Epidemiolog wskazała główne błędy rządu. "Niezgodne z kanonem postępowania"

Karol Górski
Jedną z największych bolączek Polski w walce z epidemią jest zbyt mała liczba wykonywanych testów. Zdaniem epidemiolog prof. Marii Gańczak, dużym błędem jest testowanie właściwie wyłącznie osób z objawami zakażenia. Dodatkowo rozwój epidemii wspomógł powrót dzieci do szkół.
W Polsce testuje się głównie osoby z objawami. Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta
– Od 1 września zaczęliśmy w Polsce testować bardzo wąsko, co jest niezgodne z kanonem postępowania w epidemii. We wszystkich podręcznikach epidemiologii jest napisane, że aby dobrze kontrolować epidemię należy testować nie tylko osoby objawowe, ale też wnikliwie prześledzić ich kontakty i poddawać je kwarantannie, jak również testować – wyjaśniła w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Maria Gańczak.

W dalszej części swojej wypowiedzi uczona podała ważną statystykę i wskazała drugi błąd rządu. – Do około 40 proc. transmisji zakażeń SARS-CoV-2 dochodzi wskutek kontaktu z osobami asymptomatycznymi. Wspomniane rozporządzenie w połączeniu z powrotem uczniów do szkół, bez ustalenia zasad kontroli zakażeń przyczyniło się do tego, że epidemia wymknęła się spod kontroli – uważa Gańczak.


Czytaj także: W raportach MZ z Mazowsza "zniknęły" tysiące zakażonych. Sanepid wyjaśni, skąd rozbieżności

W ostatnich dniach liczba wykonywanych testów drastycznie spadła. Na początku listopada w ciągu doby badano nawet do ponad 80 tys. próbek. Niespełna dwa tygodnie później, w ostatnią niedzielę, testów wykonano zaledwie 35 tys. Mimo względnie niewielkiej liczby zakażeń, odsetek badań z wynikiem pozytywnym był porażający.

Pozornie sytuacja wygląda jednak coraz lepiej. Dziś, w środę, po raz kolejny w raporcie MZ pojawiło się mniej niż 20 tys. nowych przypadków koronawirusa. Podkreślamy jednak jeszcze raz, że trzeba brać poprawkę na liczbę robionych testów. Tym razem i tak było pod tym względem znacznie lepiej. W ciągu ostatnich 24 godzin przebadano 57 tys. próbek.

źródło: WP