Do Wigilii jeszcze daleko, ale niektórzy już ubrali choinki. Dlaczego tak wcześnie? Bo to… rok 2020

Ola Gersz
Mamy pierwszą połowę listopada. U sąsiadów świecą się w oknach bożonarodzeniowe lampki, internauci publikują zdjęcia ubranych choinek, znajomi kupili już prezenty. Gdzie nie spojrzę, tam święta. Dlaczego aż tyle osób kupiło choinki i udekorowało domy tak wcześnie? Z dwóch prostych powodów. Jeden to 2020 rok. Drugi? Strach. Nie tylko przed koronawirusem.
Akop Szostak, znany trener, influencer i zawodnik MMA już ubrał choinkę. Fot. Instagram / Akop Szostak
Jestem "bożonarodzeniarą" i wcale się tego nie wstydzę. Każdego roku zachowuje się, jakby mózg oplotły mi lampki choinkowe i świąteczne łańcuchy. Wieszam światełka, gdzie tylko się da, palę świeczki o zapachu cynamonu i pomarańczy, wydaję pieniądze na dekoracje, których i tak mam za dużo, odhaczam kolejne filmy z mojej listy "do obejrzenia przed świętami". Kocham Boże Narodzenie.

Ale w tym roku jest inaczej. Nie mogę doczekać się świąt jeszcze bardziej, niż zwykle. Świąteczny szał zwykle zaczynał się u mnie już na początku grudnia. A teraz? Jest 10 listopada, a ja już mam wszystkie prezenty. Papier do pakowania leży w szafie. Dekoracje wyciągnięte, czekają na powieszenie. Lampki, świeczniki i świeczki w gotowości. Świąteczna playlista leci w moim mieszkaniu od tygodnia. Zamówiłam już nowy sweter świąteczny i puchate skarpety w Mikołaje.


Rozglądam się już za choinką, mimo że zgodnie z tradycją w moim domu rodzinnym zawsze ustawiało się ją i ubierało dzień przed Wigilią. "Adwent to nie Boże Narodzenia" – mówiła mi zawsze mama. Byłam tej tradycji wierna nawet "na swoim", ale tym razem będę miała drzewko wcześniej. Chcę Bożego Narodzenia teraz, już. Nieważne co pokazuje kalendarz.

Boże Narodzenie w listopadzie

Czy coś jest ze mną nie tak? Tak myślałam, dopóki... nie zaczęłam się rozglądać. U sąsiada na balkonie stoi już choinka, kilka pięter wyżej w oknie świecą się bożonarodzeniowe lampki. Słyszę od znajomych, że u nich po sąsiedzku też święta już pełną parą. Jak nie choinki, to lampiony i adwentowe świeczniki. Na Instagramie widzę zdjęcia świątecznych drzewek, świetlnych girland i ozdobnych wieńców. Książkowi instagramerzy recenzują już świąteczne powieści. "Ok, jestem już full mood Święta. Zaraz zakładam maseczkę i idę kupić sweter z reniferem, składniki na piernika i kalendarz adwentowy!" – napisała jedna z nich, Maddie Pawlowska (@kapitan_maddie). Podobnie jest na grupach na Facebooku, na których pojawia się coraz więcej postów i komentarzy w stylu: "Może zwariowałam, ale u mnie choinka już ubrana".

Czytam: "Świętuję od października!", "Powiedzcie, że nie jestem jedyna i że jest ktoś tak samo stęskniony za Świętami i już ma ubraną choinkę", "Po wielu negocjacjach po 11 listopada mogę ubierać dom na święta", i tak dalej, i tak dalej.

Cytowani internauci wstawiają zdjęcia na dowód swojego świątecznego nastroju. U co piątego ubrana choinka już stoi w salonie, u co trzeciego dom jest już udekorowany (na razie bez drzewka). U praktycznie każdego "maniaka Bożego Narodzenia" dekoracje już kupione, czekają na rozwieszenie i rozstawienie.

Nie mam już wątpliwości. Święta zaczęły się w tym roku wcześniej.

Kiedy ubrać choinkę?

Ale dlaczego aż tak wcześnie? W polskich domach niecierpliwi czekali do 6 grudnia, czyli Mikołajek, inni ubierali choinkę kilka dni przed Wigilią lub czekali na koniec Adwentu i ozdabiali ją wieczorem 23 grudnia albo w wigilijny poranek. Prawdziwi "maniacy" Bożego Narodzenia mieli już 1 grudnia w swoich domach świąteczny klimat. Do tej pory w listopadzie Boże Narodzenie istniało w Polsce tylko w sklepach. "Powariowali chyba, dopiero było Wszystkich Świętych" – to był stały tekst większości ludzi na widok Mikołajów w centrach handlowych. Krytykowaliśmy Amerykanów, że świętują za wcześnie, wygłaszaliśmy tezy o "komercjalizacji świąt" i kręciliśmy nosem, gdy znajomy na miesiąc przed świętami publikował "Last Christmas" na Facebooku.

Jednak tak było każdego innego roku. Normalnego roku. A teraz mamy 2020 rok i pandemię koronawirusa – wszystkie zasady poszły do kosza.

"Ten rok jest tak do dupy, że jeśli to Ci sprawia radość, to dawaj!" – napisała użytkowniczka Facebooka na jednej z grup. Pod komentarzem pół tysięcy pozytywnych reakcji. Trafiła w sedno. Chcemy dekorować dom wcześniej, niż zwykle, bo jesteśmy podłamani, zagubieni i zmęczeni. Potrzebujemy świąt. – Ten rok mnie przytłoczył. Od miesięcy boję się koronawirusa, boję się o swoich rodziców. Brakuje mi koncertów, podróży, mam dosyć maseczek. Chcę już normalności. Boże Narodzenie to stały punkt roku, coś przyjemnego i dobrze znanego. To czas miłości, szczęścia i dobra. W tym roku tego wszystkiego było jak na lekarstwo. Dlatego chcę tę atmosferę czuć jak najdłużej – tłumaczy mi internautka Beata, którą zapytałam, dlaczego ubrała już choinkę.

Beata ma 33 lata, dwoje dzieci. Mówi, że od kiedy udekorowała mieszkanie, wszyscy domownicy są w lepszym nastroju. Córki, uczennice podstawówki, które były rozgoryczone, że znowu muszą uczyć się online (Beata mówi, że źle zniosły psychiczne poprzedni lockdown), wyraźnie poczuły się lepiej. Napisały już list do Mikołaja, a rodzina wieczorami ogląda bożonarodzeniowe filmy.

Strach przed lockdownem

Jednak nie tylko zmęczenie tym okropnym 2020 rokiem sprawiło, że ludzie już czują święta. To nie tylko potrzeba emocjonalna: chęć poczucia się radośnie, spokojnie i bezpiecznie. Jest też bardziej prozaiczny powód: strach przed lockdownem.

Centra handlowe są już zamknięte, a narodowa kwarantanna jest coraz bardziej prawdopodobna. Wszystko może się zdarzyć, jarmarków bożonarodzeniowych nie będzie. Co jeśli tuż przed świętami będziemy zamknięci? Gdzie kupimy choinki, dekoracje, prezenty? Jasne, zostaje internet, ale czy kurierzy się wyrobią? Skąd pewność, ze zamówione w grudniu świąteczne gadżety i podarki nie dojdą do nas w styczniu? Niepokój i niepewność są tak duże, że niektórzy wolą dmuchać na zimne i już robią świąteczne sprawunki. Kupują choinki, lampki. To był drugi z powodów, dla których sama zamówiłam wszystkie podarki. Nie muszę się już martwić, że kurier nie dotrze do mnie na czas.

A pierwszy powód? Chciałam zagłuszyć lęk z powodu sytuacji w Polsce. Niezrozumiałe decyzje rządu, decyzja Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, Strajk Kobiet, coraz gorsza sytuacja epidemiologiczna w Polsce... Czasem potrzebna jest ucieczka od rzeczywistości, a Boże Narodzenie tę ucieczkę gwarantuje. I to widać po ilości mieszkań, w których już świecą się choinki.

"Nie ma czegoś takiego, że za wcześnie"


Jednak niektórzy – bez względu na przyczynę – patrzą na święta w listopadzie krytycznym okiem. – Jak reagują znajomi? Kilka dni wstawiłam zdjęcie choinki na Instagram. Niektórzy się śmiali, że powariowałam, inni krytykowali, że to za wcześnie i bez sensu – mówi Beata. Czy się tym przejęła? Mówi, ze nie bardzo. I prawidłowo. Wnętrzarska influencerka i twórczyni wianków oraz łapaczy snów znana jako Marzena Marideko słynie z bajkowych bożonarodzeniowych dekoracji domu. Sama choinki jeszcze nie ubrała, ale już przygotowuje dekoracje. Na swoim Instagramie zamieściła apel do wszystkich, którzy mówią, że na dekorowanie domu jest za wcześnie.

"Nie ma czegoś takiego, że za wcześnie. Bo kto tak powiedział? Ty? Jeśli komuś pomagają lampki, gwiazdki i choinki w przetrwaniu tego szarego czasu, to czemu komuś bronić. Ja zacznę stroić dom pewnie przed Mikołajkami, ale jeśli Ty masz ochotę już, to niech: 'Serio? Przecież listopad', 'To już? Czemu już?', 'A ja bym tak już nie mogła, psuje to klimat świąt", "Stroi się w Wigilię' po Was spływa" – napisała Marzena Marideko.

"Takie głupie docinki niech Was nie ruszają, piszący je niech lepiej zrobią sobie herbatę i poczytają książkę. Dbajcie o siebie, rodziny, swoje otoczenie i własne szczęście" – dodała. Nic dodać, nic ująć. Lampki na oknie zawieszę już dzisiaj.