Sanitariusz i ratownik zdradzają, ile można zarobić na Narodowym. Nawet 30 tys. miesięcznie
Tymczasowy szpital zakaźny na Stadionie Narodowy został utworzony w celu walki z pandemią koronawirusa. Doniesienia o warunkach pracy i zarobkach w tej placówce wręcz szokują. "Gazeta Wyborcza" zebrała opinie personelu medycznego w tej sprawie. Materiał ukazuje kontrast pomiędzy pracą w zwykłym szpitalu a wykonywaniem swoich obowiązków na Narodowym. Jeden z sanitariuszy ujawnia jaką może dostać pensję – nawet 30 tys. zł.
Wygląda no to, że pacjentów Szpitala Narodowego nie jest dużo. Do końca grudnia przyjęto tylko 350 chorych. Co więcej ci, którzy tam trafiają nie są w ciężkim stanie. Personel nie musi się martwić, że ktoś umrze, większość łóżek jest pusta i nie ma kim się zajmować. To nie jedyne ułatwienie.
Czytaj także: Lekarz ze szpitala zakaźnego ujawnia, jak rządowa propaganda ma się do rzeczywistości
Wydaje się, że jedyną niedogodnością jest konieczność ubioru ochronnego kombinezonu, w którym nie da się zbyt długo wytrzymać. W związku z tym personel może robić sobie długie przerwy po trzech godzinach. W przerwie mogą skorzystać z dobrego cateringu.
Co wobec tego robią sanitariusze na Narodowym? Rozpakowują kartony, dwa razy dziennie dezynfekują pomieszczenia. Czuwają też przy pacjentach, jednak na jednego sanitariusza przypada zdecydowanie mniej pacjentów niż w innych szpitalach oraz są w zdecydowanie lepszym stanie.
Często kończy się więc tylko na telefonie kontrolnym i - jeśli jest spokojnie - to członkowie personelu nie decydują się na zejście do sali na dyżur. Jednym z powodów jest konieczność zakładania i marnowania kombinezonu ochronnego "po nic". Zostają więc w swoich na ogół wygodnych i przestronnych kwaterach.
Ile się zarabia w Szpitalu Narodowym?
Oprócz niewielu obowiązków, zakwaterowania i czasu dyżurów, dużą zaletą pracy w Szpitalu Narodowym są wysokie zarobki. Dobrą pensję chwalą sobie wprost sanitariusze. Z opisu jednego z nich wynika, że w miesiącu mógłby zarabiać nawet 9200 zł.
"Dyżury 24-godzinne, stawka: 34 złote brutto za godzinę, umowa-zlecenie. Gdybym pracował w trybie: doba na dyżurze – doba przerwy, wyciągnąłbym w miesiącu 9200 złotych na rękę" – twierdzi mężczyzna.
Inny mężczyzna, będący na wyższym stanowisku, ratownika medycznego, przedstawił jeszcze bardziej optymistyczne obliczenia:
"Płacą mi 100 złotych za godzinę, w miesiąc i 30 tysięcy wyciągnę. Ja tu będę do oporu siedział, do wiosny się odkuję, bo potem się skończy".
"Stawki jakich nigdy nie było w polskiej służbie zdrowia. I nigdy nie będzie" – podsumowują pracownicy szpitala na Stadionie Narodowym.
źródło: wyborcza.pl