Jego odwaga zachwyciła Hollywood. Teraz bohater "Hotelu Rwanda" jest oskarżany o... terroryzm
1 268 – tyle osób uratował Paul Rusesabagina, menedżer luksusowego hotelu w Kigali, gdy w 1994 roku Rwanda spływała krwią Tutsi mordowanych przez swoich sąsiadów Hutu. Heroiczne wysiłki Rusesabaginy (sam był Hutu), by ocalić jak najwięcej ludzi przed ludobójstwem, zainspirowały Hollywood.
Paul przepadł jak kamień w wodę. Zaniepokojeni bliscy odchodzili od zmysłów. 31 sierpnia jeden rodzaj strachu został zastąpiony przez inny – okazało się, że Rusesabagina siedzi w rwandyjskim areszcie i ciąży na nim zarzut terroryzmu.
Musiał o tym wiedzieć prezydent Rwandy Paul Kagame, który od 20 lat rządzi krajem. W udzielonym w niedzielę wywiadzie zaprzeczył, by Rusesabagina został porwany lub sprowadzony do kraju w sposób niezgodny z prawem. Przyznał jednak, że przyjazd do Rwandy nie był do końca wynikiem świadomej decyzji Rusesabaginy – Kagame zasugerował, że doszło do podstępu, by sprowadzić go do ojczyzny. Podczas wywiadu prezydent Rwandy z trudem ukrywał zadowolenie – za kratki wreszcie trafił jeden z najważniejszych jego krytyków (o ile nie najważniejszy).
Czytaj także: Jakich pytań o Rwandę boi się bp Henryk Hoser?
Cena "knucia"
Rusesabagina to bowiem zdeklarowany przeciwnik Kagame, który przy każdej okazji przeciwstawia się polityce prezydenta, który rządzi krajem już od dwóch dekad. Zarzuca mu, że pod jego rządami Rwanda stała się dyktaturą, w której normalny demokratyczny spór jest niemożliwy, a opozycjoniści uciszani. Obszernie odnosi się do polityki Kagame w swojej autobiografii, "An Ordinary Man" (ang. "Zwykły człowiek").Czasami uciszenie rwandyjskich opozycjonistów ma wymiar ostateczny. Gdy 2014 roku w Johannesburgu uduszony został znany krytyk prezydenta Patrick Karegeya, prezydent Kagame skomentował to znamiennymi słowami: Każda nadal żyjąca osoba, która może knuć przeciw Rwandzie, kimkolwiek jest, zapłaci za to.
Żona i dzieci aresztowanego działacza od lat byli przyzwyczajeni do tego, że każdy ich ruch śledzą rwandyjskie służby. W 2018 roku, gdy Rusesabagina mieszkał w Belgii, władze Rwandy chciały go aresztować oficjalną drogą. Powiadomiły belgijską policję o rzekomo terrorystycznej działalności Rusesabaginy. Jednak przeszukanie domu byłego menedżera skończyło się fiaskiem – nic nie znaleziono. Belgijski wymiar sprawiedliwości umorzył sprawę. Teraz bohater "Hotelu Rwanda" przekona się, jaką sprawę wytoczą mu w ojczyźnie.
Czytaj także: Dziennikarka po powrocie z Rwandy: Chodzą do kościołów, w których mordowali własnych sąsiadów
źródła: Paul Rusesabagina "The Ordinary Man" (2006), CNN, The Guardian