Karmiła dziecko piersią w Sejmie, wybuchła awantura. Zawisza: "Nie rozumiem, co się wydarzyło"

Aneta Olender
Posłanka lewicy Marcelina Zawisza podczas posiedzenia Komisji Zdrowia zadawała pytania, jednocześnie karmiąc swojego kilkumiesięcznego synka piersią. Efekt? Ta scena, choć teoretycznie zupełnie naturalna, wywołała oburzenie wielu osób. – Nie rozumiem tej awantury, bo dla mnie karmienie piersią jest po prostu jedną z najbardziej naturalnych czynności – mówi polityczka w rozmowie z naTemat.
Posłanka karmiła dziecko podczas sejmowej komisji zdrowia. Fot. Youtube / Lewica Razem
Okazuje się, że karmienie piersią w miejscu publicznym wymaga odwagi w naszym kraju?

Szczerze powiedziawszy, wcześniej wielokrotnie karmiłam piersią podczas posiedzeń komisji i zadawałam w tym czasie pytania. Przez pierwszy miesiąc, łącząc się zdalnie, też karmiłam i było to widać. Dlatego zupełnie nie rozumiem, co się wydarzyło teraz. Nie rozumiem tej awantury, bo dla mnie karmienie piersią jest po prostu jedną z najbardziej naturalnych czynności.

Tym bardziej że większość z nas na pewnym etapie też była karmiona piersią. Oczywiście nie każda matka jest w stanie to robić, są różne sytuacje życiowe, i wybór absolutnie należy do kobiety.


Zatrzymam się jednak jeszcze na chwilę przy tych negatywnych komentarzach. Ktoś zapytał: "po co pani posłanka zrobiła pokazówkę?". Dużo było tego typu reakcji?

Większość komentarzy jest bardzo pozytywnych. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni, piszą, że super, że normalizuje się karmienie piersią, bo jest to coś naturalnego. Niektórzy twierdzą, że nie będą gratulować, nie ma czego, ponieważ wszystko, co się wydarzyło, jest normalne. I mam wrażenie, że te wpisy są warte odnotowania.

Owszem jest też trochę krytykujących, ale kobieta ma prawo karmić swoje dziecko, więc ja się takimi opiniami specjalnie nie przejmuję. Oczywiście każdy ma prawo to skrytykować, żyjemy w wolnym państwie, mamy wolność słowa, więc każdy może wyrazić swoją opinię. Jakie wpisy były najbardziej oburzające?

Najbardziej oburzające są te, w których kobiety przytaczają sytuacje, które działy się, kiedy karmiły piersią publicznie. Jedna z pań opisywała, że poszła na badanie onkologiczne i poprosiła partnera, aby był blisko z ich dzieckiem, żeby mogła je nakarmić, gdy zgłodnieje.

Kiedy to robiła przed gabinetem, kobieta w białym fartuchu, przechodząca korytarzem, upomniała ją, że jak można karmić w szpitalu, co to w ogóle jest za pomysł. A przecież jest to miejsce jak każde inne. Dziecko było głodne, więc musiało dostać jedzenie.

Czyli wiele kobiet dzieli się trudnymi sytuacjami, w których się znalazły?

Kobiety opisywały, jak wyrzucono je z restauracji, jak proszono je, aby opuściły komunikację publiczną. Jedna z pań została wyrzucona z parku, kiedy karmiła piersią. Było to dla niej traumatyczne doświadczenie, które kosztowało ją mnóstwo stresu. Każdy taki wpis łamie mi serce.

Widzę, że od lat powtarza się taki argument: "Nie trzeba tego wystawiać na forum publiczne. Respektujemy karmiąca mamę, ale ona chyba tez powinna respektować swoje otoczenie".

Nie rozumiem tego argumentu na dwóch różnych poziomach. Z jednej strony mówimy, że jesteśmy prorodzinnym społeczeństwem, że stawiamy na rodzinę, że kobieta powinna rodzić niezależnie od tego, czy chce, czy zachowa życie i zdrowie, czy płód rozwija się poprawnie, a z drugiej strony mamy problem, gdy pojawia się kobieta karmiąca i widać rąbek piersi.

Spójrzmy na malowidła przedstawiające Matkę Boską, która karmi. Nie tylko widać tam pierś, widać również sutek. Co ciekawe obraz ten nie pojawia się szczególnie rzadko, wręcz przeciwnie, matka boska karmiąca jest bardzo popularna.

Poza tym jesteśmy społeczeństwem, które jest mocno zseksualizowane, jeśli chodzi o przestrzeń publiczną. Nawet gładź szpachlową reklamują panie, które są roznegliżowane. Nikt nie ma problemu z tym, że idzie ulicą i musi oglądać gołe pośladki, ponieważ ktoś postanowił, że jakiś produkt, które zupełnie nie ma nic wspólnego z pośladkami, będzie tak promowany. I to jest ok.

Wchodzę do sklepu, patrzę na półkę z gazetami i widzę tam mnóstwo nagich piersi. Są tam oczywiście gazetki dla dorosłych, ale roznegliżowane panie są także w gazetach typu "Super Express" czy "Fakt". Jest ogromne przyzwolenie, aby w taki sposób uprzedmiotowić kobietę, aby była elementem reklamy, a z drugiej strony karmiąca matka budzi tyle negatywnych reakcji. Paulina Młynarska w swoich wpisach na Facebooku, w kontekście karmienia piersią, mówiła o "paniach Dulskich", bo wiele krytycznych wpisów było niestety autorstwa kobiet. Czy rzeczywiście kobiety są bardziej oceniające, nieżyczliwe? Czy jest to jednak nadużycie wynikające po prostu z tego, że jednak komentarze kobiet nas kobiety bolą bardziej?

Myślę, że jest w tym jakaś równowaga. Mam jednak wrażenie, że na Twitterze bardziej krytyczni są mężczyźni, a na Facebooku kobiety. Jest to oczywiście tylko moja obserwacja. Takie podejście jest efektem socjalizacji. Tego, że kobiety, które zostają matkami, są odsyłane do domów. Mają się chować, mają nie pojawiać się w przestrzeni publicznej.

Chodzenie z dzieckiem do restauracji, do kawiarni jest niemile widziane. Tak naprawdę chodzenie z dzieckiem na jakiekolwiek spotkania towarzyskie jest niemile widziane, jeżeli inne ludzie nie mają dzieci.

Z jakiegoś powodu, pomimo że twierdzimy, że jesteśmy społeczeństwem prorodzinnym i takim, które deklaruje respekt dla matek, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.

Kobieta, która wychodzi na zewnątrz, jest nieustannie krytykowana przez wszystkich. Źle, że karmi butelką, bo powinna karmić piersią, karmi piersią też źle, bo dziecko krzyczy, więc powinna wyjąć butelkę i dokarmić butelką. Źle, bo widać kawałek piersi i to jest skandal.

Przewija w wózku źle, bo powinna się oddalić i przewijać w toalecie. Przewija w toalecie też źle, bo tam jest pełno zarazków, więc nie jest to miejsce dla małego dziecka. Każdy człowiek staje się nie tylko doradcą laktacyjnym, ale też ekspertem od dzieci. Wszystkie spotykamy się z tą krytyką. Te działania powodują to, że kobiety wolą schować się w domach.

W tym kontekście podaję też pewien przykład, który wydaje mi się tutaj właściwy. Kiedy idę z moimi znajomymi, które są osobami z widoczną niepełnosprawnością, to ludzie też się gapią, nie wiedzą jak postępować, nie wiedzą, czy mogą pomóc, czy też nie. Zachowują się sztucznie, nagle zaczyna się robić nerwowo.

Myślę, że wynika to z tego, że mamy niedostosowaną przestrzeń publiczną i z jakiegoś powodu uznaliśmy, że osoby z niepełnosprawnością nie muszą być częścią tego społeczeństwa w sposób widoczny. Nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni i dlatego nie wiemy, jak się zachować, gdy ktoś taki się pojawia. Dokładnie tak samo jest z matką karmiącą.

Im więcej będziemy wkładać siły w działania ułatwiające osobom z niepełnosprawnościami, osobom reprezentującym wszelkie mniejszości oraz matkom karmiącym piersią pojawianie się w przestrzeni publicznej, to efekt będzie korzystny dla nas wszystkich.

To, o czym pani mówi, jest chyba jednak bardzo dużym problemem. Narzucamy, jak ma wyglądać macierzyństwo, że powinno się spędzać czas z dzieckiem w domu itd. A kiedy matka odbiega od tego narzuconego standardu, z różnych powodów, to często czuje, że nie jest dobrą matką, że coś z nią jest nie tak. Przykład: chciałaby karmić piersią, ale nie może, bo nie ma pokarmu.

Być może zabrzmi to okrutnie, ale nie przejmuję się standardami, które ludzie próbują mi narzucić. Staram się być najlepszą matką dla mojego dziecka. Znakiem czasów jest jednak to, że coraz więcej polityczek próbuje łączyć różne role i pokazuje, że da się to zrobić.

Reprezentuję moich wyborców, więc będąc w opozycji, punktuję i rozliczam partię rządzącą, ale też interweniuję w chwili, kiedy obywatelki i obywatele potrzebują wsparcia. Część parlamentarzystek – i nie są to pojedyncze przypadki – pokazuje, że takie tradycyjne podejście do macierzyństwa nie jest jedynym.
Przykre jest jednak to, że niewiele osób skupiło się na tym, o czym pani mówiła podczas posiedzenia Komisji Zdrowia, a właściwie, o co pani pytała. Kwestie merytoryczne dotyczące szczepień okazały się nieistotne.

Tak, jak już mówiłam, nie rozumiem, co się stało. Wielokrotnie karmiłam na komisjach i wydawało mi się, że jest to normalne, dlatego zaskoczyła mnie ta reakcja. Nagle przestaliśmy rozmawiać o tym, jak wygląda kwestia przygotowania naszego państwa do masowego szczepienia obywateli i obywatelek.

Mamy grupy, które nie wiedzą, kiedy będą zaszczepione, a są tymi, które powinny być zaszczepione w pierwszej kolejności i powinny być traktowane priorytetowo, są to np. osoby z niepełnosprawnością intelektualną, bezdomni, wolontariusze zajmujące się osobami bezdomnymi. Mówimy o wielu grupach, które zostały zupełnie pominięte w Narodowym Programie Szczepień.

Pytałam także o dostawy, o to czy ministerstwo jest w stanie zagwarantować, że szczepionki przyjadą w odpowiedniej temperaturze, tak, żeby się nie zmarnowały. Pytałam o to, czy pracownicy żłobków będą szczepieni wtedy, kiedy nauczyciele.

Te rzeczy, które są ważne – minister Dworczyk wprost powiedział, że pierwsza grupa będzie zawężana z powodu niewystarczającej liczby szczepionek – zupełnie umknęły, bo matka karmiła dziecko. Inni posłowie i inne posłanki karmienie piersią traktują, jako coś normalnego?

Tak, nigdy nie było z tym problemu. Poseł Latos, przewodniczący komisji, zawsze zachowuje się fantastycznie. Mam duże wsparcie od mojej koleżanki Darii Gosek-Popiołek, która również karmiła w Sejmie podczas głosowań w zeszłym roku. Jej córka Józia urodziła się dwa tygodnie przed wyborami.

Mam wsparcie od polityczek z mojej formacji, ale też z PO, z PiS-u, z Nowoczesnej. Od posłów tak samo. Zawsze jest jakieś miłe słowo, ktoś dzieli się swoją historią. Posłanka Pomaska też przychodziła z trzymiesięczną córeczką do Sejmu, poseł Budka przyprowadzał swoją córkę, kiedy była malutka, więc pojawianie się dzieci w Sejmie nie jest niczym nowym.

Dla uczciwości, żeby nie było, że wyciągam tylko te negatywne wpisy, przytoczę też zupełnie inny: "Ale energia w tej kobiecie! Jestem pewna, że gdyby tam była kuchenka gazowa to jeszcze drugą ręka by kotlety usmażyła". Sporo jest i takiego wsparcia?

Jest bardzo dużo takich głosów. Myślę, że wielozadaniowość to dobra cecha w przypadku polityczki. Czytaj także: Kto decyduje, czym karmisz swoje dziecko? Uważaj, to pułapka na młode mamy

Karmienie piersią jest piękne? Zobaczcie te zdjęcia i oceńcie sami