Po świętach w Polsce zostanie wprowadzona narodowa kwarantanna. Wielu Polaków jest przeciwnych surowym restrykcjom wprowadzanym rząd. Wśród nich jest znany prezenter Filip Chajzer, który pokazał, jak z epidemią walczą Słowacy. "Mają tu lockdown. Tylko z głową" – napisał.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Zgodnie z zapowiedziami, od 28 grudnia do 17 stycznia zamknięte będą hotele (również na ruch służbowy), stoki narciarskie i galerie handlowe – z wyjątkiem m.in. sklepów spożywczych i drogerii. Poza tym, dla wszystkich osób, które będą przyjeżdżały do Polski transportem zorganizowanym, będzie obowiązek odbycia 10-dniowej kwarantanny.
Restrykcje mają być jeszcze zaostrzone na ostatni dzień roku - w sylwestrową noc. Od 31 grudnia od godz. 19:00, do godz. 6:00 rano 1 stycznia będzie obowiązywał zakaz przemieszczania się. Uzasadnione będą tylko wyjścia z domu w celu zaspokojenia nagłych potrzeb: wizyta w aptece, wyjście w celu zawodowym.
Filip Chajzer wyjechał na kilkudniowy urlop do naszych południowych sąsiadów. Podzielił się w mediach społecznościowych swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi m.in. korzystania ze stoków narciarskich. "Nikt nie pytał czy to podróż służbowa... bo wiadomo, że nie. Nie ma zabawy w kotka i myszkę. Pytano za to o aktualny test na covid, kiedy kupowałem karnet. Do gondoli, albo na "krzesełko" razem wchodzą tylko domownicy. Jak nie to jedziesz sam" – napisał.
Podkreślił, że i tak nie ma tego jak skontrolować, ale każdy robi to na własną rękę i "to serio działa". "Fakt kolejki są trochę dłuższe, ale też bez przesady. Odstępy, maseczki w kolejkach, gastro na powietrzu. Od dziś (post dodał w niedzielę, 20 grudnia - red.) mają tu lockdown. Tylko z głową. Wyciągi dalej będą jeździć, hotele pracować. Jest ciężko, masa ograniczeń, ale miejscowi mogą zarabiać pieniądze, a turyści je wydawać" – zauważył.
Stwierdził, że prawdopodobnie po świętach Polacy wyjadą właśnie wypocząć i wydawać pieniądze na Słowacji, gdzie covidowe zasady są ściśle przestrzegane. "Jest mi bardzo przykro, że w Polsce zabrakło słowackiego rozsądku, bo nie trzeba być Wernyhorą, żeby wiedzieć co stanie się z naszym przemysłem turystycznym po tym sezonie..." – podsumował.
Od początku pandemii na liczącej 5,5 miliona mieszkańców Słowacji było 155 tysięcy zakażeń koronawirusem, z czego 1555 osób zmarło.