Grożą wyrzuceniem albo odmową bierzmowania. Oto represje wobec uczniów za Strajk Kobiet

Katarzyna Zuchowicz
Tysiące nastoletnich uczniów od tygodnia wychodzi na ulice, popierając protest kobiet. Oznaczają swoje facebookowe profile błyskawicami, umawiają w sieci, wymyślają hasła. Zbierają brawa, ale nie wszystkim nauczycielom się to podoba. Aż włos jeży się na głowie, jak niektórzy reagują. Zresztą, głos zabrały też kuratoria. A także minister edukacji.
Młodzież tłumnie bierze udział w proteście kobiet. Jak reagują nauczyciele? (zdjęcie ilustracyjne). fot. Robert Robaszewski / AG
Udział młodzieży w protestach wywołał euforię i nie da się tego pominąć. Ci młodzi ludzie, którzy w przekonaniu wielu wiecznie "siedzą w telefonach" i wszystko mają w nosie, wreszcie się przebudzili i przejrzeli na oczy.

Dzień w dzień, na ulicach całej Polski i w mediach społecznościowych pokazują, że nie dadzą sobie niczego wmówić, a PiS, Kościół, nowy minister edukacji i Kaja Godek będą mieć ogromny problem, by cokolwiek im narzucić.

Czytaj także: 14-latka zatrzymana na proteście w Olsztynie? Policja wyjaśnia

W samej Warszawie strajkowało ok. 10 tys. uczniów z ponad 40 szkół. Przy pełnym poparciu bardzo wielu nauczycieli i dyrektorów, którzy w piękny sposób to okazują.


Na przykład dyrektor jednego z warszawskich liceów tak zareagował na "dyscyplinujące" pismo z kuratorium w sprawie protestów, że uczniowie pękają z dumy. Najwyraźniej przerażona Aurelia Michałowska, mazowiecka kurator oświaty, apelowała w tym piśmie o "pilne zdiagnozowanie sytuacji w szkole kierowanej przez Państwa oraz podjęcie stosownych działań wychowawczych".

"Tak, XXX Liceum Ogólnokształcące im. Jana Śniadeckiego w Warszawie respektuje i przestrzega wszystkich powyższych norm prawnych i jest otwarte na wszelkie inicjatywy uczniowskie, które sprzyjają rozwijaniu u uczniów postaw obywatelskich i demokratycznych" – odpowiedział na to Marcin Konrad Jaroszewski, dyrektor liceum Śniadeckiego.
Marcin Konrad Jaroszewski
dyr. XXX Liceum Ogólnokształcące im. Jana Śniadeckiego w Warszawie

"Nie może Pani nie docenić mądrości licealistów, którzy, w przeciwieństwie do rządzących wyprowadzających swoimi nieodpowiedzialnymi decyzjami ludzi na ulice w czasie epidemii, zachowali się nadzwyczaj odpowiedzialnie i pozostali w domach. To też zasługuje na uznanie". Czytaj więcej

Nauczycielka o faszystowskich symbolach


Gesty i słowa wsparcia można mnożyć w całym kraju. Ale były też reakcje przeciwne. Niejeden nauczyciel, przeciwnik protestów i aborcji, dał już to swoim uczniom mocno odczuć.

– Mnie ręce opadły. Okazuje się, że takich sytuacji jest dużo więcej – mówi naTemat posłanka KO Marzena Okła-Drewnowicz, która opublikowała w sieci nagranie z liceum w Końskich. Jedna z nauczycielek, nagrana przez uczniów podczas lekcji zdalnej, mówi na nim surowym głosem: – Usuwamy faszystowskie symbole. Bo nie dopuszczę was do lekcji! Macie na to trzy minuty. To fragment nagrania. Lokalny portal tkn24.pl napisał, że dwie nauczycielki z tej szkoły "wyrzucały uczniów mających błyskawicę w swoim zdjęciu profilowym z e-lekcji". Druga z nauczycielek miała jeszcze mówić: "Ja jestem osobą wierzącą. Dobrze wiecie o tym. W tym momencie obraża mnie ta sytuacja".

Dyrektor LO w Końskich tłumaczy


Zachowanie nauczycielek wywołało lokalną burzę. Na dyrektora placówki spadł hejt, wydał już w tej sprawie oświadczenie. Kategorycznie zaprzecza, jak stwierdziła anonimowa licealistka, że miał "spisywać uczniów z błyskawicami", uważa, że potraktowano go obrzydliwie i oskarżono o rzeczy, których nigdy nie zrobił. – Zostałem oblany hejtem, a jednocześnie oskarżeniami i telefonami wyrażonymim poprzez maile i telefony – mówi naTemat Wojciech Jasnos.

Dlatego bardzo dokładnie przeanalizował zdarzenie w swojej szkole. Odsłuchał nagrania. Wysłuchał wyjaśnień ze strony dwóch nauczycielek

– Pouczyłem je. Wedle mojej oceny oraz osób, z którymi się konsultowałem, a także informacji, które otrzymałem, symbol, który wykorzystywany jest w strajku kobiet, nie jest symbolem faszystowskim. Używanie takiej definicji jest oczywiście nadużyciem i złą rzeczą. Jednocześnie jednoznacznie przekazałem, że grożenie uczniom usunięciem z zajęć oraz usuwanie z zajęć uczniów, którzy na swoich awatarach takim symbolem się posługiwali, jest niedopuszczalne i niewłaściwe – podkreśla w rozmowie z naTemat dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Komisji Edukacji Narodowej w Końskich.

Jak zareagowały nauczycielki? – Przyjęły. Moje stanowisko ze względu na autorytet dyrektorski powinno być przyjęte. Nie wyobrażam sobie, żeby uczniowie z powodu niewycofania tych awatarów mogli być w jakikolwiek sposób represjonowani – odpowiada.

Nauczyciela: "Błyskawica to symbol szatana"


Ale to nie jest jedyny przypadek, o którym donoszą lokalne media i który jest szeroko komentowany w internecie. Podkreślmy, nie chodzi o całe szkoły. To raczej postawy pojedynczych nauczycieli.

Na przykład w V LO w Gdańsku podczas jednej z lekcji uczniowie ustawili na zdjęciach profilowych czerwoną błyskawicę. Według trójmiejskiej Wyborczej, nauczycielka miała im zarzucić propagowanie nazizmu i zagrozić, że nie będzie prowadziła lekcji. Uczniowie zdecydowali się opuścić lekcję.

Tu również nauczycielka została poinformowana przez dyrekcję, że "nie ma prawa wywierać nacisku na stronę graficzną awatara uczniów". Według lokalnych mediów, również jedna z nauczycielek Szkół Zakładu Doskonalenia Zawodowego w Kraśniku wdała się w dyskusję z uczniami na Facebooku i zapowiadała, że każdy uczeń, który będzie używał symbolu błyskawicy, zostanie wyrzucony ze zdalnych lekcji. "Błyskawica to symbol szatana. Niektórzy z was więc demonstrują, że chcą mu służyć?" – tak według "Dziennika Wschodniego" napisała do uczniów.

"Jej zdaniem błyskawice nosili esesmani, zabójcy, hitlerowcy w obozach koncentracyjnych, funkcjonariusze Gestapo, włoscy faszyści i Ukraińcy palący Warszawę po Powstaniu Warszawskim. Mordowali i gwałcili od dziecka po staruszki w ruinach Warszawy" – czytamy w "DW". Marzena Okła-Drewnowicz mówi, że słyszała jeszcze o jednej szkole, w której nauczyciel porównał błyskawicę do symbolu SS. – Już pomijam samą kwestię tego, czy uczniowie powinni lub nie oznaczać swoje profile. Ale wprowadzanie dzieci w błąd, że jest to symbol faszystowski, SS, to jest skandal. Mówienie o tym, że błyskawica to symbol SS, jest straszne. To jest dopiero upolitycznienie. Z tym nie mogę się pogodzić – podkreśla.

Katecheta grozi odmową bierzmowania


Zaczęły się też groźby ze strony katechetów. "Informuję, że jak zobaczę na czyimś zdjęciu profilowym błyskawicę, czyli symbol, którym posługiwali się naziści w czasach wojny, którzy mordowali ludzi, a którym posługują się dziś osoby, które są za aborcją, czyli mordowaniem małych, niewinnych dzieci, to usunę z przygotowania do Sakramentu Bierzmowania" – tak ksiądz katecheta miał napisać do rodziców starszych klas jednej ze szkół podstawowych w Krynicy-Zdroju. Wiadomość wysłał przez dziennik elektroniczny, o czym informuje krakowska "Wyborcza".

Ksiądz dodał jeszcze: "Proszę popatrzeć, jak zachowują się osoby, które mają ten grom na różnych plakatach i dewastują kościoły, miejsca święte, pomniki, cmentarze, Eucharystie... Ostrzegam, żeby nie było problemu".

Również ksiądz w Pile zagroził, że popierających aborcję nie dopuści do bierzmowania. A w Lublinie dyrektor katolickiego LO m. św. Stanisława Kostki w ogóle wystosował list do rodziców uczniów swojej szkoły i ostrzegł, że za udział w manifestacjach poniosą konsekwencje i mogą zostać skreśleni z listy uczniów.

Minister Czarnek ostrzega uczelnie


Do tego dochodzi jeszcze straszenie ze strony nowego ministra edukacji. Przemysław Czarnek tak wytknął już nieodpowiedzialną postawę nauczycielom, którzy zachęcali uczniów do strajku. Zapowiedział konsekwencje wobec osób, które narażają dzieci.
Przemysław Czarnek

"Docierają do nas sygnały, na szczęście z niewielu miejsc, ale jednak każdy sygnał jest ważny, że niekiedy nauczyciele zachęcają uczniów do udziału w wydarzeniach ulicznych, wprowadzając niepokój, wprowadzając pewien chaos. Ale nade wszystko jest to postawa, którą należy nazwać postawą skrajnie nieodpowiedzialną". Czytaj więcej

– To jest ewidentna próba zastraszenia. Gorzej niż za komuny. Albo jesteś z władzą i masz wszystko, albo jest przeciwko i wtedy ponosisz konsekwencje za wyrażanie swoich poglądów. To się robi bardzo niebezpieczne. Nie ma nic gorszego niż wprowadzanie indoktrynacji, restrykcji w stosunku do dzieci i młodzieży. A to się dzieje – uważa posłanka KO.

– To jest próba ograniczenia rozlewania się tego protestu na różnych płaszczyznach. Ale też idealna okazja dla PiS do manipulacji w edukacji. Jedni pokazują symbol błyskawicy, inni nie. Ale są też niezdecydowani, którzy słyszą od swojej pani nauczycielki, że to jest symbol SS i zaczynają w to wierzyć. Ale minister Przemysław Czarnek posunął się jeszcze dalej. Nie chodzi przecież tylko o protestujących uczniów. Studenci też wychodzą na ulice.

Minister już ostrzegł uczelnie, które w dniu strajku zarządziły godziny rektorskie. Jak zapowiedział, mogą stracić pieniądze, jeśli dały studentom wolne na protest.

– Pan Minister Czarnek swoim wystąpieniem mnie nie zaskoczył. Ten ulubieniec Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego został przecież wynajęty przez partię rządzącą jako komisarz od edukacji i nauki! – reaguje w rozmowie z naTemat prof. Janusz Rachoń, były rektor Politechniki Gdańskiej i były senator RP..

Mówi, że liczy na to, że Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich wypowie się na ten temat. – Jestem bardzo zaskoczony, że do dnia dzisiejszego nie zajęła. Nowe prawo o szkolnictwie wyższym, przeforsowane przez pana wicepremiera Gowina, zakłada daleko idącą autonomię uczelni i rektora. Uprawnienia rektora są naprawdę dużo większe niż w poprzedniej ustawie. I chwała Bogu pan minister Czarnek to wie. W związku z tym straszenie, że cofnie finansowanie inwestycji czy grantów jest po prostu skandaliczne – ocenia.

Prof. Rachoń podkreśla, że granty przyznawane są na zasadzie konkursów. – W związku z tym musi być dobrze uzasadniony wniosek, który podlega ocenie co najmniej trzech recenzentów. Jeżeli taki wniosek jest merytorycznie poprawny, formalnie poprawny i ma pozytywne oceny recenzentów, to żadne pozamerytoryczne względy nie mają prawa być brane pod uwagę. A minister sugeruje, że ze względu na jego opinię i poglądy polityczne, będzie cofał te finanse. Zgodnie ze wszystkimi przepisami i regulaminami, minister nie ma prawa posługiwać się względami politycznymi jeśli chodzi o granty i wnioski inwestycyjne – zaznacza prof. Rachoń.