"Sasin miał rację". Prof. Flisiak krytykuje postawę niektórych lekarzy

Adam Nowiński
Po tym, jak minister aktywów państwowych Jacek Sasin skrytykował zachowanie niektórych lekarzy i pielęgniarek i stwierdził, że nie chcą wykonywać swoich obowiązków, w medycznych kręgach zawrzało. Jednak nie wszyscy krytykują słowa polityka PiS. Prof. Robert Flisiak przyznał mu rację.
Profesor Flisiak przyznaje, że minister Sasin miał rację. Fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta
– Problemem jest w tej chwili zaangażowanie personelu medycznego, lekarzy. Niestety, występuje taki problem, jak brak woli części środowiska lekarskiego – chcę to wyraźnie powiedzieć: części, bo oczywiście bardzo wielu lekarzy i bardzo wiele pielęgniarek, personelu medycznego z wielkim poświęceniem wykonuje swoje obowiązki – ale część tych obowiązków wykonywać nie chce, czy to ze strachu przed epidemią – powiedział w Radiowej Jedynce Jacek Sasin.

Czytaj także: Lekarze mają dość. Masowo publikują fotki z pracy, by Jacek Sasin się ogarnął [47 ZDJĘĆ]


Słowa ministra aktywów państwowych zdenerwowały personel medyczny w Polsce. Lekarze i pielęgniarki są oburzeni faktem, że są obarczani winą za bezsilność rządu, chociaż codziennie zatracają się w walce z koronawirusem. Ale nie wszyscy podzielają tę opinię.

Innego zdania jest prof. Robert Flisiak. W liście do Szefa Naczelnej Izby Lekarskiej prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych twierdzi, że minister Sasin miał rację.

"W pierwszej reakcji na słowa Sasina zareagowałem tak jak Pan - oburzeniem, mało tego stekiem wyzwisk. Ale wczorajszy dzień dostarczył mi niestety dowodów na to, że Sasin ma rację. Najpierw ratowniczka odmówiła przyjścia do pacjenta, bo ma COVID-19, a 'ta choroba nie jest w zakresie jej obowiązków' - tu cytat" – przytacza treść listu profesora Flisiaka Wirtualna Polska.

To nie koniec, bo lekarz ma inne dowody na poparcie swojej tezy. Wymienił sytuacje, które tego samego dnia go spotkały podczas pracy na covidowym froncie.

"Podczas spotkania z dyrekcją ordynatorzy oddziałów płucnych odmówili przejmowania od nas pacjentów po przebytym ostrym COVID-19, których problemy są typowo pulmonologiczne będące powikłaniem COVID-19, których nie możemy wypisać ani do domu, ani do izolatorium, bo nadal wymagają opieki medycznej" – stwierdził prof. Flisiak.

"Nie pomogło tłumaczenie, że oni nie są już zakaźni. Ordynatorzy oddziałów pulmonologicznych mają w nosie dowody naukowe i rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia, domagają się podwójnej negatywizacji, co oczywiście jest możliwe u większości chorych dopiero po jakichś 3-4 tygodniach. A my nie mamy miejsc dla chorych w ostrym stanie" – wyjaśnił.

Czytaj także: "Już nie wyrabiamy. Jesteśmy zmęczeni". Denerwujecie się na sanepid? Zobaczcie, jak tam pracują

źródło: Wirtualna Polska