Nowe fakty ws. śmierci znanej dziennikarki. Żyła w zarobaczonym mieszkaniu
Irenę Dziedzic uważano za największą gwiazdę telewizji w PRL. Dziennikarka zmarła w wieku 93 lat, a okoliczności jej śmierci były owiane tajemnicą. Jak donosi RMF24, prezenterka żyła w spartańskich warunkach.
Według ustaleń śledczych Dziedzic żyła samotnie na Saskiej Kępie i miała problemy finansowe. Wiadomo, że dziennikarką zajmowała się "pani doktor o imieniu Basia", która w trakcie przesłuchania opowiedziała o warunkach mieszkalnych jej podopiecznej.
Czytaj także: Irena Dziedzic nie żyje. Dziennikarka i prezenterka TV miała 93 lata
– Mieszkanie było brudne, zarobaczone, panował fetor, nie było ani jednej rzeczy nadającej się do ubrania – mówiła.
Dziedzic przepisała swoje mieszkanie niespokrewnionemu z nią Bogdanowi B. Mężczyzna też wspominał, że warunki, w których żyła prezenterka, były "urągające". Zgodnie z zeznaniami, kobieta nie miała też zdjętych szwów po złamaniu nogi. Bogdan B. zgłosił więc sprawę prokuraturze.
Przypomnijmy, że Irena Dzidzic pojawiła się w TVP w 1956 roku. "Tele-Echo" prowadziła przez 25 lat. W latach 1983-1991 prowadziła program "Wywiady Ireny Dziedzic". Wystąpiła w dwóch filmach "Jutro premiera" i "Polowanie na muchy". Samą siebie grała m.in. w "Wojnie Domowej".
W 2006 roku nazwisko Ireny Dziedzic znalazło się na opublikowanej w mediach liście dziennikarzy, którzy współpracowali ze służbami PRL. Również IPN utrzymywał, że Irena Dziedzic była agentką służb w latach 1958-1966. Miała nosić pseudonim “Marlena”.
W 2012 roku Sąd Okręgowy Warszawa-Praga orzekł jednak, że nie ma dowodów na to, iż dziennikarka rzeczywiście współpracowała z kontrwywiadem MSW, o co ją podejrzewano. Dziedzic sama wniosła o tzw. autolustrację po tym, jak w 2006 roku media podniosły zarzuty wobec niej. Od początku twierdziła, że jest niewinna.
źródło: RMF24