Rozbudowa hali bez paraliżu. Fachowcy opowiadają, jak pracować tak, by... inni też mogli pracować

Dawid Wojtowicz
Rozbudowa – rozszerzenie istniejącego już obiektu budowlanego – to przedsięwzięcie, którego spektrum oddziaływania jest szersze niż w przypadku klasycznej budowy od podstaw. W końcu dotyczy obiektu, który już stoi i w którym toczy się "życie" za sprawą pracujących maszyn i ludzi. Czy zakład produkcyjny może funkcjonować normalnie podczas jego rozbudowy?
Dzisiaj coraz częściej rozbudowy są tak zorganizowane, aby nie paraliżować pracy zakładu, a nawet zachować jego pełne moce produkcyjne. O tym, jak to wygląda w praktyce, rozmawiamy z dyrektorem zakładu AluTeam i dwoma kierownikami budowy z firmy Ocmer Materiały prasowe / Ocmer
Dawniej inwestycja zakładająca powstanie nowej części wybudowanego obiektu wiązała się z podjęciem decyzji o jego zamknięciu na cztery spusty. Dzisiaj coraz częściej rozbudowy są tak zorganizowane, aby nie paraliżować pracy zakładu, a nawet zachować jego pełne moce produkcyjne. O tym, jak to wygląda w praktyce, rozmawiamy z ekspertami: inwestorem oraz dwoma kierownikami budowy.

Jakie wątpliwości z punktu widzenia inwestora budził pomysł potężnej rozbudowy hali produkcyjnej bez zamykania zakładu na cztery spusty?

Dariusz Karpiński, dyrektor zakładu AluTeam: Żadnych. Założyliśmy, że rozbudowa zakładu może zakłócić procesy produkcyjne tylko w minimalnym stopniu. Jednak przy odpowiednim planowaniu i organizacji nie może być to znaczące. Dzięki zaangażowaniu pracowników udało się to przeprowadzić przy minimalnych stratach. Takie same założenia otrzymał wykonawca, który przystał na nasze warunki. Zapewnił także odpowiednią organizację placu budowy, tak aby w minimalnym stopniu wpływała na działalność zakładu.

Czy zlecający rozbudowę inwestorzy często sami proponują taki sposób realizacji inwestycji, czy też wykonawcy podsuwają im ten pomysł i przekonują do niego klientów?

Hubert Donajko, kierownik budowy w firmie Ocmer: Najczęściej to raczej nie ma innego wyjścia. Przebudowy lub rozbudowy trwają zwykle kilka miesięcy, chyba żadne przedsiębiorstwo nie może sobie pozwolić na tak długą przerwę w produkcji. Praca na istniejących obiektach to zupełnie inna specyfika – wymaga zaangażowania wszystkich stron procesu. Zarówno my – wykonawcy, jak i inwestor musimy iść na szereg kompromisów.

Michał Januszkiewicz, kierownik budowy w firmie Ocmer: Bardzo często w trakcie tego typu budów pojawiają się jednak pytania i wątpliwości ze strony inwestora co do możliwości prowadzenia prac przy działającym zakładzie. Z punktu widzenia generalnego wykonawcy wyłączenie zakładu produkcyjnego na czas budowy byłoby rozwiązaniem idealnym. Na szczęście jednak, przy odpowiednich ludziach posiadających doświadczenie w prowadzeniu takich kontraktów oraz zastosowaniu odpowiednich rozwiązań, zapewniamy inwestora, że takie realizacje są jak najbardziej możliwe.

Jak po stronie inwestora wyglądały przygotowania do rozbudowy zakładu bez perspektywy przerwy w jego codziennej pracy?

Dariusz Karpiński: Konieczne było przemyślenie i przeorganizowanie produkcji. Ze względu na wyburzenie budynku 1 800 m2 musieliśmy także "upchnąć" magazyny i stanowiska robocze, które tam się znajdowały. W tym celu postawiliśmy dwie namiotowe hale magazynowe o łącznej powierzchni 900 qm, a część produkcji oddaliśmy w kooperację. Wszystkie działania podejmowane przez wykonawcę były konsultowane i uzgadniane, także nie było niespodzianek dla żadnej ze stron.

Jakie podstawowe warunki trzeba spełnić, by rozbudowa o kilka tysięcy m2 nie powodowała kłopotów w funkcjonowaniu zakładu?

Hubert Donajko: Priorytetem zawsze powinno być bezpieczeństwo ludzi. Nie inaczej było w przypadku tej inwestycji. Zakres prac obejmował między innymi wymianę pokrycia dachu i wymianę starych naświetli w istniejącym czynnym zakładzie. Konieczne było wydzielanie stref niebezpiecznych, stosowanie dodatkowych zabezpieczeń z siatek bezpieczeństwa i przeorganizowanie stanowisk pracy, tak aby zminimalizować ryzyko. Wszystko to oczywiście w porozumieniu z inwestorem.

Najtrudniejsze jest w mojej ocenie skoordynowanie dwóch harmonogramów, które co rusz się zazębiają: harmonogramu produkcji – oczka w głowie inwestora i harmonogramu budowy – ważnego dla wykonawcy. Wymaga to dużej wyrozumiałości i chęci do pomocy obu stron.

Michał Januszkiewicz: Prowadzenie prac na działającym zakładzie wymaga przede wszystkim przygotowania odpowiedniego planu na budowę. Bardzo istotnymi czynnikami są tutaj: bezpieczeństwo ludzi, bezpieczeństwo używanych maszyn produkcyjnych (często mowa o urządzeniach za kilkaset tysięcy złotych) oraz zapewnienie inwestorowi możliwości działania zakładu w trakcie prowadzenia robot budowlanych.

Kluczem do sukcesu jest odpowiednia organizacja prac oraz ich koordynacja wraz z kierownictwem zakładu. W przypadku tej budowy rozpoczęcie prac poprzedzone było kilkutygodniowym opracowywaniem harmonogramu, planowaniem kolejności prac, szukaniem odpowiednich rozwiązań. Wszystko po to, by umożliwić inwestorowi w miarę bezproblemową produkcję w zakładzie.
Rozbudowany zakład produkcyjny AluTeamMateriały prasowe / Ocmer
Z jakimi największymi trudnościami styka się ekipa budowlana, prowadząc w takich "dynamicznych" warunkach rozbudowę?

Hubert Donajko: Cały kontrakt był podzielony na dwa etapy i oba przynosiły różne trudności. W pierwszym rozbudowaliśmy istniejącą halę o nową część ~8 500 m2. Tutaj największym wyzwaniem były roboty ziemne. Teren, na którym budowaliśmy, to teren starych zakładów. Znajdowało się na nim kilkanaście obiektów, które sukcesywnie wyburzano przez ostatnie dziesięciolecia. Niestety nikt nie wiedział, co znajdziemy pod ziemią, a było tego sporo. Wykopaliśmy kilometry przewodów i setki metrów rur kanalizacyjnych – nie do końca było wiadomo, które są czynne, a które do likwidacji, więc ryzyko było spore. Ponadto wykopaliśmy sporo starych fundamentów, zasypanych piwnic itp. Jak już "wyszliśmy z ziemi" reszta tego etapu poszła jak z płatka.

Warto też wspomnieć, że właśnie wtedy wybuchła pandemia koronawirusa i dalsze prace prowadziliśmy przy zachowaniu koniecznych obostrzeń sanitarnych, co dodatkowo było utrudnieniem organizacyjnym. Była mała panika w szeregach pracowników w pierwszych dniach, ale na szczęście w Białej Podlaskiej przez długi czas nie było żadnych przypadków zachorowań, co pozwoliło ostudzić emocje i kontynuować prace zgodnie z założeniami.

Drugi etap to remont istniejącego obiektu ~7 700 m2. Tutaj największym wyzwaniem było zapewnienie bezpieczeństwa pracowników zakładu i takie koordynowanie działań, aby utrzymać ciągłość produkcji. Pogoda tego lata niestety nie rozpieszczała – dość często padało, a to nie sprzyja wymianie dachu. Lekkie obawy wywoływała również zbliżająca się zima i spadające temperatury, gdy wymienialiśmy elewacje, ale na szczęście zdążyliśmy.

Michał Januszkiewicz: Przy tego typu inwestycji należy pamiętać, że nie nie możemy traktować terenu prowadzonych prac jako typowego placu budowy. Cały czas mieliśmy na uwadze, że wykonujemy prace na "żywym organizmie", w związku z tym każdy nasz ruch musiał być przemyślany nie tylko pod kątem zleconych prac, ale również po to, aby zapewnić inwestorowi komfort nieprzerywania produkcji.

Przy pierwszej części kontraktu było nam nieco łatwiej, bo teren nowej inwestycji był wydzielony od starszej części zakładu. Przy modernizacji istniejącego zakładu zadanie mocno się komplikowało, ponieważ – jak wspomniał kolega - prace polegały na wymianie połaci dachu oraz istniejącej elewacji budynku. Pamiętajmy, że mówimy o robotach budowlanych nad pracującymi ludźmi oraz liniami technologicznymi. Prace musiały być prowadzone w taki sposób, aby zminimalizować ryzyko ewentualnych przecieków, uszkodzeń linii produkcyjnej oraz oczywiście zapewnić bezpieczeństwo zarówno pracownikom zakładu, jak i ekipom budowlanym.

W przypadku firmy AluTeam taka rozbudowa przy płynnie działającym zakładzie produkcyjnym została już zakończona, a obecnie trwają ostatnie prace związane z modernizacją istniejącego wcześniej zakładu. Dlaczego zdecydowali się Państwo na kolejny etap inwestycji zaraz po finalizacji rozbudowy?

Dariusz Karpiński: Uznaliśmy, że jest to właściwy moment. Mając już zorganizowaną produkcję, zdecydowaliśmy o wykonaniu remontu starej hali. Zaproponowana przez Ocmer metoda oraz czas wykonania remontu przekonał nas ostatecznie. Niebagatelne znaczenie miało także zaufanie do wykonawcy, który wzorowo wybudował nową halę.

Co dla ekipy budowlanej było największym wyzwaniem, a zarazem źródłem satysfakcji przy realizacji tej inwestycji?

Hubert Donajko: Z mojej perspektywy największym wyzwaniem poza tym, co opisałem wcześniej, były ciągłe zmiany, które musieliśmy wprowadzać wraz z powstawaniem projektów technologii. Optymalnie byłoby, żeby projekty technologii były opracowane przed naszym wejściem na budowę, ale w tym przypadku urządzenia, które staną w obiekcie, to rozwiązania prototypowe, których nie ma w żadnej inne fabryce na świecie, więc wytyczne spływały do nas od producenta z Włoch w miarę powstawania urządzeń.

Michał Januszkiewicz: Każda rozbudowa działającego zakładu jest pewnego rodzaju wyzwaniem. Trzeba zdać sobie sprawę, że każda hala produkcyjna jest inna i nie można opierać się tylko i wyłącznie na wcześniejszych doświadczeniach. Sporym wyzwaniem już na samym początku było stworzenie odpowiedniego harmonogramu budowy. W trakcie prowadzonych prac niektóre rozwiązania (ze względu na specyficzną technologię) trzeba było przerobić lub wykonać od nowa.

Pomimo dosyć istotnych zmian technologicznych udało nam się utrzymać harmonogram budowy w terminie, co jest dla mnie bardzo ważne. Poza tym nie ukrywam, że chyba największą satysfakcją po zakończonej budowie jest zadowolenie inwestora z wykonanych przez nas prac.
Jak od strony inwestora prezentuje się ocena przeprowadzonej realizacji?

Dariusz Karpiński: Dzięki współpracy z wykonawcą obyło się bez przerw w produkcji. Pewnie niedogodności, jakie nastąpiły przy realizacji, nie wpłynęły znacząco na poziom produkcji. A bezpośrednie uzgodnienia o etapowym wyłączeniu niektórych obszarów były realizowane na bieżąco i w uzgodnieniu z działem produkcji. Elastyczność wykonawcy pozwoliła także na uniknięcie strat.

Czy był to pierwszy projekt wymagający zachowania ciągłości produkcji danego zakładu, który realizowała firma Ocmer?

Hubert Donajko: Nie, Ocmer ma w swoim portfolio kilkanaście podobnych inwestycji, nawet w tej chwili realizujemy dużą rozbudowę o około 23 000 m2 na działającym zakładzie w okolicach Wrocławia.

Michał Januszkiewicz: Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach coraz więcej inwestycji wykonywanych jest jako modernizacja/rozbudowa działającego zakładu. Na szczęście działa to na naszą korzyść, ponieważ nasza firma ma duże doświadczenie w tego typu budowach. I nie ukrywam, że jesteśmy gotowi na nowe tego typu wyzwania…

Artykuł powstał we współpracy z firmą Ocmer