Chcesz jechać na narty na Słowację, do Czech lub do Szwajcarii? O tych rzeczach musisz pamiętać
Na nartach nie pojeździmy w grudniu we Francji, Niemczech i we Włoszech. Stoki w Polsce będą zamknięte od 28 grudnia do 17 stycznia. Za to tuż za naszą południową granicą roztaczają się dziś większe możliwości. Jeśli przyszło wam do głowy, by teraz jechać na narty na Słowację, do Czech, Austrii czy Szwajcarii, o pewnych rzeczach musicie jednak pamiętać.
- Na Słowacji trzeba mieć testy ważne 72 godziny. Jeśli planujecie dłuższy pobyt, trzeba na miejscu zrobić kolejny test
- Niektóre hotele oferują bezpłatne testy
- W Czechach i w Austrii nieczynne są hotele. W Austrii konieczna kwarantanna
Górale załamują ręce, ale narciarze też. Wielu Polaków, którzy np. w ferie planowali wyjazd w góry, a przez rządowe obostrzenia o zimowych szaleństwach muszą zapomnieć, głowi się, co zrobić i dokąd pojechać. Do ferii jednak jeszcze trochę czasu. Może w tym czasie otworzą się stoki w innych krajach?
Czytaj także: "W tym czasie możemy stracić kilkanaście milionów". Wiceprezes Kotelnicy o zamknięciu stoków
Na razie zapał wielu rozpalił Filip Chajzer, który na Facebooku opisał swój trzydniowy wyjazd na Słowację. "Mają tu lockdown. Tylko z głową. (...) Polacy razem ze swoimi pieniędzmi przyjadą więc zapewne tu" – podsumował.
Czytaj także: Filip Chajzer pokazał, jak wygląda lockdown na Słowacji. "Nikt nie pytał, czy to podróż służbowa"
A zatem jak jest dziś na Słowacji i w innych krajach, gdzie stoki są czynne? Bo już w pierwszym komentarzu pod jego wpisem, ktoś zwrócił uwagę: "Nie tylko na Słowacji tak jest, ja mieszkam w Szwajcarii, tutaj to samo, wszystkie stoki narciarskie, hotele są otwarte, oczywiście z pewnymi ograniczeniami".
Sprawdzamy, o czym trzeba pamiętać. Ale podkreślmy, to stan na 21 grudnia. Sytuacja narciarska w każdej chwili może się zmienić i najlepiej samemu sprawdzać wszystkie komunikaty. Tu też wszystko może się zdarzyć.
Słowacja tylko z testem
Na Słowacji czynne są i hotele, i stoki narciarskie, choć od 19 grudnia obowiązują nowe obostrzenia. Jedno z nich dotyczy wychodzenia z domu.
– Nie wolno opuszczać miejsca zamieszkania bez ważnej przyczyny. Ale dozwoloną przyczyną jest podróż w celu pobytu na łonie natury, w tym w związku z uprawianiem indywidualnych sportów na świeżym powietrzu oraz podróż powrotna – mówi naTemat Piotr Burda, redaktor naczelny serwisu Narty.pl.
Widać, że zainteresowanie jest też po stronie polskiej. Narty.pl każdego dnia otrzymuje na Facebooku po kilka zapytań w sprawie wyjazdów.
– Polacy muszą pamiętać, że wjeżdżając na Słowację muszą mieć negatywny wynik testu PCR. A jeśli planują pobyt dłuższy niż 3 dni, muszą na miejscu wykonać kolejny test. Na Słowacji po prostu obowiązuje zasada: wierzymy w wyniki testów przez 72 godziny. Po tym czasie trzeba robić kolejny test, możliwy jest tańszy, antygenowy – podkreśla nasz rozmówca.
O tej konieczności ośrodki informują na swoich stronach. "Dostęp do wyciągów będą mieli tylko goście z negatywnym wynikiem nie starszym niż 72 godziny" – ostrzega Jasná Chopok.
Na stronie wypisano też wszystkie zasady, o których w swoim poście wspomniał Filip Chajzer. Wjazd gondolą, czy krzesełkiem możliwy jest tylko dla 1 osoby lub członków rodziny/grupy osób mieszkających w tym samym gospodarstwie domowym. "Kupuj skipassy wygodnie z domu. (...) Jeśli zdecydujesz się nie wykorzystać skipassów, możesz je anulować za symboliczną opłatą i zaplanować narty w innym terminie. Podobnie w przypadku nieprzewidzianych okoliczności w związku z COVID-19" – instruuje Jasná.
Trzeba mieć przy sobie test
Test po 72 dniach, oczywiście, robimy we własnym zakresie. Jednak niektóre sieci hotelowe, w ramach swoich pakietów, oferują wykonanie bezpłatnego testu. Taka oferta znajduje się na stronie Tatra Mountain Resort, który jest właścicielem ośrodków Jasná Chopok i Tatrzańska Łomnica.
"Od przyszłego tygodnia TMR będzie dla klientów zakwaterowanych w naszych hotelach zapewniać bezpłatne testowanie w specjalnych punktach w Jasnej, Tatrzańskiej Łomnicy i Strbskim Plesie. Punkty będą działać codziennie, również podczas świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku" – przekazał w piątek polskiemu portalowi narciarskiemu Jan Bosnovic z TMR.
Czy zdarzają się kontrole? – Podczas zakwaterowania w hotelu należy okazać negatywny wynik testu, podobnie jest przy kasie przy zakupie karnetu. Kupując karnet online trzeba również mieć wynik przy sobie, podczas pierwszego wejścia na wyciągi obsługa sprawdza wynik. Bez niego w ogóle nie wolno wjechać na teren Słowacji. Za to są mandaty w wysokości 1650 euro od osoby. To nie jest tak, że policja stoi na na granicy i kontroluje Polaków. Ale słyszałem sprawdza podczas zwykłej kontroli drogowej – mówi Piotr Burda.
Wyjazd na Słowację może okazać się kosztowny np. dla 4-osobowej rodziny, która za prywatne testy w Polsce zapłaci ok. 2 tys. zł. Trzeba też pamiętać o 10-kwarantannie po powrocie do Polski dla osób podróżujących transportem zorganizowanym.
W Czechach i Austrii bez noclegu
Jak jest w Czechach? – Tu jest gorsza sytuacja, bo od 18 grudnia działają wyciągi, ale zamknięte są hotele. Można z Polski pojechać na narty, ale bez noclegu. I podobnie jak na Słowacji, trzeba mieć negatywny wynik testu PCR – zwraca uwagę nasz rozmówca.
Mimo to brzmi kusząco? – W materiale prasowym, który Czesi przysłali nam pod koniec ubiegłego tygodnia, napisali wprost, że na parkingach ośrodków narciarskich i na drogach wjazdowych od granicy będą kontrole policji – przyznaje szef Narty.pl.
"Wyciągi narciarskie będą mogły działać od 24 grudnia. Jednak ze względu na ograniczenia wjazdowe i zamknięcia hoteli, jazda na nartach będzie najprawdopodobniej możliwa tylko dla mieszkańców" – czytamy na stronie serwisu.
Na narty do Szwajcarii
O niej na różnych forach Polacy najczęściej piszą, że wszystko działa i nie trzeba mieć testów. Od 14 grudnia po przyjeździe do Szwajcarii Polaków obowiązywała 10-dniowa kwarantanna. Obowiązek ten został zniesiony 19 grudnia.
– Szwajcaria jest otwarta. Tu jednak było optymistycznie do piątku. Wtedy szpitale przekazały rządowi informację, że boją się, iż w regionach narciarskich mogą nie mieć wystarczającej załogi. Stanęło na tym, że rząd dał kantonom wolną rękę. Kilka ośrodków zamknęło się, ale z punktu widzenia Polaków to nieistotne, oni tam nie jeżdżą. Duże popularne wśród Polaków ośrodki, przynajmniej jeszcze rano, jak sprawdzałem, działały – mówi nasz rozmówca.