Limit osób na Wigilii nie był martwym przepisem. Policja przyjechała po zgłoszeniu sąsiada

Łukasz Grzegorczyk
Policja dopiero po świątecznym weekendzie ma przedstawić ogólne statystyki, czy Polacy łamali restrykcje dotyczącą limitu osób przy świątecznym stole. Już wiadomo jednak, że mundurowi interweniowali w związku z nowymi obostrzeniami.
Policja interweniowała w Wigilię w związku z podejrzeniem łamania restrykcji. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
– Dane będą po świętach, w poniedziałek, bo poszczególne jednostki policji muszą przekazać statystyki – powiedziała naTemat asp. szt. Wioletta Szubska z Komendy Głównej Policji.

Chociaż danych z całej Polski jeszcze nie ma, to wiadomo, że policjanci w Wigilię musieli interweniować w związku z podejrzeniem złamania restrykcji.

– W województwie zachodniopomorskim ktoś poinformował policjantów, że liczba osób w domu sąsiada może przekraczać dopuszczalny limit. Funkcjonariusze to sprawdzili, ale zgłoszenie okazało się fałszywe. Nie przekroczono limitu gości, być może komuś się wydawało. Albo chodziło o sąsiedzką zawiść – przekazała nam asp. szt. Szubska.


Policjantka podkreśliła jednak, że Wigilia i kolejny dzień świąt przebiegały spokojnie. – Nie każda interwencja musi zakończyć się mandatem. Zauważyliśmy dużą samodyscyplinę – podkreśliła.

Przypomnijmy, że zgodnie z rządowym rozporządzeniem, w tym roku na kolację wigilijną można było zaprosić tylko 5 gości.

Za złamanie obostrzeń funkcjonariusze mogą wystawić mandat w wysokości 500 zł, a także wniosek o ukaranie do sądu lub notatkę do służb sanitarnych. Takie postępowanie może zakończyć się nałożeniem kary administracyjnej w wysokości do 30 tys. zł.

Czytaj także: Nawet poseł od Gowina podważa legalność godziny policyjnej. "Traktujmy się poważnie"