Beata Szydło usłyszała niewygodne pytanie o syna Tymoteusza. Zdecydowana odpowiedź
Beata Szydło była gościem Wirtualnej Polski w programie "Tłit". W pewnym momencie padło niewygodne – jak się okazało – pytanie o Tymoteusza Szydło. Nieprzypadkowo – ostatnio "Gazeta Wyborcza" spekulowała, czy syn byłej premier mógł porzucić stan kapłański. Pytanie wyraźnie nie spodobało się byłej szefowej rządu.
Jak przekonywała, postanowiła chronić swoją rodzinę, gdyż żaden z jej członków nie jest zaangażowany w działalność publiczną. Opowiedziała też o hejcie, jakiego doświadczała wraz ze swoimi bliskimi.
– Moja sytuacja była inna, bo nikt z członków rodziny nie zajmował stanowisk państwowych, nie pełnił też żadnych funkcji w spółkach Skarbu Państwa, a hejt na moją rodzinę był nieuprawniony i bardzo bolesny – przyznała Beata Szydło.
Czytaj także: Tymoteusz Szydło w końcu zabrał głos. Przyznał, że nie chce być już księdzem
O sprawie księdza Tymoteusza Szydło było głośno w grudniu 2019 r. Syn byłej szefowej rządu planował odejść ze stanu duchownego. Tak wynikało z oświadczenia, jakie przekazał Katolickiej Agencji Informacyjnej adwokat Maciej Zaborowski, pełnomocnik księdza Tymoteusza.
Ksiądz Tymoteusz wskazał, że do wydania oświadczenia został zmuszony "przez krzywdzące spekulacje, towarzyszące dopuszczalnej przez prawo kanoniczne zgodzie biskupa bielsko-żywieckiego na to, by udał się na urlop". Przyznał, że w ostatnich miesiącach przeżywał głęboki kryzys wiary i powołania.
Czytaj także: Tymoteusz Szydło narzeka na presję mediów. Zapomniał, kto zrobił z niego pierwszego księdza narodu
źródło: Wirtualna Polska