"Niewyobrażalne. Tak nie było nawet u Zalewskiej". To oni grożą nauczycielom ws. protestów
– Krytykowaliśmy ją za reformę, ale nikt nie próbował nam narzucać światopoglądu. Tu poszli o krok dalej. Jestem zdziwiona, bo wydawało się, że po pani Zalewskiej czegoś takiego nie będzie, że będą z nami rozmawiać. Ale to, co robi pan Czarnek, to zaprzeczenie wszystkiego. To jest bardzo przykre, że nagle rzucili się na szkoły i próbują dyscyplinować nauczycieli. Wszystkich by teraz karali. I uczniów, i rodziców, i nauczycieli. Ale to nie jest droga. To ślepy zaułek – reaguje w rozmowie z naTemat.
MEN poprosiło kuratorów oświaty
Ministerstwo Edukacji otwarcie przyznało, że poprosiło kuratorów oświaty o sprawdzenie czy nauczyciele nie namawiali uczniów do udziału w protestach i jaka była na to reakcja dyrektorów szkół. Zagroziło też konsekwencjami przewidzianymi prawem. O tym, jak działają kuratorzy, słyszymy od kilku dni.
Ich pisma skierowane do szkół zostały upublicznione i wywołały powszechne oburzenie. "Myślę, że kuratorzy powinni się zająć ważniejszymi sprawami. Dzieci nie radzą sobie z tym, co w tym roku się wydarzyło zarówno w domu jak i w szkole. Może w tym trzeba pomóc, a Wy chcecie żeby donosili na nauczycieli" – wściekają się internauci.
"Dziwi natomiast to posłuszne wykonywanie poleceń przez niektórych kuratorów ochoczo zamieniających się w śledczych pana ministra. Żądających od dyrektorów donoszenia na pracowników, którzy korzystają z obywatelskich praw" – skomentował na FB.
– Zdecydowanie kuratorzy oświaty są teraz politykami. Realizują politykę rządu, a nie taka jest rola kuratora. Ich rola to nadzór merytoryczny nad pracą szkół, przedszkoli. Na pewno nie jest to indoktrynacja, ani wyciąganie konsekwencji. Te role chyba się komuś pomyliły – uważa Urszula Kruczek.
Reakcja Dolnośląskiego Kuratora Oświaty
Świebodzice są pod kuratelą dolnośląskiego kuratora oświaty. Tu do placówek edukacyjnych trafił list, w którym Roman Kowalczyk (na stanowisku od 2016 roku) pisze, że jest "smutny i zatroskany" rozwojem epidemii koronawirusa, a także "wielotysięcznymi protestami". Po czym ostrzega nauczycieli, że nie powinni protestować nawet w prywatnym czasie. To on cytował również Don Vasyla.
Czytaj także: Kurator oświaty ostrzega nauczycieli ws. strajków. W liście cytuje... Don Vasyla
– Wcześniej taki nie był. Raczej był stonowany. Ale myślę, że w związku z tym, że inni kuratorzy zajęli stanowisko, to i on poczuł się wywołany do tablicy. Nigdy do tej pory nie było takiej sytuacji. Mam nadzieję, że większość dyrektorów potraktuje ten list jako radosną twórczość pana kuratora – mówi Urszula Kruczek.
– Nikt nie ma prawa ograniczać naszej wolności osobistej, naszej swobody wypowiadania swoich opinii i poglądów oraz absolutnie ograniczać wolności innych nauczycieli, czy dyrektorów. Nie można zmuszać dyrektorów, żeby donosili na swoich nauczycieli, ani wypytywali uczniów, czy brali udział w protestach. Nikt nie może ich do tego zmusić – podkreśla.
Listy innych kuratorów oświaty
O listach z Kuratorium Oświaty głośno w całej Polsce. Oto jak niektórzy zareagowali.
"Jakakolwiek forma agitacji politycznej na terenie szkoły lub placówki jest niedopuszczalna. (...) Jednocześnie przypominam o państwa odpowiedzialności i obowiązkach w zakresie nadzoru pedagogicznego oraz przestrzegania zasad etyki zawodowej przez nauczycieli" – napisał Robert Gaweł, były senator PiS, od kilku miesięcy wielkopolski kurator oświaty.
Czytaj także: Będzie "nową Barbarą Nowak"? Oto były senator PiS, który właśnie został kuratorem oświaty
"Martwi nas, jeżeli nauczyciel, który naprawdę odpowiada za właściwą jakość wychowania i nauczania, namawia uczniów do wzięcia udziału w tych protestach. Na każde wulgarne czy chuligańskie zachowanie ze strony uczniów, nie powinno być zgodny nas, dorosłych" – stwierdziła zachodniopomorska kurator oświaty.
Magdalena Zarębska-Kulesza objęła to stanowisko w 2016 roku. Dwukrotnie, w latach 2015 i 2019 startowała z listy PiS w wyborach do Sejmu, ale bez rezultatu. W ostatnich wyborach zdobyła 0,42 proc. poparcia.
Na Pomorzu kurator Małgorzata Bielang uznała za "niedopuszczalne i zabronione prawem wszelkie próby wykorzystywania uczniów do działań o charakterze politycznym oraz indoktrynacji ideologicznej".
Stwierdziła, że szkoły mają obowiązek apolityczności i zachowania bezstronności. "Powinny skupiać się na mechanizmach demokracji bez komentowania bieżących wydarzeń i bez wartościowania ich uczestników" – napisała w liście otwartym.
Pojawiło się też ostrzeżenie.
"Sytuacje, kiedy inicjatywą nauczyciela lub dyrektora jest zachęta uczniów np. do wspólnych (z nauczycielami) „spacerów”- w obecnej sytuacji epidemicznej – są dzisiaj skrajną nieodpowiedzialnością i karygodnym łamaniem prawa, co spotka się każdorazowo z reakcją ze strony Pomorskiego Kuratora Oświaty, jako organu sprawującego nadzór pedagogiczny nad działalnością przedszkoli, szkół i placówek oświatowych w województwie pomorskim".
Czytaj także: Prezydent Gdyni nie wytrzymał po działaniach Czarnka. Szczurek murem za nauczycielami
Podobnie, jak w Warszawie na pismo od mazowieckiej kurator oświaty po mistrzowski odpowiedział dyrektor XXX Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Śniadeckiego.
Aurelia Michałowska prosiła dyrektorów o "pilne zdiagnozowanie sytuacji w szkole kierowanej przez Państwa oraz podjęcie stosownych działań wychowawczych". W 2019 bezskutecznie startowała do Sejmu z listy komitetu wyborczego PiS.
Jak reagują dyrektorzy i nauczyciele
– To sprawa uczniów, ich rodziców, nauczycieli. To są nasze poglądy, nasze prawa obywatelskie, których nikt nam nie odebrał. I nikt nie ma prawa nam ich odebrać, bo nie zmieniła się ani ustawa o systemie oświaty, ani konstytucja. Nauczyciele mają obowiązek rozmawiać z uczniami o tym, co się dzieje. Oni ma wychowywać tych młodych ludzi, żeby mieli odwagę bronić swoich wartości i poglądów – mówi oburzona Urszula Kruczek. Dodaje, że z rozmów, które prowadziła, wynika, że dyrektorzy nie mają zamiaru nikogo wypytywać i inwigilować.
Czy kiedykolwiek w swojej pracy zawodowej pamięta taką ingerencję? – Na początku stanu wojennego prowadzono z nami rozmowy. Wtedy próbowano w jakiś sposób dyskryminować nauczycieli. Ale to był stan wojenny. Prawie 40 lat temu. W życiu bym się tego nie spodziewała teraz. To jest niewyobrażalne i głupie. Mamy XXI wiek i trudno nam narzucić jedną ideologię, jeden system wartości – reaguje.
– Nie jesteśmy w szklanej bańce. Mamy dostęp do internetu, wiemy co się dzieje na świecie, że są różne poglądy, ludzie o różnych orientacjach seksualnych. I każdy ma prawo realizować się tak, jak chce. Nikt nie ma prawa ograniczać tej wolności. Kurator też nie – podkreśla.
Kurator mianowany przez Czarnka
Pisma kuratorów są różne. W jednych jest więcej emocji, w innych mniej. Lokalne media na Podlasiu twierdzą, że tu kurator "apelowała o odradzanie uczniom udziału w protestach". Ale "polecenia wszczęcia kontroli kuratorium nie otrzymało".
Kujawsko-pomorski kurator oświaty Marek Garlik zaapelował zaś o pogadanki wychowawcze: "Oprócz sfery dydaktycznej nadal ważna, a może nawet ważniejsza niż kiedykolwiek, jest działalność opiekuńcza i wychowawcza".
A na Podkarpaciu kurator stwierdziła, że porozmawiałaby z młodzieżą. "Młodzi ludzie są przekonani bowiem, że wiedzą już wiele o wolności własnej, ale czy mają świadomość, że nie jest ona synonimem bezkarności?" – napisała Małgorzata Rauch, kurator od 2016 roku, jak podawały lokalne media, również związana z PiS.
Z kolei w Łodzi list do dyrektorów szkół był jednym z pierwszych zadań nowego kuratora oświaty. Waldemar Flajszer, lokalny działacz PiS, jest kuratorem od tygodnia. Funkcję powierzył mu Przemysław Czarnek."Za naszą wiedzą czy nie, są oni uczestnikami lub świadkami sytuacji gorszących, wykrzywiających obraz wolnego człowieka. Wyzwiska, język pełen agresji i nienawiści niewiele mówią ani o wolności człowieka, ani o jego godności, raczej go z niej odzierają i odczłowieczają". Czytaj więcej
Jak podaje "Dziennik Łódzki", do MEN zgłosił trzy przypadki namawiania uczniów przez nauczycieli do wzięcia udziału w protestach."Niestety docierają do nas niepokojące sygnały o sytuacjach, w których Nauczyciele nawołują i zachęcają uczniów oraz wychowanków do zaangażowania się w różnego rodzaju manifestacje, strajki i protesty, mające charakter zgromadzeń. Format tych zajść nie pozostawia wątpliwości, że w trakcie ich trwania nie są przestrzegane obostrzenia wynikające z wprowadzonego stanu pandemii".
Kuratorium zastrzegło jednak, że nie zbiera żadnych danych osobowych. Stwierdziło, że to reakcja na sygnały od rodziców.
Ale przykłady donosów już są. Jak podaje "Dziennik Zachodni", kilkoro nauczycieli z woj. śląskiego stanie prawdopodobnie przed komisją dyscyplinarną.