Co wyniknie z protestów w ramach Strajku Kobiet? Prof. Fatyga: "Urodziło się poczucie wspólnoty"

Ola Gersz
– Świat od takich wydarzeń nie zmienia się w pięć minut. Ale w ludziach, którzy przeżyli to doświadczenie, nawet jeśli się rozejdą do domów, zostanie pamięć o tym, jaką mają razem siłę. To już może być doświadczenie formujące przyszłość – mówi o Strajku Kobiet w poniedziałkowym "Newsweeku" socjolożka, prof. Barbara Fatyga.
W ostatnich dniach na ulice wyszły tysiące ludzi Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta
Czytaj także: "Zwyzywał nas od hitlerowców, esesmanów". Skandaliczna reakcja nauczyciela na błyskawicę w awatarach

Po decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji w Polsce zawrzało. W ramach Strajku Kobiet od ponad dwóch tygodni na ulice wychodzą protestujący, którzy sprzeciwiają się rządom PiS. W piątek 30 października przez Warszawę przeszło nawet 100 tysięcy ludzi z całej Polski.

Czy z tych protestów ulicznych – jednych z największych w historii Polski – coś zostanie na dłużej? Zdaniem prof. Barbary Fatygi, socjolożki, teraz nie da się już uniknąć dyskusji o pokoleniach – a to z powodu zaangażowania w Strajk Kobiet młodych ludzi.


Legenda pokoleniowa


– Prezydent Kwaśniewski powiedział, że te protesty staną się mitem założycielskim pokolenia. W naukowym dyskursie o pokoleniach mówi się raczej o legendzie pokoleniowej. Ta legenda się na naszych oczach urodziła – mówi Fatyga w wywiadzie "Legenda pokoleniowa" w poniedziałkowym wydaniu "Newsweeka". Jak tłumaczy, legendy pokoleniowe organizują masową wyobraźnię.

Zdaniem socjolożki przy okazji Strajku Kobiet stało się cos jeszcze. – Urodziło się poczucie wspólnoty, które zapewne dla większości tych młodych ludzi było przeżyciem dość oszałamiającym. I na tym już można (coś) budować – stwierdza prof. Fatyga, podkreślając, ze owa grupa pokoleniowa jest dość szeroka. Na ulice wychodzili i nastolatki, i 30-latki.

– Świat od takich wydarzeń nie zmienia się w pięć minut. Ale w ludziach, którzy przeżyli to doświadczenie, nawet jeśli się rozejdą do domów, zostanie pamięć o tym, jaką mają razem siłę. To już może być doświadczenie formujące przyszłość – podkreśla prof. Fatyga.

Wspólnota krwi i ziemi


Co wyniknie z protestów w ramach Strajku Kobiet? Mimo że na ulice wychodzą tłumy ludzi domagające się w Polsce zmian, zdaniem prof. Barbary Fatygi "nikt nie zajmuje się przyszłością".

– Bunt to jest chwila, a myślenie o przyszłości nie jest na pięć minut. Tymczasem ten bunt ma miejsce w świecie, w którym zohydzono wszystkie autorytety, przede wszystkim autorytet nauki, która mogłaby pomóc jakoś rozpoznawać przyszłość. Bez docenienia nauki nie mamy szansy przetrwać – mówi prof. Fatyga.

I krytykuje podejście do nauki władz PiS. – Wyraźnie zapowiedziano: trzeba się zabrać za uczelnie, bo nie wychowują takiego człowieka, jaki jest nam potrzebny. Wzięto nawet funkcjonariusza, który się tym zajmie. Rządzący mówią, że ludzie, którzy protestują, nie chcą być Polakami, i dlatego trzeba tak przebudować szkoły i uczelnie, żeby wychowywały Polaków – zauważa socjolożka.
Według prof. Fatygi, obecne władze chcą wracać do koncepcji narodu opartej na wspólnocie krwi i ziemi, która "narobiła w historii XX wieku dużo zła".

– W ostatnich latach przed przejęciem władzy przez PiS badania pokazywały jasno, że nasze społeczeństwo odchodzi od takiego myślenia. Na pytanie o to, kto jest Polakiem, coraz rzadziej wskazywano krew i ziemię. Odpowiadano, że ten, kto posługuje się językiem polskim oraz że Polakiem jest ten, kto się nim czuje. Takie myślenie jest dziś rujnowane i wypleniane, co samo w sobie niszczy duszę, jest anachroniczne, głupie i podłe – ocenia prof. Barbara Fatyga.

Socjolożka zauważa, że jako społeczeństwo "potrzebowaliśmy sporo czasu, żeby dojrzeć do mądrego, niewykluczającego traktowania sprawy narodowości".

– Dziś próbuje nam się zapewnić narodową integralność, odwołując się do czegoś, co nie działa, czyli śmietnika symboli i idei narodowych. Świat już tak nie działa, musiano by tu zbudować autarkię na wszystkich możliwych poziomach – konstatuje.

Nowi młodzi


A czy można stworzyć "nowych młodych" Polaków? Według prof. Barbary Fatygi "na szczęście oni się nie dadzą".

– Nie da się skierować młodego pokolenia, które ma doświadczenie udziału w cywilizacyjno-kulturowych przemianach, z powrotem do czytania Bełzy i wychowywania na ideach z wierszyków Jachowicza – podkreśla.

Czy to najważniejszy wniosek z tych protestów? Że – jak pyta dziennikarz "Newsweeka" – "młodzi ludzie nie dadzą się stworzyć, że to jest możliwe tylko w warunkach skrajnie totalitarnych?".

– Pewnie tak. Bo co? Zabrać szczeniakom smartfony, tablety, całkiem odciąć ich od świata? Poza tym kod kulturowy, który proponuje tamta strona, tylko udaje stary. A naprawdę jest pusty w środku i pokawałkowany. Oni przyspieszają erozję tego, co jeszcze z tych starych kodów i wzorców zostało – ocenia prof. Barbara Fatyga.

Całość przeczytasz w poniedziałek w nowym wydaniu "Newsweeka".

Czytaj także: Gonciarz pokazał zjawisko, jakiego wcześniej nie było. Tak PiS doprowadził do "wojen domowych"