Na takie barbarzyństwo nie ma słów. Nieznani sprawcy przyczepili kotu petardę do głowy

Bartosz Świderski
W sylwestra w Siedlcach nieznani sprawcy przyczepili kotu petardę do głowy. Zwierzę zginęło. Tą oburzającą sprawą zajmuje się już siedlecka policja.
Do głowy kota przymocowano fajerwerki Fot. Kuba Ociepa / Agencja Gazeta
Czytaj także: Tak kończy się strzelanie petardami. 4-letni pies Dziki to tragiczna ofiara sylwestrowej głupoty

Lucuś mieszkał w domku dla kotów, który mieścił się przy bloku nr 12 na ul. Wyszyńskiego w Siedlcach. W sylwestrową noc nieznani sprawcy – lub nieznany sprawca – postanowili urządzić mu piekło. Przymocowali do głowy kota petardę i odpalili ją. Kot zginął.

– Lucuś był kotem bardzo ufnym, podchodzącym do ludzi, przytulającym się. Zapewne dlatego ci zwyrodnialcy wybrali go na swoją ofiarę – powiedziała w rozmowie z "Tygodnikiem Siedleckim" pani Iza, społeczna opiekunka kotów. Więcej szczęścia miał drugi z kotów, którego oblano paliwem. – Na szczęście udało mu się uciec, bo podejrzewam, że chciano z niego zrobić żywą pochodnię – powiedziała kobieta, która nie ukrywa, że często spotyka się z agresją niektórych mieszkańców osiedla przy ul. Wyszyńskiego. "Gdy znalazła ciało martwego kota i płakała nad nim, jeden z mieszkańców podszedł i kopnął go" – relacjonuje "Tygodnik Siedlecki".


Sprawą, która zbulwersowała internautów, zajęła się już policja. Przeprowadzona zostanie sekcja zwłok Lucusia, aby wyjaśnić okoliczności śmierci kota. Poszukiwani są sprawcy.

źródło: Tygodnik Siedlecki