Na takie barbarzyństwo nie ma słów. Nieznani sprawcy przyczepili kotu petardę do głowy
W sylwestra w Siedlcach nieznani sprawcy przyczepili kotu petardę do głowy. Zwierzę zginęło. Tą oburzającą sprawą zajmuje się już siedlecka policja.
Lucuś mieszkał w domku dla kotów, który mieścił się przy bloku nr 12 na ul. Wyszyńskiego w Siedlcach. W sylwestrową noc nieznani sprawcy – lub nieznany sprawca – postanowili urządzić mu piekło. Przymocowali do głowy kota petardę i odpalili ją. Kot zginął.
– Lucuś był kotem bardzo ufnym, podchodzącym do ludzi, przytulającym się. Zapewne dlatego ci zwyrodnialcy wybrali go na swoją ofiarę – powiedziała w rozmowie z "Tygodnikiem Siedleckim" pani Iza, społeczna opiekunka kotów.
Sprawą, która zbulwersowała internautów, zajęła się już policja. Przeprowadzona zostanie sekcja zwłok Lucusia, aby wyjaśnić okoliczności śmierci kota. Poszukiwani są sprawcy.
źródło: Tygodnik Siedlecki