Aktywistka oskarża urzędnika o zniszczenie bud dla psów. On wyjaśnia, co wydarzyło się naprawdę

redakcja naTemat
"Decyzją Dyrektora Zakładu Gospodarki Komunalnej w Łochowie zostały zniszczone budy, które od 4 lat były schronieniem dwóch bezdomnych psów" – napisała na Facebooku Łucja Lenartowicz, która pomaga bezdomnym zwierzętom. Jest post szybko przykuł uwagę internautów. Na jej zarzuty odpowiada też urzędnik.
Jak informuje wolontariuszka, zwierzęta straciły jedyny dach nad głową. Fot. Facebook/Łucja Lenartowicz
Łucja Lenartowicz, aktywistka pomagająca zwierzętom, opisuje historię dwóch psów, które mieszkały na terenie Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów pod Łochowem (woj. mazowieckie). Każdy znał Miśka i Dżekiego, zwierzęta po przejściach, i nikt się ich nie bał, jak zaznacza autorka wpisu.

"Gosia codziennie przed pracą, często gdy jeszcze było ciemno, z koszmarnym bólem kręgosłupa jeździła by dać im jeść, a zimą skuć lód w miskach. Leczyłyśmy je, odrobaczałyśmy, dostawały preparat na kleszcze" – opisuje.

Kobieta wyjaśnia, że gdy tym razem pojechała do psów w miejscu bud zobaczyła tylko pusty trawnik. Budy były jedynym schronieniem Miśka i Dżekiego.


"Jak tak można? Nie wiem gdzie teraz są. Straciły jedyny dom jaki miały. Znajdę nasze Miśki choćbym miała nie spać i nie jeść. Ale jeśli włos im z głowy spadnie to nie wiem co zrobię. Pan Krzysztof zabrał im nie tylko dom ale zrobił dużo więcej. Jako Dyrektor odpowiedzialny za wysypisko jest jak widać bardzo skory do porządków. Szkoda, że mimo wielu próśb nie jest skłonny zadbać o przechowalnię, która oszczędza Gminie bardzo dużo pieniędzy" – czytamy we wpisie Łucji Lenartowicz. Wolontariuszka przyznaje też, że mimo próśb osób zajmujących się bezdomnymi psami, na pomoc gminy liczyć nie można, a chodzi chociażby o dostęp zimą do wody czy o zadaszenie kojców. Krzysztof o którym mowa we wpisie, to Krzysztof Marciniak, dyrektor Samorządowego Zakładu Gospodarki Komunalnej w Łochowie.

"Zabierając im budy zabrał dużo więcej! Mnie wiarę w to, że mogę nadal tu pomagać
bezdomnym psom, ale gminie też zabrał dużo. Może i więcej. Od kilku lat żaden pies, o którym wiedziałam nie trafił do schroniska. ŻADEN. Kilkaset tysięcy oszczędności Gminy na schronisko. Poświęciłam wszystko łochowskim psom! Życie zawodowe i prywatne" – wyjaśnia wolontariuszka.
Łucja Lenartowicz
wolontariuszka pomagająca bezdomnym zwierzętom w Łochowie i okolicach

Pan Dyrektor swoją bezduszną decyzją, której jeszcze bronił, przekreślił moja wiarę na kompromis. Odbierając im schronienie odebrał mi coś może ważniejszego. Siłę. Wystarczyłby jeden telefon -"Proszę zabrać te psy". Zabrałabym choćbym miała sprzedać ten kurnik, w którym mieszkam. Zrobimy wszystko by je odnaleźć.

A potem... No cóż, czas najwyższy aby Gmina Łochów wzięła sobie do serca Art.11 Ustawy o Ochronie Zwierząt, mówiący o tym, że wyłapywanie i opieka nad bezdomnymi psami należy do zadań własnych gminy. Bo ja mówię pas.

Odpowiedź dyrektora

Dyrektor Krzysztof Marciniak odpowiada na te zarzuty i podkreśla, że nikt nie zniszczył bud dla psów. "Psy na terenie PSZOK w Łochowie maja doskonałe warunki do pobytu. Dzięki zaangażowaniu wielu dobrych ludzi zamiast trafiać do schroniska w większości przypadków znajdują nowy dom. To dotyczy psów odławianych z terenu gminy. Ponieważ taki system się sprawdza Gmina podjęła decyzję o rozbudowie tego miejsca. I dzisiaj zamiast 4 kojców mamy ich 7" – pisze w wiadomości do redakcji. Krzysztof Marciniak wyjaśnia także sprawę dwóch psów, o których pisze wolontariuszka. "Psy te od co najmniej 3 lat mieszkają sobie na terenie PSZOK. Ich status jest nieuregulowany. Wszyscy je znają. Ja też ( choć dyrektorem SZGK jestem od 1,5 roku) Zawsze gdy przyjeżdżam na PSZOK jestem przez te psy obszczekany – zapewne abym wiedział, że to one są tu gospodarzem" – zaznacza.
Krzysztof Marciniak
Dyrektor SZGK w Łochowie

Jednakże jest to teren publiczny. A zgodnie z Ustawą z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (t.j. Dz. U. z 2020 r. poz. 638) - Art. 10a. 1. Zabrania się:

3. Zabrania się puszczania psów bez możliwości ich kontroli i bez oznakowania umożliwiającego identyfikację właściciela lub opiekuna.

A kto:

Art. 37. 1. Kto narusza nakazy albo zakazy określone w art. 9, art. 10a ust. 1–3, art. 11 ust. 3, art. 12 ust. 1–6, art. 13 ust. 1, art. 14, art. 15 ust. 1–5, art. 16, art. 17 ust. 1–7, art. 18, art. 22 ust. 1, art. 22a, art. 25 lub art. 27 podlega karze aresztu albo grzywny.

Również: 2. Usiłowanie, podżeganie i pomocnictwo do czynu określonego w ust. 1 jest karalne.

Zatem jako urzędnik, zobowiązany do działania zgodnie z prawem i w jego granicach faktycznie powinien psy usuną. Jednakże jeżeli taki miałbym zamiar to postąpił był zgodnie z procedurami. Psy wówczas trafiłyby do adopcji lub schroniska.

Jednakże wychodząc naprzeciw pewnej społecznej akceptacji pobytu tych psów na terenie PSZOK (choć miałem uwagi od pracowników i niektórych mieszkańców, że psy wyglądają groźnie) podjąłem decyzję aby przesunąć ich budy nieco dalej od biura PSZOK (50 metrów dalej). W trakcie przenosin budy się po prostu rozpadły (drewno było przegnite). A ponieważ psów nie było na terenie już od kilku dni (co jest w ich przypadku normalne – zawsze mają jakieś ważne sprawy na terenie gminy) nakazałem budy wyrzucić i zamiast tych starych zakupiliśmy nowe. Postawione zostały w miejscu odpowiednim (przy kojcach ,z dala od biura PSZOK). Czas jaki minął od wyrzucenia starych bud do postawienia nowych to 18 godzin!!!

Dyrektor odnosi się też do samej autorki wpisu, zaznaczając, że relacja z nią nie należy do najłatwiejszych. "Niestety nie potrafi ona rozmawiać z ludźmi. Gdyby dała mi dojść do słowa w trakcie rozmowy telefonicznej dowiedziałaby się o co chodzi. Niestety Postanowiła ponownie sterroryzować gminę, zapominając, że mimo wszystko to nie ona jest zarządcą PSZOK i miejsca do czasowego przebywania psów" – wyjaśnia.

I dodaje, że po fali "hejtu i nieprawdziwych informacjach" sprawa tych dwóch psów wydaje się być przesądzona – prawdopodobnie trafią do schroniska. "Ja osobiście mam pomysł aby zbudować im wybieg spełniający wymagania ustawy (po 15 metrów kwadratowych dla psa) aby mogły sobie spokojnie na PSZOK mieszkać. Nie wiem tylko co one na to, bo wydaje mi się że poczucie swobody i wolności jest dla nich ważniejsze. Jak będzie rozstrzygać będą odpowiednie organy gminy" – podkreśla. Czytaj także: Na co dzień wyrywa zwierzęta z rąk oprawców. "Nie pomogą policjanci, nie pomogą urzędnicy. Tylko internauci"