"Mają gdzieś dziennikarzy i Polaków". Oburzenie po porozumieniu Kaczyńskiego, Ziobry i Gowina
Po wielu godzinach narad i konsultacji, wspólne porozumienie podpisali prezes PiS Jarosław Kaczyński i liderzy partii koalicyjnych: Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski i Jarosław Gowina z Porozumienia. Ale co jest zawarte w umowie? Tego nie wiadomo. Komentatorzy nie kryją oburzenia.
Jako kolejny głos zabrał Jarosław Gowin: – Siłą Zjednoczonej Prawicy był pluralizm. Siłą jest też jedność, która dziś potwierdzamy. To będzie bardziej skondensowana struktura rządu, rząd będzie funkcjonował sprawnie.
– Czas pokazał, a czas się nie myli, że te pięć lat za nami to dobry czas dla Polski. Kolejne trzy lata to też będzie dobry czas. Dobra współpraca jest zapowiedzią, którą możemy tu dziś powtórzyć – przyznał z kolei Zbigniew Ziobro.
– To porozumienie to potwierdzenie naszych zobowiązań wobec milionów wyborców. Mamy stabilny rząd, większość parlamentarną i program. Zwyciężyła odpowiedzialność, zwyciężyła Polska – powiedział premier Mateusz Morawiecki, który także brał udział w spotkaniu.
Następnie liderzy Zjednoczonej Prawicy podpisali nową umowę koalicyjną. Mimo pytań zadawanych przez dziennikarzy i oczekiwań wyborców, nie zdradzili jednak szczegółów zawartych dokumencie.
Ani słowa o szczegółach umowy
Brak podania jakichkolwiek szczegółów dotyczących treści nowej umowy koalicyjnej wywołał oburzenie."Może i nowa umowa koalicyjna, ale jedno się nie zmienia - liderzy Zjednoczonej Prawicy mają gdzieś dziennikarzy i Polaków, którym należą się odpowiedzi na wiele pytań" – skomentował tę sytuację na Twitterze dziennikarz Onetu Sebastian Białach.
"Nikt nie widzi umowy koalicyjnej, panowie spóźnili się 30 min na konferencję, nic nowego nie powiedzieli, na pytania nie odpowiedzieli, to może w ogóle jeszcze nie ma żadnej umowy?" – napisała z kolei Katarzyna Lubnauer z KO.
"Tyle dni stania pod Domem Partii tylko po to, by zobaczyć uroczyste podpisanie kartek z nieznaną treścią" – stwierdził analityk prawny FOR Patryk Wachowiec.
Umowa koalicyjna
Po jednym ministerstwie dla koalicjantów i Jarosław Kaczyński na czele Komitetu Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości i Obrony Narodowej – takie nadal są nieoficjalne ustalenia dotyczące kompromisu w koalicji.
Porozumienie koalicjantów, zgodnie z doniesieniami mediów, zakłada wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu. Ma on kierować komitetem ds. bezpieczeństwa, nadzorującym resorty sprawiedliwości, obrony i spraw wewnętrznych. Mówi się, że prezes PiS ma też sprawować funkcję wicepremiera.
Przypomnijmy, że kryzys w Zjednoczonej Prawicy ujawnił się po tym, jak koalicjanci PiS stanęli w kontrze do słynnej już ustawy – "piątki dla zwierząt".
Czytaj także: Ziobro bez teki i wsparcia PiS jest politycznie nikim. Potrafi tylko jedną rzecz