– Podjęłam decyzję o opuszczeniu Porozumienia; pozostaję w klubie PiS i będę wspierać Zjednoczoną Prawicę – poinformowała wicepremier minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Polityczka należała do partii Gowina od 2013 roku.
Jadwiga Emilewicz pokrótce wyjaśniła powody swojej decyzji.
– W bardzo poważnych kryzysach ostatnich miesięcy, które istotnie zagroziły trwaniu Zjednoczonej Prawicy, znaleźliśmy się z szefem Porozumienia Jarosławem Gowinem po przeciwnych stronach sporu. Nie jest to kwestia przypadku, ale zasadniczych różnic w rozumieniu politycznych celów i metod – stwierdziła Emilewicz.
Wicepremier dodała też, że z Jarosławem Gowinem nie zgadzała się już w maju, kiedy wewnątrzkoalicyjny spór dotyczący terminu wyborów został przeniesiony na forum publiczne.
Jadwiga Emilewicz odpowiadała także na pytania dotyczące kryzysy w Zjednoczonej prawicy i kwestie nowej koalicyjnej umowy. – W moim przekonaniu obóz Zjednoczonej Prawicy jest dzisiaj najlepszą odpowiedzią na te trudne, niepewne czasy. Miejmy więc nadzieję, że umowa koalicyjna w sobotę będzie podpisana i nowy rząd rozpocznie pracę jak najszybciej – podkreślała.
Zaznaczyła też, że nowe ustalenia – każda partia koalicyjna otrzyma po jednym resorcie – wpłynie także na jej zadania. – Jak wiadomo, do rządu postanowił wrócić Jarosław Gowin, zatem wkrótce skończy się moja misja. Ale to niejedyny powód. Podjęłam decyzję o opuszczeniu Porozumienia – mówiła.
– To dla mnie bardzo trudna decyzja, ponieważ to Jarosław Gowin wprowadzał mnie do polityki, a partię razem zakładaliśmy i tworzyliśmy przez lata. Jednak, wśród wszystkich dostępnych możliwości, ta wydaje się najuczciwszą – deklarowała.
Emilewicz zaznaczyła także, że ma zobowiązania wobec swoich wyborców i w najbliższym czasie przedstawi bilans swojej aktywności.
– W swojej pracy parlamentarnej będę też wspierać rządowe projekty. Zamierzam wspierać rząd w realizacji czekających nas, trudnych reform, które pozwolą Polsce wrócić na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Jednocześnie będę nadal bardzo dobrze życzyć Porozumieniu – partii, którą miałam zaszczyt zakładać i współtworzyć – twierdziła i dodała, że będzie bezpartyjną posłanką w klubie PiS.
Zjednoczona Prawica
– Obóz Zjednoczonej Prawicy – w to wierzę – nie tylko przetrwa, ale i będzie gotowy do kolejnego zwycięstwa za trzy lata. Dzisiaj na pewno kolejne wybory nie byłyby najlepszym rozwiązaniem. Trzy lata bez wyborów, trudne, bo pokryzysowe, to perspektywa, w której możemy – zakładając stabilizację polityczną – nie tylko zapewnić bezpieczeństwo gospodarcze, ale też wynieść Polskę rozwojowo na wyższy poziom – mówiła.
Wicepremier stwierdziła także, że koalicjanci powinni ustalać "pewien horyzont działań" i nie zaskakiwać siebie nawzajem nieuzgadnianymi wcześniej projektami, które budzą kontrowersje.
– Dla mnie przykładem takiego wzajemnego zaufania, o którym mówię, jest przykład podejścia wszystkich koalicjantów do ustawy o działaniu w stanie wyższej konieczności. Moja opinia na jej temat jest absolutnie jednoznaczna. Gdy wybuchła pandemia codziennie uczestniczyłam w zespołach zarządzania kryzysowego. Na tym pierwszym etapie nie wszyscy ministrowie brali w nich udział – podkreśliła.
"Stan wyższej konieczności"
– Większość z nas pamięta podenerwowanie, wynikające z tego, że mogło brakować maseczek, płynów do dezynfekcji czy respiratorów. Odkrywaliśmy również wtedy, że żaden z ustawodawców nie przewidział takiej sytuacji. W drugim tygodniu kwarantanny odkryliśmy, że aby Agencja Rezerw Materiałowych mogła zmienić swój plan finansowy – co było niezbędne do zakupu środków ochronnych – potrzebuje decyzji sejmowej Komisji Finansów Publicznych, która wówczas nie zbierała się – wyjaśniła.
Jadwiga Emilewicz podkreślała, że "wszystkie inicjowane wtedy działania podejmowane były w stanie wyższej konieczności".
– Nie mam co do tego najmniejszej wątpliwości. W takim czasie należy podejmować decyzje w sposób absolutnie niestandardowy. Tak jak niestandardowa była pomoc dla przedsiębiorców, która teraz jest jednoznacznie dobrze oceniania, tak i niestandardowa musiała być pomoc w zakresie ochrony osobistej i takie trudne, niestandardowe decyzje były wówczas podejmowane – mówiła.
Ustawa futerkowa
Przypomnijmy, że w czasie głosowania nad tzw. ustawą futerkową 15 polityków Porozumienia wstrzymało się od głosu, dwóch było przeciwko. Tylko Jadwiga Emilewicz, wicepremier i minister rozwoju, zagłosowała "za". O tym, że jej gest odebrano niemal jak policzek dla Gowina i zapowiedź jej transferu do PiS, pisała w naTemat Katarzyna Zuchowicz.
– Mówiąc bardzo eufemistycznie, koledzy są zdenerwowani. Są bardzo konkretnie wkurzeni, że jako jedyna zagłosowała razem z PiS. W związku z tym to zdenerwowanie jest większe, niż można by się spodziewać, bo nikt inny razem z nią nie zagłosował. To wkurzenie jest naprawdę duże – mówił nam jeden z polityków partii Gowina.