć braciszka, a nie siostrzyczkę).

Różowa albo niebieski


Gender reveal parties tak gładko weszły do amerykańskiej kultury, że niektórym trudno już wręcz wyobrazić sobie Stany Zjednoczone bez tej osobliwej różowej-niebieskiej tradycji. Jednak im większy jest szał, tym większa jest krytyka. Ta główna, szczególnie w lewicowych środowiskach, dotyczy przestarzałego pojęcia płci. W istocie rodziny ekscytują się bowiem... jakie genitalia będzie miało nienarodzone jeszcze dziecko. W czasach, kiedy coraz głośniej mówi się o płynności płciowej, a osoby transseksualne nie muszą już chować się po kątach, przyjęcia z różowymi i niebieskimi balonikami są – zdaniem niektórych krytyków – opresyjnym reliktem. Dziecko ma być albo dziewczynką, albo chłopcem, i już.

Inna krytyka dotyczy również stereotypowego pojmowania płci męskiej i żeńskiej. Tutaj symbolem są kolory. Dziewczynka jest różowa, a chłopiec niebieski. Na niektórych przyjęciach umacniania jest również dychotomiczna symbolika – rodzice chłopców dostają samochodziki, a dziewczynek lalki. A co jeśli dziecko, które się narodzi, nie dopasuje się do tych podziałów, które – nawiasem mówiąc – dawno powinny już być zaniechane?

Wpadki na gender reveal parties


Kolejna krytyka dotyczy... niebezpieczeństwa. Podczas "płciowych przyjęć" nie trudno o wypadki i wpadki, a ich kompilacje można obejrzeć na YouTube. Takich filmików, przy których człowiek łapie się za głowę i pyta "po co", są w sieci dziesiątki. Ofiarą jest często ciężarna kobieta, na którą spada wielkie pudło z balonami czy małe dziecko opryskane przez różową lub niebieską ciecz.

Ale bywa groźniej, jak właśnie w przypadku pożaru El Dorado w Kalifornii. To zresztą nie pierwszy pożar, który rozpoczął się na gender reveal party.

W 2017 roku doszło do wybuchu, gdy organizatorzy takiego przyjęcia zmieszali ze sobą niebieski proszek z ładunkiem wybuchowym (co nagrano na filmie). Ogień Sawmill Fire zajął ponad 18,5 tysiąca hektarów powierzchni i gasiły go setki strażaków. Dumny ojciec, 37-letni strażnik graniczny Dennis Dockey, musiał zapłacić... 8 188 069 dolarów odszkodowania.
A to nie wszystko. W kwietniu 2018 roku – tym razem w Australii – samochód, z którego rury wydechowej miał wydostać się niebieski dym, stanął w płomieniach. Z kolei w październiku tego samego roku w Turkey w Teksasie doszło do katastrofy samolotu, który miał zrzucić różową wodę podczas przyjęcia. Samolot rozbił się na oczach gości, na szczęście nikt nie zginął.

W październiku 2019 roku 56-letnia Pamela Kreimeyer z Knoxville w Iowa zginęła na miejscu, gdy została uderzona w głowę przez kawałek metalu, który odpadł z eksplodującego urządzenia pirotechnicznego domowej roboty. Kobieta była babcią dziecka, którego płeć planowano ujawnić.
Kontrowersje pojawiły się także w marcu 2018 roku, gdy Mike Kliebert, właściciel farmy aligatorów z Luizjanie, włożył do pyska jednego z tych zwierząt... arbuza. Kiedy zwierzę go przegryzło, oczom rodziny ukazała się niebieska maź. W sprawie interweniowali aktywiści broniący praw zwierząt.

Bojkot przyjęć ujawniających płeć


Pożar El Dorado wywołany przez przyjęcie ujawniające płeć dziecka to tragedia, a internauci sięgnęli po swój najcięższy oręż – memy. Tych jest w sieci już dziesiątki.

Podobnie zresztą jak apelów o zaprzestanie gender reveal parties, które przynoszą więcej szkody, niż pożytku. Krytycy podkreślają, że takie przyjęcia są szkodliwe dla środowiska – i to nie wcale nie tylko z powodu dwóch pożarów. Konfetti, kolorowy dym, piniata, plastik to generowanie niepotrzebnych odpadów i zanieczyszczeń. Głos zabrała również sama Jenna Karvunidis. Ta sama, która w 2008 roku jako jedna z pierwszych w pomysłowy sposób ujawniła płeć swojego dziecka. Blogerka dzisiaj jest zagorzałą krytyczką przyjęć, a po feralnym przyjęciu w Kalifornii napisała na Facebooku wyjątkowo ostry post.

"Przestańcie. Przestańcie organizować te głupie przyjęcia. Na miłość boską, przestańcie wszystko palić, aby powiedzieć o penisie waszego dziecka. Nikogo to nie obchodzi, tylko was" – zaapelowała Karvunidis.

Blogerka wyjawiła również, że jej córka, której płeć ujawniła w 2008 roku, jest nonkonformistką płciową. Nosi garnitury, jest "chłopczycą", ale identyfikuje się jako kobieta. A krem w torcie był koloru różowego...