Sikorski nie ma złudzeń, co do kompromisu budżetowego UE. "Rząd nie przyzna się do porażki"
"Wydaje się, że Polska i Węgry ostatecznie nie zawetują unijnego budżetu. Słusznie. Ale rząd nie przyzna się do porażki i będzie nas przekonywał, że osiągnął wielki sukces. A to już zwykłe kłamstwo" – pisze o kompromisie budżetowym Radosław Sikorski. Były szef resortu dyplomacji ocenił także, ile ta kłótnia z Unią będzie Polskę kosztowała.
Czytaj także: Polska i Węgry oficjalnie tego nie przyznają. Wiadomo, jak ma wyglądać kompromis ws. budżetu
Były szef resortu dyplomacji w rządzie PO-PSL ocenia w ten sposób pogłoski na temat kompromisu, jaki wypracowały Polska i Węgry w rozmowach z Niemcami, który dotyczy weta unijnego budżetu.
Sikorski zauważa, że w ciągu kilku tygodni od zagrożenia UE, że Polska i Węgry zablokują ustawę budżetową, oba kraje nie zyskały żadnego sojusznika swoich postulatów dot. mechanizmu praworządności. Jednym z nich miała być Portugalia, ale resort zagraniczny tego kraju szybko zdementował pogłoski na ten temat. Za Polską nie opowiedziały się nawet inne kraje Grupy Wyszehradzkiej i Trójmorza.
"Wszystko to dzieje się w warunkach potężnego kryzysu zdrowotnego i gospodarczego, a zatem w czasie, kiedy inne państwa unijne pilnie potrzebują wsparcia finansowego. Polskim nacjonalistom mogło się więc wydawać, że to idealny moment na szantażowanie instytucji unijnych. Źle im się wydawało. Podobny błąd popełnili zwolennicy brexitu" – dodaje Sikorski.
Były minister podkreśla, że nie są znane żadne rozwiązania, które mają w czwartek na Radzie Europejskiej zaproponować Polska i Węgry. Pozostają tylko nieoficjalne ustalenia mediów, których prawdziwość poznamy na dniach. Polityk jednak jest zdania, że mimo kompromisu to Polska i tak jest przegraną stroną.
Czytaj także: Morawiecki i Orban zabrali głos ws. kompromisu. Są nowe fakty ws. unijnego budżetu