Dlaczego mamy tyle zakażeń koronawirusem? Lockdown tylko na chwilę może poprawić sytuację

Anna Kaczmarek
Mamy coraz więcej zakażeń i zgonów spowodowanych SARS-CoV-2. Dlaczego wiosną i latem sytuacja była dużo lepsza? Czy może coś zrobiliśmy żle? Jak tłumaczy w specjalnym podcaście "Koronawirus bez cenzury” dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, wprowadzony lockdown, a także rozporządzenie dotyczące dystansowania się i noszenia maseczek, dały wiosną bardzo pozytywne rezultaty. Później jednak zaprzepaszczono czas "kupiony na początku pandemii”.
unsplash
Teraz pandemia SARS-CoV-2, jak tłumaczy dr hab. Dzieciątkowski, weszła w fazę zakażeń rozproszonych, nie mamy już ognisk epidemiologicznych. Dochodzi do zakażeń wewnątrzrodzinnych rozproszonych po całej populacji. W tej sytuacji kolejny lockdown wcale nie jest dobrym rozwiązaniem.

Przy takim zamknięciu ilość zakażeń spadnie po 4-6 tygodniach. Jednak my będziemy w tym samym miejscu. Nie jesteśmy uodpornieni, nie ma szczepionki. Pojawią się osoby z zagranicy, pojedyncze przypadki z odizolowanych ognisk i będziemy mieli za chwilę taką samą sytuację, jak przed zamknięciem.

Latem rządzącym wydawało się, że uporali się z epidemią SARS-CoV-2. To było złudne zdaniem naszego rozmówcy. Nie stworzono spójnej strategii walki z nowym koronawirusem, a był na to czas. Nie można mówić, że rząd nie wiedział o tym, że ilość zakażeń SARS-CoV-2 zacznie rosnąć jesienią. Na ten temat były dostępne opracowania cenionych instytucji, np. ECDC.

Te dokumenty mówiły wprost, że żaden system ochrony zdrowia nie wytrzyma powtórki scenariusza z Lombardii. Nie były to tajne informacje. Wręcz rozsyłano je do ministerstw zdrowia wszystkich krajów UE.

W drugiej połowie sierpnia rząd tworzył "na kolanie” wytyczne dotyczące powrotu dzieci do szkół od września. Pojawił się wtedy przekaz, że koronawirus w szkołach i kościołach zarażać nie będzie – jakie były podstawy tego typu myślenia? Nie wiadomo.

Błędem był np. brak noszenia maseczek przez dzieci w szkole. Choć ogólnie nasz rozmówca jest zdania, że powrót dzieci do szkoły był uzasadniony raz, że słabym nauczaniem zdalnym, dwa potrzebą kontaktu ze szkołą, rówieśnikami ze względu na rozwój psychiczny dzieci.

Ponadto latem docierały do nas przekazy medialne, że promieniowanie ultrafioletowe na plażach zabija koronawirusa, co oczywiście było nieprawdą. Dodatkowo ludzie zwyczajnie byli zmęczeni pandemią, niespójnym przekazem dotyczącym epidemii, a także nienajlepszym przykładem idącym z góry. Część polityków nie nosiła maseczek, nie zachowywała dystansu społecznego. Ludzie stwierdzili, że może oni mają rację i nie zachowywali reżimu sanitarnego.